20. Tragedia w Mayerling

571 61 19
                                    

30 stycznia 1889 roku, pałac myśliwski w Mayerling

Zimny poranek obudził kamerdynera. W nocy Johann Loschek nie umiał zmrużyć oczu. Śnił mu się arcyksiążę Rudolf trzymający rewolwer. Mężczyzna miał złe przeczucia. Postanowił się ubrać, po czym udał się w stronę komnaty następcy Austro-Węgier.

Kamerdyner kilkakrotnie zapukał w drzwi komnaty. Odpowiedziała mu cisza. Johann bardzo się zdziwił, gdyż arcyksiążę zwykle o godzinie siódmej rano był już obudzony. Zapukał jeszcze kilka razy – niestety bez skutku. Był coraz bardziej zdenerwowany. Wkrótce postanowienia poprosić o pomoc przyjaciela Rudolfa, hrabiego Josepha Hoyosa.

Serce kamerdynera biło bardzo szybko, kiedy biegł w kierunku pomieszczenia, w którym znajdował się hrabia Hoyos. Głośno oddychał, a gdy był już na miejscu, bez zastanowienia otworzył drzwi.

W tym czasie przyjaciel Rudolfa popijał herbatę i czytał gazetę. Kiedy do pokoju wpadł Johann Loschek, hrabia prawie wylał na siebie zawartość filiżanki.

— O co chodzi? — zapytał mężczyzna, zaciskając prawą dłoń w pięść.

— Arcyksiążę Rudolf nie otwiera drzwi. Kilkakrotnie pukałem, jednak nikt nie odpowiada.

Joseph Hoyos wstał i po dotarciu na miejsce wraz z kamerdynerem próbował wejść do komnaty – niestety na próżno. Wkrótce zdecydowali się na wyważenie drzwi. Kiedy weszli do środka, zobaczyli przerażający widok.

Na podłodze obok łóżka leżał rewolwer, a na łóżku w pozycji półleżącej znajdował się arcyksiążę Rudolf. Po jego twarzy spływała krew. Obok niego bez życia spoczywała jego kochanka, Maria Vetsera. Biała pościel została splamiona krwią syna pary cesarskiej i jednej z wielu jego kobiet. Cesarz i cesarzowa stracili jedynego syna, a także następcę tronu. Kamerdyner z hrabią nie wiedzieli, co począć. Niebawem jednak Joseph Hoyos zwrócił się do mężczyzny:

— Trzeba wezwać księdza, lekarza i żandarmów. Służba ma pozostać w swoich pokojach. — Na te słowa Johann Loschek kiwnął głową i opuścił pomieszczenie. Hrabia ostatni raz spojrzała na martwe ciała Marii Vetsery i arcyksięcia Rudolfa. Wychodząc z komnaty rzucił okiem na leżącą na biurku ludzką czaszkę, po czym wzdrygnął się i przyspieszył kroku.

***

W samo południe na korytarzu przed komnatą zmarłego arcyksięcia spotkali się trzej mężczyźni. Hrabia Hoyos, Hektor Baltazzi, który był krewnym Marii Vetsery, a także książę  Filip von Sachsen-Koburg-Gotha. Przyjaciele Rudolfa naradzali się, co mają robić. Poruszyli również kwestię dotyczącą tego, kto ma poinformować parę cesarską o śmierci następcy Austro-Węgier. Ostatecznie zadania podjął się hrabia. Po zabraniu najpotrzebniejszych rzeczy Joseph Hoyos wyruszył w drogę do pałacu Hofburg.

***

kilka dni później, pałac Hofburg

Elżbieta wstała na chwilę z krzesła, aby trochę się pogimnastykować. Nauka języka greckiego sprawiała jej dużo przyjemności. Na jednej z greckich wysp miała ruszyć budowa rezydencji, do której Sissi mogłaby przyjeżdżać, żeby odpocząć od Wiednia. Z rozmyślań i ćwiczeń wyrwało ją pukanie do drzwi.

Cesarzowa zmarszczyła brwi. Nie lubiła, kiedy jej przeszkadzano. Z niechęcią pozwoliła na otworzenie drzwi i znowu usiadła przy biurku.

Widok mężczyzny, który wszedł do komnaty, bardzo ją zdziwił. Hrabia Joseph Hoyos był przyjacielem jej syna. Jego wyraz twarzy wskazywał na to, że wydarzyło się coś niedobrego. Królowa Węgier milczała, czekając na to, co hrabia ma do powiedzenia.

— Przynoszę smutną, a nawet szokującą wiadomość, cesarzowo — zaczął cicho mężczyzna.

Sissi popatrzyła ze zgrozą na hrabiego.

— Trzydziestego stycznia arcyksiążę popełnił wraz ze swoją kochanką samobójstwo — kontynuował Joseph. — Proszę przyjąć moje kondolencje.

Żona Franciszka Józefa zbladła. Zaczęła szybciej oddychać, przez co hrabia podszedł do niej i podał jej wodę. Minęło kilkanaście minut i Elżbieta na szczęście się uspokoiła.

— Dziękuję za informację — powiedziała do hrabiego, a ten pokłonił się i odszedł.

Sissi również wyszła ze swojej komnaty i poszła do gabinetu Franciszka. Powiedziała mu o wszystkim. Żałoba znów zapanowała na cesarskim dworze.

„Ach, Rudolf już nie żyje,

nie zna już ziemskich dróg,

żałobny dzwon bije,

niech się zmiłuje Bóg!

Tam, gdzie ten zamek stary

dziewczyna w oknie łka

i nawet nocne mary porusza rozpacz ta!"*

*

* wiersz cesarzowej Elżbiety Bawarskiej

Witam w kolejnym rozdziale! Powoli ta opowieść dobiega końca 😄❤.
Wskazujecie błędy, jeśli się pojawią😄

Sissi. Jedna z ikon XIX wieku ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz