9

41.8K 1.8K 465
                                    

Wraz z moim upadkiem do basenu impreza się skończyła. Przynajmniej dla mnie. Wróciłam do domu odwieziona przez Willa, który zabrał też dziewczyny. Musiałam porządnie się wykąpać, bo chlor było czuć ode mnie z kilometra.

Wszyscy powtarzali, że liceum to wspaniały okres w życiu. Nowe znajomości, nastoletnie życie, pierwsze poważniejsze zauroczenia. Szkoda, że nie uprzedzono mnie o męczeniu się z bandą ułomów. Cała Piątka, a szczególnie ich lider był tego doskonałym przykładem.

Tym razem przerwę na lunch spędzałam w bibliotece. W ostatnich dniach David, Leon, Charlie, Simon i oczywiście Calvin zaczęli bawić się w obrzucanie mnie jedzeniem. Zazwyczaj był to groszek lub kawałki marchewki, ale wyciąganie ich z włosów nie było przyjemnym zajęciem.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry. - Do biblioteki przyszła nowa osoba. - W czym mogę pomóc?

- Nie widziała pani tutaj dziewczyny?

- Pełno się ich tutaj kręci.

- Znaczy... brunetka, długie włosy, gdzieś takiego wzrostu. - Wyjrzałam ciekawa za regału po chwili ponownie się za nim chowając. - Ma na imię Clary.

Calvin stał w bibliotece, co już samo było wielkim zaskoczeniem, ale do tego szukał mnie. Zaczęłam krążyć między półkami z nadzieją, że uda mi się go ominąć i wyjść. Zasłaniałam się książkami, które ograniczały mi pole widzenia przez co wpadłam na kogoś rozsypując na podłodze wszystkie lektury.

- Tak myślałem, że cię tutaj znajdę.

Jak zawsze w nienagannej fryzurze, markowych ubraniach i ze swoim zadziorny uśmiechem. Calvin stał przede mną obserwując jak zbieram rozsypane przedmioty.

- Co tutaj robisz?

- Szukałem cię.

- No i znalazłeś. Czego chcesz? - Wyprostowałam się z czterema książkami w rękach.

- Potrzebuje twojej pomocy.

- Mojej?

- Moja mama ma niedługo urodziny, a ja potrzebuje kupić jej jakiś prezent.

Chciało mi się śmiać. Nie wiem co on planuje, ale taka wymówka była śmieszna.

- A nie możesz poradzić sobie sam albo poprosić jakiejś z twoich dziewczyn?

- Komplikujesz.

- Gdzie jest haczyk?

- Nie ma żadnego.

- Dlaczego miałabym się zgodzić? Nie żyjemy raczej w dobrych relacjach.

- Może pora to naprawić?

W tym momencie nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem, jednak przypominając sobie, że to biblioteka szybko się uciszyłam.

- Zabawny jesteś.

Wyminęłam go i odkładając książki, którymi straciłam już zainteresowanie wyszłam z biblioteki.

- Zaczekaj! - Nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć kto to.

- Daj mi spokój! Mam dosyć ciebie i twoich... - Nie dokończyłam, gdy w jego ręce zauważyłam swój telefon. - Skąd go masz?

Sięgnęłam ręką po moją własność, ale szybko się odsunął.

- Wypadł ci z kieszeni kiedy zbierałaś książki.

- Oddaj mi go.

- Mam dla ciebie propozycje. Ty mi pomożesz z prezentem, a ja oddam ci telefon.

Mój gnębicielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz