Prolog

1.1K 41 4
                                    


Czerwiec 2016

Wbiegłam do lasu, raz po raz oglądając się do tyłu.  Wiem, że to nie było mądre z mojej strony, ale okropnie się bałam. Biegłam przed siebie z rękami wyciągniętymi do przodu. Co chwilę odgarniałam gałęzie, które zwisały nisko i przeskakiwałam korzenie, które nagle pojawiały się znikąd. Pomimo tego, że byłam wysportowana, złapała mnie kolka w lewym boku. Próbowałam miarowo nabierać powietrze i je wypuszczać. Nie mogłam się teraz zatrzymać. Biegłam, ile sił w nogach, aż po kilku metrach drzew było już tylko kilka. Wybiegłam na otwartą przestrzeń. Obejrzałam się do tyłu. Nic nie usłyszałam ani nie zobaczyłam. Odwróciłam się i ujrzałam niewielką chatę. Zdziwiłam się lekko. Nie miałam czasu, więc podeszłam o drzwi, które okazały się być otwarte. Weszłam do środka i rozejrzałam się wkoło. Podeszłam do komody i przesunęłam ją na drzwi. Zabarykadowałam się. Nie mogłam oświecić światła, wtedy łatwo by mnie znalazł. Nie mogłam ryzykować. Usiadłam pod ścianą i próbowałam uspokoić swój oddech. Serce biło mi jak oszalałe. Przyłożyłam dwa palce do szyi i zaczęłam liczyć. Mój puls wynosił sto dwadzieścia na minutę. Niezbyt dobrze. Kolka nadal mnie męczyła. Spojrzałam na siebie. Po prostu wymarzony strój na piątkowy wieczór. Bluzka i krótkie spodenki, a do tego najzwyklejsze białe trampki, chociaż teraz były już czarne. Włosy miałam potargane przez ten bieg, chociaż nie one były moim największym zmartwieniem w tej chwili. Serce mi zamarło. Usłyszałam kroki. Na zewnątrz ktoś chodził koło domku. Wstrzymałam oddech. Na pewno nie wie, że tu jestem. Uspokój się, powtarzałam sobie. Nie wie, że tu jesteś. Nie śmiałam nawet drgnąć. Kroki ucichły, ale z tyłu chatki zaskrzypiały drzwi. Czy to możliwe, że tu jest jeszcze jedno wejście? pytałam siebie w duchu. Wstałam powoli i rozejrzałam się za poszukiwaniem czegoś dużego. Otworzyłam wszystkie szuflady komody i w jednej z nich znalazłam mosiężną figurkę. Nada się. Ujęłam ją w obie dłonie i zaczaiłam się za ścianą. Słyszałam, jak się zbliża. Serce mi zamarło. Uniosłam ręce do góry i czekałam. Nie poddam się tak łatwo. Kroki ucichły. Wyjrzałam zza ściany, ale nikogo nie zobaczyłam. Nagle poczułam rękę zaciskającą się na moich ustach. Figurka wypadła mi z rąk i z głośnym hukiem upadła na podłogę. Oczy mi się szeroko otworzyły.

- Nie ukryjesz się przede mną.


Wracam do was z nową powieścią :) Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu ;) Czekam na komentarze i głosy.



Morderca z wyższych sfer (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz