Rozdział XII - Zima

452 67 15
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Amelia niechętnie wracała myślami do dzieciństwa, ale tym razem stało się to przypadkowo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Amelia niechętnie wracała myślami do dzieciństwa, ale tym razem stało się to przypadkowo. Wystarczyło, że zapatrzyła się na puszkę z napojem ciotki, a zaraz przypomniała sobie kilka zdarzeń z przeszłości. W sumie doszła do tego drogą dedukcji, na którą naprowadził ją nie kto inny, jak Mateusz. Tamtego wieczoru, gdy wyruszyła na potajemne spotkanie z Hubertem, typek pojawił się nie wiadomo skąd i zaczął ją śledzić. Miała to gdzieś, dopóki nie wjechał za nią na ugory. Nie wiedziała, czego chciał i co robił o tak późnej porze we wsi, ale gdy zablokował jej drogę, była zmuszona zsiąść z roweru. Od kiedy Mateusz nabrał dziwnego stracha przed wujkiem, już się nim tak nie przejmowała, tym bardziej że z jakiegoś powodu przestał jej dokuczać, a kilka razy nawet poczęstował papierosem. Martwiło ją jednak to, że gdyby dalej za nią jechał, wówczas mógłby być świadkiem jej spotkania z Hubertem, więc musiała go szybko spławić.

W aucie Mateusza było ciepło i przyjemnie pachniało wanilią. Przywitał się i zaraz zaproponował napój. Zgrzana jazdą po wertepach, z przyjemnością ugasiła pragnienie, ale kiedy oddała mu puszkę, natychmiast zaczął wymyślać jej od naiwnych lasek, które same proszą się o zgwałcenie. Nie miała pojęcia, co go ugryzło, dopóki nie nawrzeszczał na nią, że nie powinna przyjmować coli z otwartej puszki, butelki czy pić czegokolwiek nawet ze szklanki, którą podaje jej obca osoba. Opowiedział o tabletce niezmieniającej smaku napoju, której nie można wykryć we krwi, zapomnieniu, jakie powodowała i wreszcie gwałcie na jego kuzynce. Ta opowieść tak ją poruszyła, że zlekceważyła ostrzeżenie i mimo że nie znała dobrze Mateusza, to zapomniała się i przyjęła od niego kolejny napój, który, podobno miał jej poprawić humor. Jednak po nim było tylko gorzej i gdy Mateusz próbował ją pocałować, uciekła od niego z płaczem. Jakby tego było mało, dostała okres i zrobiło jej się słabo. Mimo to chciała dotrzeć na cmentarz, żeby wytłumaczyć Hubertowi swoje spóźnienie. Zmyliła więc Mateusza, który jak głupek, całą drogę obok cmentarza przejechał bez świateł, a potem ruszyła za nim. Niestety pod cmentarnym murem straciła siły i choć kręciło się jej w głowie, to nagle coś sobie przypomniała. Była wtedy dzieckiem, godzącym się na wszystko, co nakazali dorośli i starsi, przyszywani bracia, ale to nie zielona oranżada taty, niosąca ciemność i zapomnienie, była jej najgorszym koszmarem. Cała zesztywniała i nie była w stanie podnieść się z ziemi, gdy nagle ujrzała je przed oczami. Nadal przerażały, mimo że były tylko wspomnieniem z dzieciństwa. Nie chłopięce, a męskie. Czarne, ubrudzone smarem paluchy, wysuwały się do niej z ciemności, szarpały, szczypały i sprawiały ból. Nocą zaś kładły przerażające cienie na ścianie przy jej łóżku i bała się ich do tego stopnia, że zaczęła czytać bajki z latarką pod kołdrą i spać z nakrytą głową.

Serce grabarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz