24

225 22 2
                                    

Koniecznie przeczytajcie notkę pod rozdziałem.

Miłego czytania :)

^^^

Kylie

Mimo, że pragnęłam, żeby ta chwila panowała jak najdłużej, uciekłam od Kayden’a. Nie chciałam, żeby Ashley była na mnie zła za to, że całowałam się z jej chłopakiem. Zresztą to i tak on zaczął, ale znając życie, wyparł by się tego. Z drugiej strony, nie byłam pewna czy brunet specjalnie to zrobił, żeby dać mi jakąś nadzieję, czy on także coś do mnie czuje. Sama nie wiedziałam co zrobić. Miałam ochotę zadzwonić do Sam i przedyskutować to z nią, ale ona nie chciała ze mną rozmawiać.

W końcu postanowiłam, że do niej pójdę. Ze łzami w oczach, biegłam w stronę ulicy, na której mieszka. Kiedy byłam pewna, że chłopak nie biegnie za mną, zmniejszyłam tempo.

Ucieszyłam się na widok znajomego domu. Zapukałam kilkakrotnie aż w końcu otworzyła mi Sam. Widziałam, że oczy ma zapłakane, tak samo jak ja, a do tego jej włosy wyglądały jakby nie myła ich przez dwa tygodnie.

- Co ty tu robisz? – powiedziała to z taką nienawiścią, że odsunęłam się od niej o krok.

- Chciałam pogadać i wszystko sobie wyjaśnić.

Bałam się jej reakcji. Naprawdę nie wiedziałam o co się na mnie wściekła, ale musiałam się dowiedzieć.

- Po tym wszystkim chcesz ze mną gadać? – zaśmiała się gorzko, aż mnie ciarki przeszły.

- O co ci chodzi? – zapytałam się, bo wciąż jej nie rozumiałam.

- O co mi chodzi? O nic mi nie chodzi, o nic… - I zamknęła mi drzwi przed nosem.

Nigdy się tak nie zachowywała. Zawsze była uśmiechnięta, ale odkąd pojawił się Dylan, coś się zmieniło. Nie rozmawiałyśmy już tak jak kiedyś. Co chwilę się kłócimy o jakieś głupoty.

Powstrzymałam łzy. Nie mogłam płakać. Jeśli Sam będzie chciała, to przyjdzie do mnie i wszystko sobie wytłumaczymy. Mam już dość, że wścieka się niewiadomo o co.

Poszłam na najbliższy przystanek. Na szczęście autobus miałam za pięć minut, więc nie musiałam zbyt długo czekać.

***

- Myślisz, że ta sukienka będzie okej? – Pokazałam mamie na telefonie jedną z sukienek, którą chciałam sobie kupić na ślub cioci.

- Zejdź z blatu – upomniała mnie. – Myślę, że ta pierwsza była ładniejsza.

Westchnęłam i zrobiłam to o co prosiła mama.

- A Dylan ma jakiś ładny garnitur? – mama spojrzała na mnie z zaciekawieniem, a ja teatralnie przewróciłam oczami.

- Pójdę sama – powtórzyłam to już któryś raz jej, ale ona wciąż upierała się.

- Zobaczymy – zaśmiała się i wróciła do mycia naczyń.

Wróciłam wzrokiem na telefon i zaczęłam przewijać stronę internetową z ciuchami. Kiedy sukienka podobało mi się, mama sądziła, że jest nieodpowiednia na taką ceremonię, a gdy jej wpadła w oko, moim zdaniem była za bardzo ozdobiona. Mi bardziej odpowiadały te zwyczajne.

Say you love meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz