Chciałem zobaczyć jak jest żyć
Z ciężarem duszącym moją pierś.
Gdy spostrzegałem szpony bólu
Przyjmowałem je z otwartymi ramionami.
Rozorana skóra, blizny na życioczas.
Nawarzyłem piwa, którym się zakrztuszę.
Zaleje moje płuca i wypełni żyły.
Akt mej ciekawości obróci życie w horror,
Ściągnie ramionami w odmęty żałości.
A ja? Zmrożony jak kawał lodu
Dam się pokruszyć, bo cóż więcej mi zostało?
Wyciągnąłem rękę po krew, po ból, po strach.
Przekląłem samego siebie, wezwałem demony.
Niech teraz pożrą moją bytność
Niech zwęglą moje księgi.
Wydałem na się wyrok, czas się stawić w sądzie.
Niech kara będzie krwawa, wszak czyny me nieprawe.
Zbrodniarz życia, morderca, lód o myślach ognia.
Swą głupotą podpalę stos, który stworzyłem
Na który się rzuciłem.~<>~
Co ja tu jeszcze robię, czemu to wrzucam lol