one

1.4K 98 27
                                    

michael przechadzał się uliczkami swojego miasta nerwowo naciągając na dłonie rękawy swojego nieco znoszonego, granatowego sweterka.

wyszedł z domu od razu po kłótni z rodzicami, z resztą kolejnej w tym tygodniu. oficjalnie mógł powiedzieć, że ma dość wszystkiego i wszystkich, no prawie wszystkich.

było mu zimno, ponieważ wybiegając z mieszkania nie narzucił na ramiona niczego cieplejszego niż ten cienki puchaty sweter. był chłodny październikowy wieczór, a halloween zbliżało się wielkimi krokami.

nastolatek nie lubił tego typu zabaw. zawsze był strachliwy, a przy oglądaniu horrorów z calumem ciągle zakrywał oczy krzycząc cicho. brunet często z niego żartował, wyskakując z różnych miejsc ich domów, a michael odskakiwał łapiąc się za serce i za każdym razem tłumacząc przyjacielowi, że zejdzie kiedyś przez niego na zawał.

po pół godzinie kręcenia się po okolicy wyciągnął telefon dzwoniąc do caluma. chłopak odebrał po trzecim sygnale witając się zaspanym głosem.

"obudziłem cię?" zachichotał michael. "cally, jest osiemnasta. co ty robisz po nocach?"

"oglądam seriale" mruknął zirytowany nagłą pobudką.

"po co pytałem" przewrócił oczami. "po za tym, chciałem zapytać czy mógłbym do ciebie wpaść i-"

"och tak!" przerwał mu przyjaciel. "oczywiście, że tak. za ile byś był?" zapytał nagle ożywiony wstając z łóżka, by się w miarę ogarnąć.

"cóż, właśnie mijam ulicę z naszą ulubioną kawiarnią więc pewnie za jakieś 5 minut." odpowiedział rozbawiony, a calum zaczął panikować zdając sobie sprawę, że stoi po środku bałaganu w samych bokserkach.

"um, okej, ale idź wolno." zaśmiał się nerwowo, rozglądając się po pokoju za jakąkolwiek koszulką czy spodniami, co z tego, że leżało ich mnóstwo.. wszędzie wokół.

"dobra" westchnął mike. "dam ci trochę czasu na doprowadzenie się do porządku i pójdę do sklepu, co ci kupić?" skręcił w stronę mijanego sklepu, którego o dziwo nigdy tu nie widział.

"energetyka albo dwa" powiedział szybko cal i rozłączył się na co farbowany chłopiec zaśmiał się kręcąc rozbawiony głową. otworzył drzwi, a w pomieszczeniu rozległ się dźwięk uroczego dzwoneczka co spowodowało niewielki uśmiech na jego malinowych ustach.

rozejrzał się po sklepie przemieszczając się pomiędzy regałami. złapał dwa energetyki, paczkę żelków oraz czekoladowych ciasteczek i ruszył do kasy. w oczy od razu rzucił mu się wysoki blondyn za ladą wgapiony w swój telefon.

"ekhem" odchrząknął gdy chłopak przez jakiś czas nie zwracał na niego uwagi. "śpieszę się.."

"ojej, przepraszam" schował szybko telefon i spojrzał na swojego klienta. "nie zauważyłem jak wchodziłeś" mruknął kasując produkty.

"po to chyba jest ten dzwonek, co nie?" uniósł brwi przyglądając się pracownikowi z zainteresowaniem. miał śliczne niebieskie oczy i jasne włosy, których aż chciałoby zatopić się palce. usta przyozdobione były czarnym kolczykiem w dolnej wardze co michael mógł bez ogródek uznać za gorące.

"mamy tu dzwonek?" blondyn rozejrzał się zdezorientowany, a niebieskowłosy roześmiał się podając mu pieniądze.

"chyba nie pracujesz tu za długo" stwierdził rozbawiony, patrząc na dłonie chłopaka pakującego jego zakupy.

"chyba się śpieszyłeś" wywrócił oczami kasjer. "tymczasem stoisz tu rozmawiając ze mną" uśmiechnął się kpiąco.

"och, już mnie wyganiasz?" michael wydął wargę udając smutnego, ale po chwili znowu wrócił do wcześniejszego, rozbawionego wyrazu twarzy. "ale masz tu coś lepszego do roboty niż rozmawianie z klientami?" zapytał zaciekawiony.

"w teorii" mruknął chłopak podając mu siatkę wraz z resztą. schował pieniądze do tylniej kieszeni swoich spodni nie odrywając wzroku od hipnotyzujących tęczówek, trzymając reklamówkę w ręce.

"na przykład?" michael uśmiechnął się głupio.

"na przykład rozmawianie z tobą.." zaczął uśmiechając się krzywo.

"zdajesz sobie sprawę, że ja również jestem klientem, prawda?" przerwał mu ze śmiechem.

"popsułeś" zabawnie udał oburzonego, ale po chwili uśmiechnął się szeroko. "luke."

"luke, co?" michael zmarszczył w zamyśleniu brwi nie rozumiejąc, a owy luke wywrócił oczami już po raz kolejny tego wieczoru.

"moje imię to luke" wytłumaczył mamrocząc, ale mike na szczęście zrozumiał całe zdanie i uśmiechnął się.

"a-a, okej" zachichotał cicho. "jestem michael"



halloween day ◼ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz