#3

480 40 15
                                    

Niestety był tylko jeden komentarz, ale dziękuję za niego!

___________________________________

May

Obudził mnie dźwięk budzika. Nie chciało mi się otwierać oczu, więc próbowałam na oślep go wyłączyć. Szło mi to niezbyt dobrze, dlatego otworzyłam szybko oczy i z irytacją go wyłączyłam.

Mówiąc wyłączyłam, mam na myśli to, że go rozwaliłam. Cóż, kolejny zepsuty budzik do kolekcji. Jest to spowodowane moją nadludzką siłą, przez co muszę uważać.

Czułam, że coś dzisiaj się wydarzy...
Ale nie wiedziałam, czy dobrego, czy złego.

Taa, takie przeczucia są niezbyt dobre.

Dzisiejszy dzień nie należy do najszczęśliwszych. Muszę być przy mamie, żeby ją wspierać, gdyż ten dzień przeżywa najgorzej od wszystkich, a minęło już tyle lat...

Wstałam z łóżka i z grymasem na twarzy ruszyłam do łazienki się odświeżyć.

***

Odświeżona i ubrana w szare legginsy i za dużą czarną bluzę, weszłam do kuchni, zastając tam tylko mamę, która robiła ( rozpoznałam po zapachu ) jajecznicę. Nie zauważyła, że weszłam do pomieszczenia.

Moja mama to Mary Jane Watson. Jest szczupła, ma zielone oczy i rude włosy. Pracuje ona u wujka Tony'ego. Nie wiem, dlaczego akurat tam, a nie w Oscorp...

Obecnie ubrana jest w ciemne dżinsy i zieloną bluzkę z krótkim rękawem. Na stopach ma założone puchate kapcie w króliczki, które kupiłam jej na święta.

Ja natomiast jestem ( z wyglądu ) totalnym jej przeciwieństwem. Moje włosy są brązowe i sięgają mi do łopatek, mam niebieskie oczy. Wyglądam, jak tata ze zdjęć. No, może oprócz ust, gdyż je odziedziczyłam po mamie.

- Cześć mamo - przywitałam się, na co wzdrygnęła się wytrącona z myśli.

Usiadłam na krześle przy stole.

Odwróciła się i posłała mi uśmiech, który nie sięgał oczu.

- Cześć, skarbie. Zaraz nałoże.

Wyłączyła palnik i zaczęła nakładać na talerze. Jej ruchy były inne niż codziennie. Widać, że to wydarzenie jej ciąży.

Postawiła przede mną talerz wraz z widelcem, po czym usiadła naprzeciwko mnie.

Zaczęliśmy jeść, w ciszy. Zawsze mama była bardzo rozmowna. Niestety dzisiaj jest swoim całkowitym przeciwieństwem.

Postanowiłam przerwać tą ciszę.

- Gdzie jest wujek Harry? - zapytałam.

Dziwne, że nie było go w mieszkaniu. Zawsze brał sobie wolne, aby wspierać w ten dzień mamę.

- Jakaś awaria w Oscorp, musiał pilnie tam pojechać.

- A Brian?

- Wyszedł pół godziny temu. Harry go poprosił, aby przyniósł mu jakieś papiery. Chyba tak szybko nie przyjdą, bo Harry wysłał mi SMS, że naprawa może się przedłużyć, a musi przy tym być. Brian zapewne też tam pomaga - wytłumaczyła.

Tak, Brian nie jest wcale taki głupi.
( To nie był sarkazm. ) Mój przyjaciel musi umieć co nie co, aby w przyszłości przejąć firmę po ojcu.

- Och, okay.

Więcej nic nie powiedziałam, tak samo mama. Posiłek dokończyłyśmy w ciszy.

Wstałam od stołu i włożyłam zużyte talerze do zmywarki. Gdy się odwróciłam, okazało się, że mamy nie ma już w pomieszczeniu.

Westchnęłam, po czym ruszyłam w stronę jej pokoju. Zatrzymałam się przed drzwiami i niepewnie je otworzyłam.

Leżała na łóżku, wpatrując się pusto w sufit. Nienawidzę widzieć jej w takim stanie.

Podeszłam do łóżka i położyłam się obok niej. Nadal patrzyła w sufit, nie zwróciła na mnie uwagi. Po wyrazie twarzy widać, że nad czymś intensywnie myśli. Przytuliłam się do jej boku.

- Przepraszam - szepnęłam. Robiłam to co roku.

Spojrzała na mnie srogo.

- May... - ostrzegła.

- Nie mamo. Naprawdę przepraszam i będę to powtarzać każdego roku.

Pewnie zastanawiacie się, za co przepraszam. Otóż jest to związane z dzisiejszym dniem. Dokładnie 18 wrzenia 2014 roku zmarł mój tata, a dokładniej to budynek zawalił się na niego.

Mama mi o tym opowiadała. Sprawdzałam też dużo portali, zdjęć...
A więc, stało się to podczas większego ataku na Nowy Jork. Doktor Octopus po raz kolejny wstrzyknął Normanowi Osbornowi DNA goblina do krwi. To właśnie goblin podłożył bombę w tym budynku.

Mój tata, jako Spider-Man, wraz z Iron Manem podtrzymywałi ściany, podczas gdy policjanci ewakuowali ludzi ze środka. Niestety budynek się zawalił i przygniótł wujka Tony'ego i tatę.

Tata zmarł, a wujek przeżył. Uratowała go zbroja.

Po jego śmierci ciocia May całkowicie się załamała. Zmarła osiemnastej miesięcy później.

Tego właśnie dnia mama miała powiedzieć Peterowi, że jest w ciąży. Niestety nie zdążyła.

Minęło już siedemnaście lat od jego śmierci, a mama przeżywa co roku ten dzień tak samo. ( Może już tak nie płacze. )

Chociaż nie poznałam taty osobiście, to czuję się z nim emocjonalnie związana.

Ach, nie wytłumaczyłam jeszcze, za co przepraszam mamę. Robię to, ponieważ, nie mogę iść razem z nią na cmentarz.

No, przecież nie mogę iść z nią na grób nie mojego ojca. Muszę podtrzymywać plotkę o tym, że moja mama się puściła, chociaż jest mi z tym ciężko. Gdybym tam poszła w dzień ludzie zaczeliby gadać, a ja muszę chronić swoją tożsamość, dlatego chodzę tam, jak jest już całkowicie ciemno.

Przepraszam mamę za to, że nie mogę tam jej wspierać.

Możecie się też zastanawiać nad tym, dlaczego nie rzuciłam tego całego superbohaterstwa w cholerę.

Jak to powiedziała mama z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność.

Wytłumaczyła mi, że były to słowa wujka Bena, którymi kierował się tata, więc i ja zaczęłam się nimi kierować.

Wstałam z łóżka.

- Idę do Briana.

- Pójdę chwilę z tobą - oznajmiła też się podnosząc.

Podeszłam do niej i ponownie przytuliłam. Staliśmy tak chwilę, napawając się swoją bliskością.

Odsunęłam się od mamy, posłałam jej pokrzepiający uśmiech, po czym poszłam się przebrać.

Po dwudziestu minutach zamykałyśmy mieszkanie i ruszyłyszyłyśmy w stronę windy.

_________________________________________

CDN 😉 😜 😘

💬 + 🌟 = MOTYWACJA

Do następnego 👋
Kanexsia

Uratować ojca | Spider-GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz