Przyznała się

339 16 0
                                    

- Policja! Stój! – krzyczałam.

Dziewczyna nawet nie myślała się zatrzymać. Miała przewagę jakiś pięćdziesięciu metrów. Wyciągnęłam pistolet i zatrzymałam się. Strzeliłam w niebo. Dziewczyna zatrzymała się sparaliżowana strachem. Podbiegłam do niej z pistoletem w ręku.

- Odwróć się i ręce za głowę!

Schowałam pistolet i skułam uciekinierkę. Gdy szłam z powrotem, znalazł nas Marcin. Przejął ją i zaprowadził do samochodu. Poszłam do starszej kobiety i wytłumaczyłam jej wszystko. Podałam powód zatrzymania i wyszłam. Wsiadłam na kółko i pojechałam na komendę. Poszliśmy do pokoju przesłuchań. Rozkułam ją, a Marcin usiadł przy biurku.

- Dobra. Przyznaj się i będzie po sprawie. To ty przecięłaś przewód hamulcowy w samochodzie Roberta Ławki.

- Co? Ja nic nie zrobiłam.

- Jakbyś nic nie zrobiła, to byś przed nami nie uciekała – wtrąciłam. – Słuchaj, twoja przyjaciółka Marta jest w poważnym stanie, mogłaś ich oboje zabić. I to tylko dlatego, że byłaś zazdrosna, że to ona jest dziewczyną Roberta, a nie ty. Wystarczyło pogadać, a nie od razu pozorować wypadek. Jeśli się przyznasz, sąd może da ci łagodniejszą karę, bo powiemy, że współpracowałaś. Jeśli się nie przyznasz i tak zostaniesz oskarżona o próbę zabójstwa dwójki ludzi. Nasi technicy badają właśnie samochód. Znajdą każdy ślad, bo zakładam, że wychodząc od Roberta z domu nie miałaś ze sobą rękawiczek i n pewno zostawiłaś odciski palców na masce i pod nią, więc nie utrudniaj śledztwa i się przyznaj, a będzie po wszystkim.

- Dobra. To ja zrobiłam. I co? Zadowolona? – zapytała i usiadła wygodniej na krzesełku. Uderzyła pięścią w biurko. Marcin chciał wstać, ale powstrzymałam go. – To ja powinnam być dziewczyną Roberta. Co ma ona, czego nie mam ja? Jestem o niebo lepsza od Marty. Lepiej się uczę, lepiej śpiewam, wszystko robię lepiej. Ile ja już razy oddałam przysługę Robertowi, a on powiedział, że jestem super kumpelą. Nie odpowiadało mi już to, więc przecięłam ten hamulec.

- Zapisałeś wszystko? – zapytałam patrząc na partnera. Ten skinął głową.

Osobiście odprowadziłam ją do aresztu. Dostała osobną celę. Wróciłam do pomieszczenia. Marcin już zbierał się do wyjścia. Odłożył kaburę z pistoletem do swojej szafki, a zostawił tylko odznakę. Zrobiłam to samo. Ta sprawa zajęła nam trochę czasu. Pracę powinniśmy skończyć godzinę temu. Wyszliśmy z komendy.

- To widzimy się jutro – pożegnałam się i rozeszliśmy się do swoich samochodów


Morderca z wyższych sfer (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz