5. Pożegnanie z Bawarią. Podróż Dunajem

955 92 26
                                    

20 kwietnia 1854 roku, Bawaria, Possenhofen

Elżbieta jeszcze raz sprawdziła, czy spakowała wszystkie potrzebne rzeczy. Za cztery dni miał odbyć się jej ślub z Franciszkiem Józefem. Nie chciała wyjeżdżać z Possenhofen. Na samą myśl o przyszłej teściowej kręciło się jej w głowie.

— Sissi! — zawołała matka. — Za chwilę wyjeżdżamy!

— Już idę — odparła dziewczyna i po raz ostatni spojrzała na fale jeziora Starnberg.

Poprawiła piękną, kremową suknię, wzięła głęboki oddech i podniosła torby. Zeszła na dół, gdzie czekały na nią siostra i matka.

— Jesteś gotowa? — spytała Helena, która była bardzo podekscytowana.

Elżbieta rzuciła siostrze smutne spojrzenie.

— Nie wiem — odparła, ale szybko zmieniła temat. — Chodźmy już, powóz czeka.

Kobiety wsiadły do środka i zamknęły za sobą drzwiczki.

— Zobaczysz, wszystko będzie dobrze — powiedziała Ludwika, pocieszając córkę.

— Obyś miała rację — rzekła i zaczęła czytać książkę.

kilka godzin później w Wiedniu, port nad Dunajem

Warunki klimatyczne były na tyle dobre, że podróż nie trwała długo. Statek, na którym mieli płynąć zgromadzeni goście, był bardzo okazały. Pani Ludwika, Helena i Elżbieta weszły na pokład, gdzie znajdował się już Franciszek wraz z arcyksiężną. Zofia z nienawiścią wpatrywała się w twarz młodej Elżbiety.

— Witaj Sissi — przywitał się cesarz, całując dłoń dziewczyny. — Pięknie wyglądasz, zresztą jak zawsze.

— Dziękuję — odparła Elżbieta, sztucznie się uśmiechając. Chciała usiąść, ale Franciszek ją powstrzymał.

— Musimy razem przywitać wszystkich gości — powiedział, na co siedemnastolatka głośno westchnęła.

Chcąc nie chcąc, Sissi witała gromadzące się osoby. W końcu statek ruszył i zmęczona dziewczyna usiadła obok siostry. Niespodziewanie środek transportu się zatrzymał. Elżbieta wstała, nie wiedząc, o co chodzi. Na brzegu Dunaju stał tłum ludzi, którzy wiwatowali i za wszelką cenę chcieli zobaczyć przyszłą cesarzową Austrii.

— Sissi, chodźmy się przywitać — ponaglił Franciszek swoją narzeczoną.

— Nie idę, jestem bardzo zmęczona — odpowiedziała z uporem.

— Jak śmiesz odmawiać cesarzowi! — odezwał się głos arcyksiężnej Zofii. Matka władcy Austrii wzięła Sissi za ramię i popchnęła w stronę Franciszka. — Jeszcze jedno takie zachowanie, a popamiętasz mnie do końca życia. Ludwiko! — krzyknęła, wołając swoją siostrę. Wkrótce mama Elżbiety pojawiła się obok Zofii.

— Co się stało? — zapytała ze zdenerwowaniem, widziała bowiem, jak arcyksiężna potraktowała jej córkę.

— Elżbieta jest źle wychowana! W Wiedniu dostanie nauczkę. Będzie się uczyć etykiety. Co za bezczelność!

— Nie pouczaj mnie — ostrzegła pani Wittelsbach i wróciła do Heleny, aby zająć miejsce obok niej.

Tymczasem Sissi przebywała wśród tłumu, uśmiechając się i odpowiadając na pytania. W głębi duszy czuła się głęboko zraniona. Nie chciała sławy. Wolała mieszkać w Possenhofen, być blisko rodziny i przyrody. „Zaraz... Przecież ja tam nigdy nie wrócę. Nigdy nie zobaczę jeziora Starnberg... Nigdy".

— Czeka na nas jeszcze sześć spotkań z ludźmi — powiedział Franciszek, pomagając wejść Sissi na pokład. — Odpocznij lepiej.

„Za jakie grzechy?", pytała Elżbieta w myślach i zajęła miejsce obok matki oraz siostry. Zaczęła obserwować fale Dunaju, które boleśnie przypominały jej o rodzinnych stronach.

„Tęsknota"

Umaiła wiosna
poczerniałe drzewa,
zakwitają kwiaty,
ptaszek znowu śpiewa.

Wiosny woń nie dla mnie
w tej obcej krainie,
inne widzę słońce,
gdzie Izara płynie.

Ciemne widzę drzewa
i rzekę zieloną,
gdziem się pożegnała,
z mą rodzimą stroną.*

*

*wiersz „Tęsknota" cesarzowej Sissi

Hej! Jak się podobał rozdział? Wszelkie błędy proszę zgłaszać.
Pozdrawiam i życzę miłego czytania😄❤

Sissi. Jedna z ikon XIX wieku ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz