Rozdział 29

457 19 0
                                    

-Marcus, jestem tu już 3 dni. Proszę, powiedz mi co z wynikami.-powiedziała Megan do swojego lekarza.

-Przykro mi Meg. Nadal nic nie wiem a chcę dać ci odpowiedź dopiero gdy będę miał 100%pewność. Wracaj na salę i odpoczywaj. Potrzebujesz czegoś?-zapytał.

-Nie-odpowiedziała a w myślach dodała-tylko Kellana.

Tęskniła za nim. Strasznie. I płakała co noc nad tym, że już go nie ma. I już nigdy nie będzie. Położyła się do łóżka bo była wykończona przyjmowaniem tych wszystkich leków i bieganiem na badania.

Tomas wysiadł z auta zostawionego na szpitalnym parkingu. Dlaczego dopiero teraz o tym pomyślałem, jestem kretynem-powiedział i wszedł do środka a następnie podszedł do okienka.

-Przepraszam-powiedział do starszej kobiety siedzącej po drugiej stronie-szukam doktora Marcusa Sullivana. Czy może mi pani powiedzieć na jakim oddziale pracuje?

-Przychodzi pan do lekarza i nawet nie wie czym ten lekarz się zajmuje?-odpowiedziała zdziwiona kobieta.

-Nie jestem jego pacjentem. To mój kolega a muszę mu przekazać ważną informację. Ostatnio miałem wypadek. Na szczęście ja wyszedłem z niego cało ale mój telefon rozpdadł się na kawałki więc nawet nie mam jego numeru. Więc bardzo cię proszę... Natalie-powiedział patrzac na plakietkę z imieniem i uśmiechając się czarująco-powiedz mi gdzie mogę go znaleźć.

-No już dobrze... Pan doktor Sullivan jest na 5 piątrze, na onkologii.-odpowiedziała kobieta która uległa urokowi Toma.

-Dziękuję ci bardzo Natalie. Masz śliczne imię, nazwę tak córkę-powiedział i posłał jej jeszcze jeden uśmiech a kobieta zarumieniła się lekko.

Tomas wsiadł do windy i pojechał na wskazane piętro. Gdy wysiadł zauważył pielęgniarkę.

-Bardzo panią przepraszam.. Czy doktor Marcus Sullivan jest dziś w pracy?-zapytał.

-Tak, ale właśnie jest u pacjenta.

-A mogę na niego zaczekać?-zapytał ponownie.

-Dobrze, tam jest poczekalnia. Ale uprzedzam, że trochę to potrwa. Pan doktor dodaje otuchy pacjentowi który właśnie dostaje leki.-odpowiedziała kobieta i widząc zdziwioną minę swojego rozmówcy dodała-proszę pana, to jest onkologia. My tu raczej nie podajemy pacjentom pigułki i kubeczka wody tylko silną chemię i morfinę. Niech pan usiądzie i poczeka albo sobie pójdzie i wróci kiedy indziej-powiedziała kobieta i odeszła.

Tomas posłuchał kobiety i zajął miejsce w poczekalni z której widział cały oddział. Czekał tam dobre pół godziny gdy nagle zauważył znajomą postać w białym kitlu. Wyszedł natychmiast w poczekalni i podszedł do mężczyzny.

-Witaj Marc-powiedział.

Doktor najwyraźniej się zmieszał ale po chwili odpowiedział.

-Hej Tom. Co cię tu sprowadza?

-Ty.. Jesteś jedyną osobą, ktorą wiem gdzie znaleźć, która może coś wiedzieć o Megan. Szukam jej od 3 dni. Pomóż mi , proszę..

-Tom... Ja nie wiem...Wiesz co, tu jest mój gabinet. Wejdź tam i zaczekaj na mnie dobrze?-powiedział lekarz.

Tomas posłusznie wykonał jego polecenie gdy tylko drzwi za nim się zamknęły Marc poszedł do sali na której była Megan.

-Meg, śpisz?-zapytał cicho bo kobieta była odwrócona tyłem do wejścia.

-Nie.-odpowiedziała.

-To dobrze. Tomas tu jest. Co mam robić?-powiedział.

-Co? Ale jak on...

-Nie wiem.. Szuka cię i pomyślał, że ja wiem gdzie jesteś.. Wiesz, że nie potrafię kłamać.. Co ja ma zrobić Meg?-powiedział lekarz

-To prawda..Nie potrafisz.. Dobrze, powiedz mu ale nie chcę go widzieć.. Wyglądam i czuję się fatalnie..

Marcus wyszedł z sali i poszedł do swojego gabinetu.

-No i jak? Pomożesz mi?-zapytał Tom gdy tylko go zobaczył.

-Usiądź Tomas-odpowiedział lekarz i zajął miejsce za swoim biurkiem. Tom usiadł na drugim krześle i czekał.

-Musiałem się upewnić czy mogę ci coś powiedzieć. Na szczęście Meg mnie zna i wie, że nie potrafię kłamać więc pozwoliła mi wyjawić ci prawdę. Megan jest... tutaj..

Razem zbudujemy nasz świat.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz