Rozdział 5

637 24 0
                                    

Kellan przyjechał do pracy spóźniony. Siedział do późna nad projektem ale nikt nie musiał o tym wiedzieć. Niech myślą, że ma życie osobiste i był na randce. Taa... Kogo on chce oszukać... Nie był na prawdziwej randce od prawie 10 lat. W jego późniejszym życiu były tylko przelotne, szybkie romanse. Zazdrościł bratu, że poznał kogoś takiego jak Susan. To wyjątkowo ciepła, mądra i śliczna kobieta. Wiedział, że jego brat jest z nią szczęśliwy i on też cieszył się ich szczęściem. Po chwili był już na odpowiednim piętrze. Jak zwykle powiedział tylko: KAWA do sekretarki siedzącej przy biurku i ruszył w kierunku swojego gabinetu. Jednak zanim wszedł do środka dopadła go Pirania, to znaczy Megan ale wolał to pierwsze określenie.

-Czy tobie nikt nie powiedział, że najpierw mówi się do ludzi dzień dobry a nie KAWA?!-powiedziała głośno.

-Właśnie.. Więc gdzie twoje dzień dobry?-zapytał.

-Pieprz się kretynie.-powiedziała Megna.

-Nie mam z kim-powiedział Kellan i ugryzł się w język. Kretynie, przecież mieli myśleć, że na randce byłeś, zganił się w myślach.

-A to już nie mój problem. Ale ostrzegam cię, trochę szacunku dla ludzi bo w końcu dostaniesz to na co zasłużyłeś.-powiedziała Meg.

-Grozisz mi?

-Nie, tylko ostrzegam. -powiedziała kobieta i odeszła.

Chcesz kawy, pomyślała, to ją dostaniesz.. Oj i to jaką...

-Phebe, wstrzymaj się z kawą dla tego palanta, to znaczy dla Kellana. Za chwilę wrócę-powiedziała kobieta do sekretarki i szybko weszła do windy.

Wróciła 5 minut później niosąc w reku meleńką buteleczkę.

-Ja zrobię mu tej kawy-powiedziała

-Yyyy.. Meg? Co ty chcesz zrobić?-zapytała sekretarka.

-Nie martw się, nie otruję go.. Tylko troszkę pocierpi. To środek na przeczyszczenie.-powiedziała kobieta i dodała-ale ty stąd wyjdź żebyś w tym nie uczestniczyła. I pamiętaj, że nic o tym nie wiesz. Zaniesiesz mu tylko kubek bo ode mnie nie weźmie. Ale jak będą problemy to powiesz, że ja zrobiłam kawę a ja to potwierdzę. Mogę na ciebie liczyć?

-No pewnie. Też mam go dość-powiedziała Phebe i wyszła z pokoju socjalnego.

Megan zrobiła kawę i nalała ja do kubka. Następnie dodała kilka kropli lekarstwa i cukru.

-Phebe, kawa gotowa. Zaniesiesz?-zapytała z uśmiechem.

Sekretarka skinęła głową i z uśmiechem na ustach poszła po kawę.

Megan poszła do swojego biurka i czekała na efekty. Ale będzie ubaw-pomyślała. Nie myliła się. Po około godzinie drzwi od gabinetu Kellana otworzyły się z imptem i ze środka wypadł mężczyzna. Szybko udał się w kierunku toalety. Megan zaczęła się śmiać czym zwróciła na siebie uwagę jednego z pracowników, Dylana.

-Wybacz, przypomniało mi się coś. -powiedziała kobieta z uśmiechem.

Kellan biegał do łazienki jakieś 15 razy.

-Co się z nim dziś dzieje...-powiedział Tomas wręczając kobiecie teczkę z dokumentami.

-Nie wiem.. Zapytaj go.. Może na wczorajszej randce zjadł coś niedobrego. Albo zatruł się swoim własnym jadem... Kto go tam wie..-powiedziała Megan.

W tej chwili do jej biurka podszedł też Kellan.

-Nie wiem co mi zrobiłaś piranio ale coś czuję, że to twoja wina-powiedział.

-Oj daj spokój. Przecież siedzę tu cały dzień-powiedziała wskazując na swoje biurko-może to ten twój jad który z siebie wylewasz przy każdym słowie tak na ciebie działa?

-Ty mała, wredna...-zaczął mówić ze złością Kellan ale starszy brat mu przerwał.

-Ej, hamuj... Jak się źle czujesz to idź do domu a nie mi tu sceny urządzasz.

-Nigdzie nie będę wychodził. Nie widzisz, że to ona coś mi zrobiła?-powiedział Kellan.

-Niby jak? Nie jestem wiedźmą-powiedziała Megan.

-A kto cię tam wie.. Pewnie po pracy wsiadasz na miotłe i lecisz na sabat-powiedział Kellan.

-Kretyn..-powiedziała Megan.

-Wiedźma..-powiedział i chciał dodać coś jeszcze ale znowu przerwał mu brat.

-Jak się nie zamkniesz to cię zwolnię.

-Nie możesz mnie zwolinić, to też moja firma-powiedział Kellan.

-Świetnie, to ciebie zwolnię-powiedział do Megan.

-Co?! Co ja takiego zrobiłam? Nie możesz mnie zwolnić 3 dni po tym jak mnie zatrudniłeś-powiedziała oburzona kobieta.

-Więc siebie zwolnię!!-wrzasnął starszy z braci.

-Yyyy panie Tomas. Może lepiej nie? Ma pan właśnie ważne spotkanie..-powiedziała stojąca za nim Phebe.

-Zwolnie sie po spotkaniu..-powiedział i wyszedł.

-Widzisz co narobiłaś? Zdenerowałaś mojego spokojnego braciszka..-powiedział Kellan.

-Ja?! Przecież to ty zacząłeś!-powiedziała głośno kobieta.

W tej chwili cała piątka pracowników siedzących przy biurkach obok odezwała się jednocześnie:

-Możecie się w końcu uciszyć? My tu próbujemy pracować!!

Megan pokazała język szefowi, on jej również i wyszedł.

-Jak dzieci..-powiedział Dylan i wrócił do pracy.

O 16 Megan zaczęła zbierać swoje rzeczy. Przy wyjściu jednak zatrzymał ją Tomas.

-Możemy chwilę porozmawiać?-powiedział.

-Jasne-odpowiedziała Megan idąc w jego kierunku a w myślach dodała-czyli jednak mnie zwolni...

Razem zbudujemy nasz świat.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz