Przymusowy urlop

181 6 1
                                    

14 lipiec 2016

Obudziłam się w szpitalu. Trudno mi się oddychało. Miałam żebra mocno obandażowane, do tego bandaż na głowie i na rękach. Na wardze miałam szwy.

Rozejrzałam się. Byłam sama w sali. Lekarz przyszedł zobaczyć, co ze mną. Wyjaśnił mi wszystko i oznajmił, że muszę zostać jakiś czas w szpitalu. Dowiedziałam się, że do szpitala dotarłam ledwo żywa. W karetce dwa razy mnie reanimowali. Lekarz był w szoku. Powiedział, że mam ogromne szczęście, że jeszcze żyję. Chciałam jak najszybciej zapomnieć o tym, co się wydarzyło.

Jak mogłam przeoczyć to, że Norman jest mordercą. Za dobrze się maskował. Nie podejrzewałam go o to. Wydawał się miły, ale nigdy nie wpadłabym na to, że mógł zabić tyle osób w taki okrutny sposób. Nareszcie Norman odpowie za to, co zrobił. Prawdopodobnie dostanie dożywocie.

- Mogę? – spojrzałam w stronę drzwi. W progu stał Patryk.

- Tak – odparłam.

- Jak się czujesz? – zapytał siadając na stołku koło łóżka. Złapał moją dłoń.

- Bywało lepiej.

- Przepraszam.

- Za co?

- Powinienem się domyślić, że to ten Norman.

- Nie mogłeś tego wiedzieć. Nikt go nie podejrzewał. On jest chory psychicznie. Ważne jest tylko to, że pójdzie siedzieć.

- Wróciłem do domu z kolacją. Nie odpowiedziałaś, jak cię zawołałem. Poszedłem do kuchni i zobaczyłem rozbity kubek na ziemi. Zorientowałem się, że morderca był w domu i cię zaskoczył. Przeszukałem wszystkie pomieszczenia, ale cię nie znalazłem. Postawiłem na nogi cały posterunek. Chłopaki martwili się o ciebie. Ja się o ciebie bałem i to bardzo. Nie wiedzieliśmy, gdzie mógł cię zabrać. Dopiero po kilku minutach Adam wpadł na pomysł, żeby zlokalizować twój telefon. Namierzyliśmy cię i natychmiast ruszyliśmy. Gdy zadzwoniłaś, byliśmy już prawie na miejscu. Wybiegłem z auta i wpadłem do tego magazynu. Gdy cię zobaczyłem, myślałem, że nie żyjesz. Na szczęście się pomyliłem – powiedział. – Prawie się popłakałem tam – wyznał. – Bardzo cię kocham i nie wiem, co bym zrobił, gdybyś umarła.

- Patryk ja też cię bardzo kocham – powiedziałam. – Gdy Norman mnie kopał myślałam o tym, żeby już mnie zabił od razu i nie znęcał się nade mną. Nie mogłam tego znieść.

- Wiem, ale nie poddałaś się. Jesteś silną kobietą i za to cię kocham – uśmiechnął się do mnie.

- Ja ciebie też kocham, ale...

- Ale?

- Nie mogę tu zostać. Gdy wyzdrowieje, wracam do Polski. Mam tam dom, rodzinę i przede wszystkim pracę.

- Chcę z tobą być, jeśli bardzo chcesz wrócić do kraju, ja wrócę z tobą – powiedział.

- Na pewno tego chcesz?

- Tak. Wrócimy razem do Polski.

- Ile jeszcze musze tutaj leżeć?

- Przynajmniej tydzień – odparł Patryk.

- Aż tydzień? – posmutniałam. – Tak długo?

- Będę cię odwiedzał. Lekarz nie wypuści cię wcześniej. Masz ranę głowy, na szczęście bez wstrząśnienia, ale twoje żebra wymagają długiego leczenia. Ręka też nie jest w najlepszej formie.

- Dobrze, ale chciałabym przesłuchać Normana, jak wyjdę.

- Dobrze. Norman siedzi teraz w więzieniu. Postaram się, aby przesunąć przesłuchanie.

- Dziękuję – odparłam.

- Prześpij się. Dobrze ci to zrobi. Przyjdę później – Patryk pocałował mnie w policzek i wyszedł, a ja poszłam spać.

Morderca z wyższych sfer (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz