Rozdział XIII

451 70 10
                                    


Nieczęsto ktoś zostawiał go z opadniętą szczęką, nie licząc oczywiście matki, a teraz ta kobieta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nieczęsto ktoś zostawiał go z opadniętą szczęką, nie licząc oczywiście matki, a teraz ta kobieta. 'Kobieta?' — zastanowił się, czując zdziwienie. Nie był pewien, czy to przez włosy, nietypowe zachowanie, czy może dlatego, że dłuższy czas się nie widzieli, ale zaczął dostrzegać w tej dziewczynie coś więcej. Musiał przyznać, że dzisiaj daleko jej było do smarkuli, za jaką dotąd ją uważał. 'Zła kobietka' — prychnął, obserwując, jak kolebała się na obcasach, aż wreszcie dotarła do budynku i szybko zniknęła za drzwiami. Sam zdążył przemarznąć, bo pod płaszczem miał jedynie cienki podkoszulek z wizerunkiem 'diabła' oraz skórzane spodnie, które, bez ocieplaczy, nie najlepiej sprawdzały się w takich warunkach. Ostatni raz zerknął na budynek Arki, sięgnął po papierosa i ruszył w kierunku samochodu.

— Jeśli jej nie założysz, nie będziesz mogła uczestniczyć w zabawach — upierał się szatniarz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Jeśli jej nie założysz, nie będziesz mogła uczestniczyć w zabawach — upierał się szatniarz.

— Dokładnie — wtrąciła jedna z organizatorek, wychylając się zza jego pleców.

Amelia dopiero teraz zauważyła drobną kobietę z plakietką na szyi. Na blacie przed nią leżał taki sam tablet, jaki miała obsługa, a obok stała szklanka z kawą.

— Nie chcę zabaw z oszukanymi numerami — burknęła w odwecie, po czym wrzuciła tasiemkę z powrotem do kosza i wyszła.

Nie mogła zrozumieć, w czym taki typek, jak Mateusz był lepszy od kogoś z Drugiej Arki albo jego kolega Lucek. 'Skończony głupek, nieznający tabliczki mnożenia' — zauważyła w myślach. Lilka również nie błyszczała intelektem i pokazała dość płytką osobowość. 'Nikt z wychowanków Arki przecież nie prosił się o kalectwo" — dodała, broniąc ich w duchu. Sama bywała w Arce gościem, ale miała wystarczająco okazji, żeby przyjrzeć się ich zajęciom. Czasami robiła to z daleka, przejeżdżając rowerem albo z wujkiem, który od jakiegoś czasu wspomagał organizację. Amelia przekonała się, że wychowankowie mają różne talenty i traktują Arkę jak swój drugi dom. Zaproszenie niezwiązanych z nią ochotników do wspólnej zabawy, również wyszło z ich inicjatywy. 'Dwa lata temu nie było nadętych organizatorek ani głupich numerów i wszyscy świetnie się bawili' — wspominała dalej. Pamiętała korzenne ciastka z wróżbami, lanie wosku i pełne śmiechu karaoke...

Serce grabarzaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz