-Tatusiu... Kiedy mama wróci? Głodna jestem...-powiedziała 5 letnia dziewczynka podbiegając do Kellana.
Mężczyzna zmagał się właśnie z bardzo trudnym projektem który powierzył mu jego 2 letni syn..
-Te klocki za cholerę do siebie nie pasują-wymruczał pod nosem- a do córki powiedział-powinna już być kotku.. Ale jak chcesz to mogę ci zrobić coś do jedzenia. -powiedział wstając z podłogi ku niezadowoleniu Zacka.
-Tata... Buduj...-zażądał malec.
-Teraz pójdziemy coś zjeść bąbelku. Chodź-powiedział podając dziecku rękę.
-A mama to przypadkiem nie zabroniła ci wchodzić do kuchni jak jej nie ma w domu?-zapytała Bella patrząc na ojca swoimi błękitnymi oczkami. Dodatkowo skrzyżowałą ręcę na piersi i wyglądała jak mała kopia jej mamy.
-No a jak mam was nakarmić skoro nie mogę wejść do kuchni mądralo?-odpowiedział ojciec.
-Zrób płatki.. To najmniej ryzykowne-odpowiedziała dziewczynka i w poskokach ruszyła do kuchni a jej brat tuż za nią.
-Megy... Wracaj... Błagam...-wymruczał do siebie i poszedł do kuchni.
Niestety musiał jeszcze trochę poczekać na żonę bo Megan zjawiła się w domu dopiero godzinę później. Kellan strasznie się martwił. Chciał towarzyszyć żonie podczas rutynowych badań ale kobieta wolała żeby został z dziećmi.
-Mamusia!-krzyknął Zack widząc kobietę w drzwiach.
-Witaj skarbie. Grzeczny byłeś?-zapytała kobieta biorąc chłopca na ręcę.
-Tak gzecny.. Zbudowałem dom.. Jestem jak ty i tatuś-powiedział dumny chłopiec.
-To cudownie synku-odpowiedziała kobieta i ucałowała malucha w czoło a następnie postawiła na podłodze.
-A tata był w kuchni nawet jej nie spalił-powiedziała Bella podchodząc do matki.
-Dzięki.. Nie ma to jak wiara w własnego ojca-powiedział Kellan i również podszedł do żony i dał jej całusa.
-Mam coś dla was-powiedziała kobieta i wyjęła z torby batoniki i kolorowanki.
Gdy dzieci siedziały przy stole i rysowały Megan powiedziała do męża:
-A ty do salonu.. Już...
Kellan się przestraszył.
-Megy.. Kotku.. Poradzimy sobie z tym. Wiesz, że będę cię wspierał..-powiedział a w jego oczach pojawiły sie łzy.
-Co?Aaaa nie... Wszystko w porządku, wyniki są dobre.. Chodzi o coś innego.-powiedziała kobieta.
-Błagam cię... Powiedz bo zejdę tu na zawał a młody już nie jestem.. I gdzie ty tak długo byłaś?-zapytał.
-Musiałam ochłonąć żeby cię nie zamordować...
-Co?-odpowiedział zaskoczony.
-Kellanie Carter. Gdy w dniu naszego ślubu wspomniałeś o drużynie hokejowej myślałam, że żartujesz..
Kellan zrozumiał o co chodzi jego żonie.Natychmiast porwał ją w ramiona i zaczął się kręcić.
-Przecież to cudowna wiadomość skarbie!Będziemy mieli jeszcze jedno dziecko!-powiedział ciągle się śmiejąc.
-Dwoje...-powiedziała kobieta gdy mąż postawił ja na ziemi.
-Co? Bliźniaki? Jejku Megy, nawet nie wiesz jak ja się cieszę!-krzyknął i pocałował żonę.
CZYTASZ
Razem zbudujemy nasz świat.
RomanceHistoria młodej ale doświadczonej przez życie 25 letniej pani architekt i jej o 10 lat starszego kolegi po fachu który jest za razem jej szefem. Czy z wielkiej niechęci tych dwojga do siebie i chęci mordu na tym drugim może być coś więcej? Starał...