Rozdział XVI

429 68 12
                                    

Śnieg gęstniał i prószył coraz mocniej, okrywając wszystko puchową powłoką

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Śnieg gęstniał i prószył coraz mocniej, okrywając wszystko puchową powłoką. Owinięta kocem Amelia, siedziała z kubkiem herbaty i spoglądała przez kuchenne okno w kierunku cmentarza. Wiedziała, że powinna zadzwonić do domu i powiadomić wujka; mogła zrobić to wczoraj, ale nie zrobiła, zresztą, on też nie zadzwonił ani Małgośka, jakby zupełnie ich nie obchodziło, gdzie się podziewała. Po nocy spędzonej z Hubertem zaczęła czuć wyrzuty sumienia, obawiając się, że jego także przestała obchodzić. „A może tak naprawdę nigdy nie obchodziłam?" — zachodziła w głowę. Ciężko było odczytać jego intencje. Dała mu wszystko, co miała, tę marną resztkę uczuć i co teraz? Zadurzyła się bez pamięci i to tak, że niezbyt wyraźnie widziała na oczy, miała problemy z myśleniem i ból ściskał żołądek. Jednocześnie domyślała się, że Hubert nigdy jej tak nie pokocha. Nie w ten sam sposób. To było naprawdę dołujące, jakby mrok spłynął na nią i nieuchronnie zamykał na świat...

W chwili, gdy dobiegł ją dźwięk przekręcanego w zamku klucza, a potem kroki na korytarzu, szybko porzuciła ponure myśli, opuściła nogi na podłogę i spojrzała na drzwi. „Nawet łazienkę zamyka" — zauważyła zdziwiona. Kiedy rano obudziło ją parcie na pęcherz i wymknęła się z łóżka, okazało się, że drzwi były zamknięte, więc poszła na górę do Broni...

— Myślałem, że uciekłaś w podskokach — zażartował, rzucając Amelii przelotne spojrzenie, po czym jakby nigdy nic zaczął przygotowywać kawę w ekspresie.

Nie tak wyobrażała sobie powitanie, więc gdy tylko w maszynie zaczęło bulgotać, odstawiła kubek, zeskoczyła z krzesła i sama podeszła do Huberta.

— Dzień dobry i przepraszam, że zrobiłam sobie herbatę — oznajmiła cicho, po czym stanęła na palcach, czekając na pocałunek.

Zdziwiony, spojrzał jej w oczy, a potem na usta, jakby nie wiedział, jak się zachować. Pachniał kosmetykami i miał jeszcze wilgotne włosy. Najchętniej poszłaby z nim znowu do jego pokoju i nie wychodziła stamtąd do wieczora. Wiedziała, że był gotowy do pracy i wkrótce się rozstaną, przez co posmutniała.

— Dzień dobry — odpowiedział po chwili, obejmując ją ramieniem przez koc, tak lekko, że ledwo to poczuła. — Nie szkodzi, czuj się swobodnie — dodał, a następnie pochylił się i musnął ustami jej policzek. — Powinnaś się ubrać, bo niedługo jadę do pracy, więc po drodze podrzucę cię do domu.

— To nie jest po drodze — zauważyła od razu.

— Od dzisiaj będzie — odparł poważnie, odgarniając do tyłu jej włosy. — I nie pompuj tak mocno policzków, bo wyglądasz jak wściekły chomik.

— Cho... Chomik? Wście... — zająknęła się i zaraz wstrzymała oddech, gdy niespodziewanie cmoknął ją w usta.

— Miód — mruknął tylko, a następnie odsunął się, by sięgnąć do szafki po kubki.

„Spróbowałam łyżeczkę, bo czułam, że zabrakło mi cukru" — zmieszała się w myślach, dotykając ust.

— Jak tam na górze? Moja matka śpi?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Serce grabarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz