35

21.1K 917 185
                                    

Najprzyjemniejsza muzyka dla moich uszu. W całym budynku szkoły rozbrzmiał dzwonek, kończący moje dzisiejsze zajęcia. Wpakowałam zeszyt i piórnik do torebki po czym z Lilly skierowałyśmy się na parking, gdzie czekał już Will. Pożegnałam się z koleżanką i podeszłam do chłopaka.

- Hej. - Uśmiechnął się na mój widok.

- Hej. - Pocałowałam go w policzek.

Zanim zdążył zacząć jakiś temat odezwał się jego telefon.

- Chłopaki chcą ze mną pogadać. Trzymaj kluczyki, a ja zaraz wracam.

Po chwili zniknął z mojego pola widzenia. Otworzyłam pojazd, w którym zajęłam miejsce pasażera. Po pięciu minutach bezsensownego siedzenia wyjęłam z kieszeni telefon, który oczywiście musiałam upuścić. Odłożyłam torebkę na miejsce kierowcy i zajrzałam pod siedzenie za zgubą.

- Mam cię. - Sięgnęłam po urządzenie.

W oczy, jednak rzuciły mi się błyszczący przedmiot, który leżał koło mojego buta. Musiała wcześniej go nie zauważyć. Podniosłam z podłogi jak się okazało kolczyk. Z pewnością damski kolczyk. Poczułam uścisk w żołądku. Nie chciałam wyolbrzymiać sytuacji, ale to kolejny działający na niekorzyść Willa przypadek.

Podskoczyłam w miejscu przestraszona dźwiękiem otwierających się drzwi.

- Już jestem.

Zabrałam torebkę żeby Will mógł usiąść.

- Jak ci minął dzień? - zapytał odpalając silnik.

- W porządku. - Aż do teraz pomyślałam.

- To jak? Jedziemy coś zjeść czy zamawiamy pizze do mnie?

- W zasadzie... Chciałabym wrócić do domu - oznajmiłam.

- Jak? Przecież się umawialiśmy.

- Tak, ale coś mi wypadło.

- Co takiego?

- Nie będę się przed tobą tłumaczyć. Po prostu nie mogę.

- Coś się stało? - zapytał.

- Ty mi powiedz - stwierdziłam.

- To znaczy?

- Mam dość tych wszystkich przypadków, które ostatnio wiecznie się dzieją.

- Nie rozumiem.

- Co to jest? - zapytałam pokazując znaleziony przedmiot.

- Kolczyk? - bardziej zapytał niż stwierdził.

- Tyle to sama widzę. Do kogo należy?

- A skąd mam wiedzieć?

- Był w twoim samochodzie.

- Co? Niby skąd miałbym mieć w aucie damski kolczyk?

- Tego chciałabym się dowiedzieć.

- Ja ci w tym nie pomogę. Nie mam pojęcia co on tutaj robi.

- Jak zawsze. Zawieź mnie do domu.

- Chyba nie obrazisz się przez jakiś durny kolczyk?

- Tu nie chodzi o kolczyk! Najpierw jakaś dziewczyna, wiadomości, a teraz to. Mam serdecznie dosyć.

- Ktoś robi sobie żarty.

- Pewnie. Cały świat uwziął się na biednego Willa.

Resztę drogi siedzieliśmy w milczeniu. Samochód zatrzymał się na podjeździe przed moim domem.

- Zadzwoń jak będziesz chciała pogadać - oznajmił.

Wyszłam z pojazdu i skierowałam się prosto do pokoju. Byłam zła. Wręcz wściekła. To Wszystko przestawało mieć jakikolwiek sens.

...

Długo nie mogłam usiedzieć na miejscu. Zabrałam się za lekcje, trochę posprzątałam w pokoju ostatecznie lądując na kanapie z pilotem w ręku. Byłam w trakcie oglądania wiadomości, gdy zadzwonił dzwonek. Nie spodziewałam się nikogo zważywszy, że zbliżała się dwudziesta. Powoli podeszła. Do drzwi i lekko je uchyliłam. Po drugiej stronie progu stał uśmiechnięty Calvin.

- Co ty tutaj robisz? - zapytałam.

- Ciebie też miło widzieć.

Przepchnął się obok mnie i wszedł do środka zajmując miejsce na jednym z foteli w salonie.

- Co tam słychać? - zapytał.

- Nic wartego uwagi.

- Uuu ktoś ma zły humor.

- Przyszedłeś mnie dobić?

- Skąd. Gdybym wiedział, że jest tak źle kupiłbym czekoladę. A co tak w ogóle się stało?

- Nic takiego.

- Na pewno?

- Tak.

- Wiesz. Jak coś zawsze możesz ze mną pogadać.

- Wiem.

- Więc jak? Okres ci się spóźnia? - spojrzałam na jego głupkowaty wyraz twarzy. - A może masz kłopoty w raju?

- To drugie, ale nie chcę o tym gadać.

- Jestem facetem. Kto inny pozwoli ci nas zrozumieć jak nie ja?

Niechętnie streściłam mu ostatnie wydarzenia. Może Calvin będzie w stanie mi to jakoś wyjaśnić.

- Nawet nie wiesz jak mi przykro - stwierdził. - Musisz trochę wyluzować. Co powiesz na imprezę?

- Liczyłam na jakąś radę.

- Co mam ci powiedzieć? Facet ewidentnie cię zdradza, ale ty i tak będziesz to tłumaczyć inaczej. Pójdziemy do klubu, wyluzujesz się.

- Masz rację. Potrzebuje się odstresować.

Przeszłam do pokoju, gdzie przebrałam się w bardziej odpowiedzi rzeczy, nałożyłam makijaż i poprawiłam fryzurę. Postanowiłam postawić mimo wszystko na wygodę, dlatego ubrałam czarne rurki z wysokim stanem i krótszy t-shirt.

- Dłużej się nie dało - skomentował brunet, gdy tylko zeszłam na dół.

- To ty chciałeś mnie wyciągnąć na imprezę. Teraz cierp.

...

Impreza odbywała się w centrum. Jeden z najlepszych klubów, jak się okazało prowadzony przez kuzyna Calvina, wypełniony był pragnącymi zabawy nastolatkami. Dawno nie uczestniczyłam w żadnej zabawie, jednak mimo to wszystko przebywali jak zwykle. Kilka drinków na rozluźnienie, szczere rozmowy, taniec i pełno otaczających nas ludzi.

Calvin kolejny raz wyciągnął mnie na parkiet przyciągając moją klatkę piersiową do swojego torsu i prowadząc nas w rytm muzyki. Mimo takiej bliskości nie czułam się wcale niekomfortowo. Nie wiem od kiedy przestała przeszkadzać mi jego obecność w moim życiu. Tak się takim nieodłącznym elementem.

- Zbliża się trzecia. Będziemy się zbierać - oznajmił.

Posłusznie zabrałam swoją torebkę i kurtkę ze stolika, przy którym siedzieliśmy. Chłopak nie pił żeby oszczędzić nam wracania taksówką, więc prostu z klubu poszliśmy do jego samochodu. W czasie drugi musiałam przysnąć, bo gdy otworzyłam oczy chłopak stał w otwartych drzwiach od strony pasażera potrząsając moje ramię. Przetarłam oczy i z małą pomocą ruszyłam do drzwi wejściowych.

- Dziękuję, że namówiłaś mnie na to wyjście.

- Zawsze do usług.

Chłopak pochylił się w moją stronę. Przez moment miała wrażenie, że zawiesił wzrok na moich ustach rozważając opcje pocałunku.

- Dobranoc - powiedział całując mnie w czoło i odszedł.

- Dobranoc - odpowiedziałam, ale raczej nie był w stanie tego usłyszeć.

Mój gnębicielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz