Obudziło ją przyjemne łaskotanie w policzek. Z wielką niechęcią otworzyła oczy i ujrzała nad sobą roześmianą twarz Kellana.
-Dzień dobry-powiedział.
-Kawy...-odpowiedziała mu Megan.
-Ej.. Czy to nie ty mówiłaś mi, że najpierw mówi się ludziom dzień dobry a nie kawa?
-No i nauczyłeś się? Nauczyłeś. Więc co się czepiasz...-powiedziała Megan i dodała-mogę się wykąpać?
-Jasne. Ręczniki masz w łazience-powiedział.
Megan odrzuciła z siebie kołdrę i wstała. Co prawda była goła ale kto by się przejmował. Ruszyła w stronę łazienki.
-Jesteś niesamowita Meg..-powiedział Kellan.
-Co? Dlaczego tak sądzisz?
-Kobiety to raczej owijają się kocem, prześcieradłem, kołdrą i dopiero wstają z łóżka-powiedział mężczyzna z uśmiechem.
-A jaki to ma sens po tym co działo się tu kilka godzin temu Kell?-odpowiedziała i ruszyła dalej.
Kellan natychmiast poderwał się z łóżka i poszedł za nią do łazienki.
-Co robisz?-zapytała kobieta widząc, że i on pakuje się pod prysznic.
-Jak to co? Planetę ratuję..
-Wybacz, chyba jeszcze śpię. Że co ty robisz?-zapytała Megan.
-No przecież susza jest na świecie kobieto. Nie wolno marnować wody..-odpowiedział i wszedł do obszernej kabiny przyciągając do siebie kobietę.
-Więc po to zrobiłeś sobie dwu osobowy prysznic?-zapytała.
-Nie miałem tego w planach. Lubię mieć dużo przestrzeni..-powiedział i odkręcił ciepłą wodę która zaczęła obmywać ich ciała.
Po kapieli Megan założyła za dużą koszulę Kellana natomiast mężczyzna ubrał tylko bokserki i poszedł do kuchni.
-Co chcesz na śniadanie kotku? Podpowiem, że powinnaś wybrać tosty z dżemem..-powiedział Kellan.
-Czyżby to było twoje popisowe danie?-powiedziała kobieta z uśmiechem.
-Bardziej chodzi o to, że nie mam w domu nic poza chlebem i słoikiem dżemu ale chyba lepiej brzmi, że to wychodzi mi najlepiej prawda?
Megan roześmiała się serdecznie i podeszła bliżej Kellana a następnie przytuliła się do jego pleców.
W tej chwili odezwał się telefon.
-Nie odbierzesz? Może to coś ważnego..
-Jest niedziela skarbie a nic nie jest ważniejsze od ciebie-powiedział mężczyzna i dał jej całusa.
Megan spojrzała na niego z wyrzutem więc podszedł do telefonu i odebrał połączenie.
-Halo?
-Oooo kurczę.... Jimm, zapisz to gdzieś, odebrał!-Wrzasnęła kobieta w słuchawce.
-Ehhh.. Cześć mamo. I błagam nie krzycz bo ogłuchnę..
-Dobrze, dobrze... Co słychać synku?
-W porządku. Robię śniadanie więc może...-zaczął mówić mężczyzna ale matka mu przerwała.
-Nic z tego kochany.. Potem nie odbierzesz... Śniadanie? Więc zrobiłeś zakupy?
-No można tak powiedzieć.. Mam chleb i kawę więc będą tosty.. Mamo myślę, że jednak powinniśmy porozmawiać trochę później..
-Nie nie nie... Twoje cudowne śniadanie może poczekać..
-Ale mój gość raczej nie.. -powiedział mężczyzna i ugryzł się w język.. No, to teraz się zacznie-pomyślał.
-Gość? Masz gościa w niedzielę o 9 rano?
-No tak jakoś wyszło.-powiedział i zasłaniając lekko słuchawkę powiedział cicho-Megy, możesz wyłączyć ekspres do kawy?
-Megy? Jest u ciebie kobieta? Jimm, on jest z dziewczyną!-ponownie krzyknęła kobieta.
-A podobno masz problemy ze słuchem...-powiedział jej syn.
-Kiedy ją do nas przywieziesz?-zapytała kobieta.
-Nie wiem.. Mamo, proszę porozmawiamy później.. Odezwę się, obiecuję.-powiedział i rozłączył się zanim matka zdążyła powiedzieć coś jeszcze.
-Dureń ze mnie..-powiedział cicho sam do siebie.
-No... Przez grzeczność nie zaprzeczę kochanie-odpowiedziała kobieta.
-Ty nie bądź taka mądra.. Teraz masz moją matkę na karku bo ona gotowa jest wynająć detektywa, żeby dowiedzieć się z kim się spotykam.
-Twoja mama po prostu troszczy się o ciebie Kell.. A teraz rób już te śniadanie.. Jestem..-powiedziała kobieta.
-Tak, tak, wiem. Jesteś głodna.. Muszę zacząć cześciej robić zakupy.-odpowiedział mężczyzna i podszedł do blatu.
Chwilę później przed Megan stały ciepłe, nawet nie przypalone tosty i kawa.
CZYTASZ
Razem zbudujemy nasz świat.
RomansHistoria młodej ale doświadczonej przez życie 25 letniej pani architekt i jej o 10 lat starszego kolegi po fachu który jest za razem jej szefem. Czy z wielkiej niechęci tych dwojga do siebie i chęci mordu na tym drugim może być coś więcej? Starał...