Rozdział 35

890 33 3
                                    

-Tatusiu... Kiedy mama wróci? Głodna jestem...-powiedziała 5 letnia dziewczynka podbiegając do Kellana.

Mężczyzna zmagał się właśnie z bardzo trudnym projektem który powierzył mu jego 2 letni syn..

-Te klocki za cholerę do siebie nie pasują-wymruczał pod nosem- a do córki powiedział-powinna już być kotku.. Ale jak chcesz to mogę ci zrobić coś do jedzenia. -powiedział wstając z podłogi ku niezadowoleniu Zacka.

-Tata... Buduj...-zażądał malec.

-Teraz pójdziemy coś zjeść bąbelku. Chodź-powiedział podając dziecku rękę.

-A mama to przypadkiem nie zabroniła ci wchodzić do kuchni jak jej nie ma w domu?-zapytała Bella patrząc na ojca swoimi błękitnymi oczkami. Dodatkowo skrzyżowałą ręcę na piersi i wyglądała jak mała kopia jej mamy.

-No a jak mam was nakarmić skoro nie mogę wejść do kuchni mądralo?-odpowiedział ojciec.

-Zrób płatki.. To najmniej ryzykowne-odpowiedziała dziewczynka i w poskokach ruszyła do kuchni a jej brat tuż za nią.

-Megy... Wracaj... Błagam...-wymruczał do siebie i poszedł do kuchni.

Niestety musiał jeszcze trochę poczekać na żonę bo Megan zjawiła się w domu dopiero godzinę później. Kellan strasznie się martwił. Chciał towarzyszyć żonie podczas rutynowych badań ale kobieta wolała żeby został z dziećmi.

-Mamusia!-krzyknął Zack widząc kobietę w drzwiach.

-Witaj skarbie. Grzeczny byłeś?-zapytała kobieta biorąc chłopca na ręcę.

-Tak gzecny.. Zbudowałem dom.. Jestem jak ty i tatuś-powiedział dumny chłopiec.

-To cudownie synku-odpowiedziała kobieta i ucałowała malucha w czoło a następnie postawiła na podłodze.

-A tata był w kuchni nawet jej nie spalił-powiedziała Bella podchodząc do matki.

-Dzięki.. Nie ma to jak wiara w własnego ojca-powiedział Kellan i również podszedł do żony i dał jej całusa.

-Mam coś dla was-powiedziała kobieta i wyjęła z torby batoniki i kolorowanki.

Gdy dzieci siedziały przy stole i rysowały Megan powiedziała do męża:

-A ty do salonu.. Już...

Kellan się przestraszył.

-Megy.. Kotku.. Poradzimy sobie z tym. Wiesz, że będę cię wspierał..-powiedział a w jego oczach pojawiły sie łzy.

-Co?Aaaa nie... Wszystko w porządku, wyniki są dobre.. Chodzi o coś innego.-powiedziała kobieta.

-Błagam cię... Powiedz bo zejdę tu na zawał a młody już nie jestem.. I gdzie ty tak długo byłaś?-zapytał.

-Musiałam ochłonąć żeby cię nie zamordować...

-Co?-odpowiedział zaskoczony.

-Kellanie Carter. Gdy w dniu naszego ślubu wspomniałeś o drużynie hokejowej myślałam, że żartujesz..

Kellan zrozumiał o co chodzi jego żonie.Natychmiast porwał ją w ramiona i zaczął się kręcić.

-Przecież to cudowna wiadomość skarbie!Będziemy mieli jeszcze jedno dziecko!-powiedział ciągle się śmiejąc.

-Dwoje...-powiedziała kobieta gdy mąż postawił ja na ziemi.

-Co? Bliźniaki? Jejku Megy, nawet nie wiesz jak ja się cieszę!-krzyknął i pocałował żonę.

Razem zbudujemy nasz świat.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz