3

51.6K 2.2K 818
                                    

*tydzień później*

Minął pierwszy tydzień szkoły. Co prawda cała Piątka nadal mi dokucza, jednak staram się ich ignorować. Nie zwracam uwagi na zaczepki i głupie komentarze. Kiedyś w końcu się znudzą. Złapałam za to lepszy kontakt z Emmą i jej znajomymi. Namówiła mnie nawet na imprezę, która odbywa się już dzisiaj.

Ubrałam się w czarne spodnie z wysokim stanem, trampki i białą bluzkę z lekkim dekoltem przylegającą do ciała. Narzuciłam na siebie bluzę i wyszłam z domu. Emma czekała na mnie ze swoim chłopakiem Jackiem w jego samochodzie.

- Siemka Clary. Miło cię w końcu poznać. - odwrócił się do mnie z miejsca kierowcy.

- Cześć Jack - odpowiedziałam.

Byłam zaskoczona jego pozytywną energią, ale dzięki niej i pogodnemu nastawieniu Emmy droga minęła wesoło.

...

Na miejsce dotarliśmy po trzydziestu minutach. Dom, w którym organizowana była impreza znajdował się w bogatej dzielnicy. Spora część naszej szkoły pojawiła się tu dzisiaj.

Szłam za Emmą, która witała się non stop z jakimiś ludźmi. Była już w ostatniej klasie, więc zdobyła dużo znajomości, a dodatkowo jej chłopak jest z innej szkoły. Ja osobiście nie znałam tu praktycznie nikogo, dlatego wolałam trzymać się blisko niej.

- Hej Clary. - Podeszła do mnie drobna brunetka. - Jestem Liv.

Jej twarz wydawała się znajoma, ale skąd ja ją znam?

- Chodzimy razem do klasy - odpowiedziała jakby czytając mi w myślach.

Dopiero po dłuższej chwili zorientowałam się, że to prawda. To dziewczyna, która siedzi w pierwszej ławce ze swoją przyjaciółką.

- Hej. - Uśmiechnęłam się.

- Tam są ludzie z naszej klasy. - Wskazała próbując przekrzyczeć muzykę. - A tam znajdziesz jakieś napoje. Jak coś to impreza mojego brata, więc baw się dobrze.

- Dzięki. - Pomachała mi i zniknęła w tłumie.

Przez rozmowę z nią straciłam Emmę z oczu. Postanowiłam jednak najpierw iść po coś do picia, ponieważ byłam niedaleko barku, a później ją poszukać.

...

Udało zdobyć mi się kubek jakiejś mieszanki. Barman mówił, że większość dziewczyn to pije i nie zalicza tak szybko zgonu. Kręciłam się tak od dwudziestu minut między ludźmi szukając sobie jakiegoś zajęcia. Cieszyła mnie moja drobna postawa, bo o wiele łatwiej było mi przebić się przez tłum, chociaż z drugiej strony wyrośnięci chłopcy nie zauważyli mnie trącając wiecznie barkami moje drobne ciało.

- Nie spodziewałem się ciebie tutaj. - Zatrzymałam się słysząc znajomy głos.

Calvin oparty był o pobliską ścianę z butelką piwa w ręce. Jak zwykle jego włosy były niesfornie porozrzucane, a czarny podkoszulek opinał umięśnione ciało.

- Gdzie się podziali twoi koledzy?

Podszedł do mnie pokonując w trzech krokach dzielącą nas odległość. Musiałam podnieść głowę żeby spojrzeć mu w oczy.

- Na pewno dobrze się bawią - zapewnił.

Przewróciłam oczami i odwróciłam się z zamiarem odejścia, ale dłoń na moim ramieniu uniemożliwiła mi to.

- Ej! - wyszarpnęłam się ciągnąc chłopaka do przodu. - I co zrobiłeś! - wkurzyłam się widząc całą moją białą bluzkę w cuchnącym piwie.

- Sory, ale sama się szarpałaś.- Podniósł ręce w obronnym geście.

No kretyn.

- Co jest misiu? - koło bruneta zatrzymała się jakaś blondynka.

Spojrzała na mnie powstrzymując śmiech.

- Nic takiego. Koleżanka się oblała.

- Nie jestem twoją koleżanką - warknęłam i poszłam poszukać łazienki.

...

Kierując się po schodach na górę mijałam obściskujące, a w niektórych przypadkach wręcz pożerające się pary. Starała się im nie przeszkadzać. Niezauważona dotarłam do łazienki. Weszłam do środka zapalając światło i stając przed lustrem.

- Świetnie.

Jeśli nie upiorę tej bluzki teraz to będzie do wyrzucenie. Zdjęłam ją i podwinęłam biały materiał nachylając się nad zlewem. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, dlatego musiałam całkowicie ją zdjąć. Narzuciłam ponownie bluzę i wróciłam do czyszczenia bluzki, jednak przerwałam tą czynność słysząc otwierane drzwi. Zapomniałam najwidoczniej je zakluczyć.

- Ooo przepraszam. Nie wiedziałem, że ktoś tutaj jest.

- Nie szkodzi. Ja już i tak wychodzę.

Chłopak zatrzymał się w drzwiach i odwrócił w moją stronę. Przyjrzałam mu się. Był wysoki, koło metr dziewięćdziesiąt, miał ciemne włosy i miły uśmiech. Sam nie był mi dłużny i przeskanował moje ciało.

- Wiesz jak nie chcesz żeby się ktoś na ciebie rzucił to lepiej się zapnij.

Spojrzałam na siebie. Faktycznie nie zapięłam zamka przez co mój brzuch i stanik był odrobinę widoczny.

- Chociaż jak dla mnie możesz tak zostać. - Zarumieniłam się. - Wybacz. Jestem już trochę pijany. Will. - Przedstawił się i wystawił rękę.

- Clarissa. Dla znajomych Clary. - Ścisnęłam jego dłoń.

- Napijemy się razem? - zaproponował. - Poczekaj na mnie chwilę na korytarzu - dodał zanim zdążyłam odpowiedzieć.

- Już jestem. - Pojawił się po chwili.

Zeszliśmy na dół, gdzie Will zorganizował nam trochę procentów. Z czerwonymi kubeczkami w rękach poszliśmy na zewnątrz zajmując jeden ze stolików na tarasie.

- Gdzie się uczysz? - zapytałam.

- Chodzę do szkoły na drugim końcu miasta. Jestem w ostatniej klasie. A ty?

- Dopiero zaczęłam liceum. Uprawiasz jakiś sport? Znaczy wiesz jesteś mega wysoki i wysportowany.

- Gram w kosza. Jestem w tym całkiem dobry.

- Jaki ty skromnym.

- Chcesz może zatańczyć?

- Niee. To nie moje klimaty.

- Nie daj się prosić. No chodź. - Wstał i złapał moją dłoń prowadząc nas w stronę parkietu.

...

Tańczyliśmy dobre kilka piosenek. Byłam zadowolona mimo, że nigdy nie czułam się dobrze wśród tylu ludzi.

- Jakaś grupka chłopaków obserwuje nas od pięciu minut. - Wskazał głową.

Nie wiedziałam kogo może mieć na myśli. Na ogół nie wzbudzam zbyt dużego zainteresowania, jednak zauważając przyglądając się nam Piątkę wszystko stało się jasne.

- Mam z nimi małe problemy, a dzięki temu brunetowi miałam mokrą bluzkę, ale to nic takiego.

- Daj mi chwilę - poprosił.

Nie wiedziałam o co chodzi. Zatrzymałam się i zeszłam na bok żeby obserwować Willa. Poszedł do baru, zabrał jakiś napój i ruszył do... Piątki?

Myślałam czy powinnam jakoś zareagować, ale ostatecznie zatrzymałam się przy ścianie ciekawa rozwoju sytuacji. Zaczął rozmawiać z chłopakami, a gdy już myślałam, że zostawił mnie dla ich towarzystwa jego napój wylądował na bluzce Calvina. Parsknęłam śmiechem.

- To co. Wracamy na parkiet? - zapytał jak gdyby nigdy nic, gdy zatrzymał się obok mnie.

- Z przyjemnością. - Odwzajemniłam jego szczery uśmiech.

Polubiłam go.

Mój gnębicielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz