To on zabił?

205 6 0
                                    

Otworzyłam powoli oczy. Zobaczyłam przed sobą duże pomieszczenie. Chciałam sięgnąć do kabury, ale nie mogłam. Spojrzałam do tyłu. Miałam związane ręce i nogi. Pistoletu nie miałam przy sobie, ale czułam w kieszeni telefon. Dobrze, że założyłam dresy i go nie było widać. 

Na ustach poczułam smak krwi. Pewnie mam dużą ranę na głowie. Prawdopodobnie walnął mnie jakimś kijem bejsbolowym. Czułam pulsowanie w skroniach. Nie czułam się najlepiej. Miałam nadzieję, że Patryk szybko mnie znajdzie.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było nic oprócz mojego krzesełka i narzędzi stolarskich w kącie. To było duże pomieszczenie. Spróbowałam uwolnić ręce z więzów, ale miałam dobrze zawiązane więzy. Nogi miałam tak samo mocno związane.

Usłyszałam otwierane drzwi. Niestety były one z tyłu i nie widziałam, kto do mnie idzie. Próbowałam się obrócić, ale nic z tego. Po chwili stanął przede mną morderca Jennifer. Wpatrywałam się w... Normana Lexusa.

- To ty? – zapytałam zszokowana.

- Nie spodziewałaś się mnie – uśmiechnął się.

- Jak mogłeś...

- Jak mogłem zabić Jennifer? – dokończył za mnie. – Była słodka.

- To u ciebie nocowała – skojarzyłam fakty.

- Tak. Jesteś mądra – pochwalił mnie.

- Czemu ją zabiłeś?

- Nie chciała zostać ze mną. Chciała uciec.

- To jest powód?! – wydarłam się na niego.

Mężczyzna uderzył mnie, aż głowa obróciła mi się w lewo. W ustach czułam krew. Splunęłam na ziemię.

- Czemu zabiłeś innych?

- Byli za blisko prawdy.

- Mnie też zabijesz?

- Tak. Nie wiedziałaś, że to ja, ale za bardzo węszyłaś.

- Nie uda ci się to. Patryk mnie znajdzie!

Ponownie dostałam z pięści. Rozciął mi wargę.

- Jeśli chcesz mnie zabić, to zrób to od razu. Nie torturuj mnie.

- Na tym polega cała zabawa. Tortury są fajne. Nie lubię zabijać od razu. To mi nie sprawia frajdy.

- Jesteś chory.

- Nie mów tak.

- Powinieneś się leczyć.

Tym razem dostałam w brzuch. Skuliłam się.

- Nie uda ci się to. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.

- Oj uda mi się. Nikt nie odkryje, że to ja.

- Patryk cię znajdzie.

- Nie znajdzie.

- Rozwiąż mnie. Wtedy będziemy mieć równe szanse.

- Równe szanse? – zaśmiał się. – Nie dasz mi rady.

- Przekonajmy się – prowokowałam go.

- Nie ma opcji.

- Boisz się, że ze mną przegrasz.

- Nie jestem tchórzem!

- Więc to pokaż.

Rozciął mi więzy. Nim się zorientował, zaczęłam biec do drzwi.

- Hej!

Byłam już przy drzwiach. Trzymałam rękę na klamkę, gdy Norman odciągnął mnie do tyłu.

- Tyy... - rzucił mnie na podłogę.

Upadłam na plecy. Chciałam wstać, ale Norman usiadł na mnie i zaczął mnie okładać pięściami. Zasłoniłam się rękami. Nic to nie dało. Złapał moje ręce jedną swoją dłonią, a drugą bił mnie. Miałam już dość. Czułam, że odpływam. W ustach czułam krew. Przed oczami pojawiły mi się mroczki. Mężczyzna przestał i wstał. Chciałam się podnieść, ale w tym momencie dostałam kopa w brzuch. Skuliłam się, ale on nie przestawał.

- Nikt cię nie znajdzie! Zakopię cię! Rozumiesz!? Nikt cię nie znajdzie!

Ciężko mi się oddychało. Połamał mi żebra. Wiedziałam, że tu zginę. Mam nadzieję, że Norman trafi do więzienia na dożywocie. Liczyło się tylko to, żeby odpowiedział za to, co zrobił. Mężczyzna nadal mnie kopał. Przypomniałam sobie, że mam telefon w kieszeni. Pomiędzy atakami odwróciłam się w drugą stronę i wyjęłam telefon. Szybko wybrałam numer partnera i włączyłam głośnik.

- Chodź tu! Zabiję cię!

Odsunęłam komórkę na bok i poddałam się. Nie miałam już siły. Usłyszałam otwierane drzwi.

- Na ziemię! Policja! Już powiedziałem!

Zamknęłam oczy. Chciałam już nic nie czuć. Chciałam już umrzeć. Nie chciałam cierpieć.

- Laura! – usłyszałam.

Leżałam skulona na ziemi z połamanymi żebrami, ledwo mogąc oddychać, ze zmasakrowaną twarzą. Otworzyłam oczy i jak przez mgłę zobaczyłam inspektora.

- Patryk? – zapytałam słabo. Wyplułam krew z ust.

- Laura, co on ci zrobił. Nie ruszaj się. Karetka zaraz będzie. Trzymaj się – dotknął mojej dłoni. Słyszałam w jego głosie strach, niepokój i jednocześnie złość. – Wytrzymaj jeszcze pięć minut. Zaraz pojedziesz do szpitala.

- Kocham cię – wyszeptałam i przymknęłam oczy.

- Ja ciebie też kocham. Nie opuszczaj mnie, nie pozwalam ci.

- Patryk – Usłyszałam Mateusza. – Boże, Laura.

Martin i Adam też podeszli. Ukucnęli koło mnie.

- Jesteś silna – powiedział Adam.

- Dziękuję – udało mi się wyszeptać.

- Gdzie ta karetka?! – Patryk krzyczał.

- Zaraz powinna być.

- Jest potrzebna teraz!

- Uspokój się. Laura jest silna. Wyjdzie z tego.

- Laura – inspektor pogładził moją dłoń. Zdołałam na niego spojrzeć. – Nie zostawiaj mnie.

- Nie zostawię – odparłam cicho, na co straciłam resztki sił. Obróciłam głowę na bok i wyplułam krew. Zamknęłam oczy.

- Laura! Karetka już jest.

Po tych słowach odpłynęłam.

Morderca z wyższych sfer (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz