#20

285 22 15
                                    

Trochę dłuższy 😜
_____________________

Peter

Próbowałem skupić się, aby celnie trafiać siecią w budynki, co było trudne w moim stanie. Myśli napływające mi do głowy, szczególnie teraz, bardzo przeszkadzały.
Już wyobrażałem sobie nagłówki gazet, gdybym jednak spadł.

Spider-Man chory?

Spider-Man traci swoje moce?!

Koniec Spider-Mana!

Koniec terrorów miejscowego bandyty?

Zgadnijcie od kogo byłby ten ostatni nagłówek.

Wypuściłem sieć w prawą stronę, mocno za nią pociągając, przez co wylądowałem na szczycie jakiegoś wieżowca.

- Nie wiem, skąd się wzięła ta poczwara, ani do czego jest zdolna, za to...

O wilku mowa.

- Przymknij się! - Strzeliłem siecią centralnie w wielką, ochydną twarz Jay'a Jonnah'a Jameson'a, prezesa Daily Bugle.

Ten telebim jest strasznie irytujący. Ilekroć 'ulega zniszceniu', wraca. Zniszczony. Na drugi dzień wisi już nowy, a ta twarz ciągle mnie obraża.

Nie chcę wiedzieć ile pieniędzy już na to wydali.

Przestałem dawno przejmować się jego, nie wiem skąd wziętą, opinią. No, bo ja jako niebezpieczeństwo dla Nowego Jorku? Jestem tylko przyjaznym pająkiem z sąsiedztwa.

Dopiero, po dłuższej chwili, rozejrzałem się wokół siebie.

Trafiłem w sam środek miasta. Super.

- Mogłeś się domyśleć, kretynie, po telebimie. - Walnąłem się w twarz.

Ten dzień, to jakaś porażka.

Położyłem się z westchnieniem, rozprostowując nogi, a ręce, natomiast, ułożyłem sobie pod głowe. Słońce chyliło się ku zachodowi, co patrząc z dachu, można było idealnie zauważyć.

Oddychałem miarowo, próbując oczyścić swój umysł. Po kilkunastu spokojnych oddechach otrzymałem zamierzony efekt. Uśmiechnąłem się zadowolony.

Nie wylegiwałem się długo, gdyż uruchomił się mój radar na niebezpieczeństwa, czyli pajęczy zmysł. Szybko przekręciłem się na bok od razu wstając na lekko ugięte nogi.

- Wy to macie talent do zaskakiwania ciężko pracujących bohaterów - powiedziałem głośno do zbliżającego się do mnie robota.

To już drugi w tym tygodniu!

Wystrzeliłem w jego stronę sieć, która zaczepiła się na jego ramieniu i pociągnąłem w moją stronę. Robot przybliżył się trochę do mnie, ale zaraz stanął w miejscu i obiema mackami chwycił za sieć.

- Nie lubię, za bardzo, bawić się w przeciąganie liny - parsknąłem.

Robot szarpnął w prawo, przez co puściłem sieć i poleciałem na najbliższą ścianę, po której się zsunąłem.

- O, nie. Tak się bawić nie będziemy. - Pogroziłem mu palcem, wstając i od razu wystrzeliwując pocisk za pociskiem w jego twarz.

Nie zdążył zerwać jednej warstwy, a przybywały dwie kolejne. Nieźle się bawiłem, robiąc tylko to. Wtem stało się coś, czego się w ogóle nie spodziewałem. Rozerwał sobie sieć z twarzy laserem!

- Ej, twój koleżka nie miał takiej zabawki!

Strzelił we mnie laserem, ale zrobiłem unik, więc pocisk poleciał dalej i uderzył w coś mocno, sądząc po odgłosie. Nie zdążyłem spojrzeć, gdzie trafił, gdyż robot obrał sobie chyba za cel zrobienia ze mnie przedziurawionej papki.

Uratować ojca | Spider-GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz