28

30.1K 1.2K 380
                                    

- Co?

- Postanowiłam zmienić szkołę - powtórzyłam.

- Dlaczego? Przecież dyrektor już ich wywalił. Nie zbliżą się do ciebie nigdy więcej.

- Wiem, ale... To miejsce od samego początku przynosiło mi problemy. Wszyscy postrzegają mnie jako ofiarę losu i obiekt żartów, a teraz dodatkowo plotkują za moimi plecami. Nie chce tam wracać.

- Wiesz już do jakiej szkoły się przepisujesz?

- Liceum na końcu miasta.

- Will podsunął ci ten pomysł?

- Co? Nie! On nic nie wie.

- Nie było mnie kilka dni, a on...

- Przecież mówię ci, że Will o niczym nie wie. Chwila. On chodzi do tej szkoły?

- Nie udawaj, że nie wiedziałaś. - Odsunął się ode mnie.

- Zapomniałam. Z resztą to moi rodzice wybrali szkołę - wytłumaczyłam.

- Między wami do czegoś doszło?

- Oszalałeś?! Nie mogłam spać spokojnie, jeść ani myśleć o niczym innym jak ty za kartkami w ostatnich dniach, a ty sugerujesz..? Wiesz co? Chyba już pójdę.

- Martwiłaś się o mnie?

- Chcieli wpakować cię do więzienia! Jak mogłam się nie martwić?

- Mogłaś stwierdzić: będę miała w końcu święty spokój od tego idioty.

- Masz rację. Jesteś idiotą.

- Fakt, ale mimo wszystko i tak mnie lubisz.

...

Wróciłam do domu późnym wieczorem. Rozmawialiśmy z Calvinem jeszcze chwilę i obejrzeliśmy film. Chłopak potrzebował odpocząć po ostatnich wydarzeniach, więc wróciłam do siebie mimo jego protestów.

Zapowiadał się piękny niedzielny poranek. W tym dniu nie musiałam martwić się, że budzik zadzwoni przerywając mi sen. Delektowałam się ciszą i wygodną poduszką, od której co ranek miałam problem oderwać głowę. Ta chwila mogła trwać w nieskończoność, ale ktoś zaczął potrząsać moim ramieniem.

- Clary. Obudź się.

Do moich uszu dobiegł cichy szept. Przysłoniłam głowę kołdrą w nadziei, że zaraz będę mogła dalej iść spać.

- Otwórz swoje śliczne oczęta, bo zaraz zapuszczę tutaj korzenie.

Leżałam jeszcze chwilę zbierając siły. Zaczęłam podnosić się w momencie, gdy ktoś pochylił się nade mną. Zderzyłam się czołem z Calvinem instynktownie chwytając bolące miejsce.

- Co ty tutaj robisz? - zapytałam masując czoło.

- Przyjechałem po ciebie żeby spędzić miło dzień, ale nie zapowiada się za dobrze. Burknął dotykając głowy.

- Nie mogłeś poczekać aż sama się obudzę?

- Czekam już od godziny.

- To która właściwie jest?

- Po dwunastej.

Nie wierząc mu zerknęłam na zegarek na biurku.

- Och faktycznie. Dobra daj mi pięć minut.

Nie czekając na jego odpowiedź zabrałam rzeczy i popędziłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w wygodne ubrania. Moje odbicie nie wyglądało najlepiej, więc nałożyłam delikatny makijaż.

Mój gnębicielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz