7

1K 71 0
                                    

- Nie Mike! W głowie mi się nie mieści! Jak mogłeś zaprosić go na kolację i to bez mojej zgody?! - Kwiaty, które przed chwilą przyniósł mi mój mąż, wylądowały w koszu. - Nie  chce widzieć tutaj tego człowieka! Nie chce widzieć jego żony ani córki! - Chodziłam po pomieszczeniu, nie mogąc pozbierać myśli. Gdyby tylko Mike wiedział, kim tak naprawdę jest Zayn... Byłoby mi dużo prościej. Ale nie mogę mu powiedzieć. Po co wyciągać przeszłość? Przecież wyjechałam po to, by zapomnieć, oderwać się od tej chorej historii... A teraz wszystko do mnie wraca.

- Kochanie proszę cię, nie reaguj tak... Chcę, aby Zayn..

- Zayn? - przystanęłam i spojrzałam na Michaela. - Widzę, że już jesteście na dalszym etapie. Jego żonę też poznałeś? A może czekasz tylko na chwilę, w której ja i ta jego tleniona blondyna staniemy się najlepszymi przyjaciółkami, co?

- Lou, to tylko kolacja. Jedna, głupia kolacja...

- Michael to nie jest tylko kolacja!! - krzyknęłam. Zorientowałam się, że jestem o krok od powiedzenia mu prawdy. - To.. To mieszanie spraw zawodowych z rodzinnymi...

- Louise, od kilku miesięcy narzekasz, że pracujesz za dużo. Jeśli Malik nawiąże ze mną współpracę... - Blondyn podszedł i chwycił mnie za ręce. Jego twarz wyrażała radość, której nie widziałam u niego do czasu, gdy zaczął pracować z moim bratem. - Będziesz mogła odetchnąć.. Spędzić czas z Sammy'm i Tony'm. Pomyśl tylko, Promyczku. - Zastanowiłam się. Może to faktycznie jednorazowy incydent? Zayn przekona się do Mike'a, podpiszą umowę.. Ja zacznę mniej czasu spędzać przed papierami, a chłopcy odzyskają matkę.

- Dobrze - skapitulowałam. - Jeśli jednak jeszcze raz wywiniesz taki numer, twój Promyczek zamieni się w wulkan...

###

- Rose! Jestem! - Zamknąłem za sobą drzwi. Odwiesiłem kurtkę na wieszak, a w moje oczy rzuciła się marynarka mojej teściowej. Przecież mieli wyjechać dziś rano... Jest wieczór... Czy może ze mną coś nie tak?

- Tato! - przybiegła do mnie moja kruszynka.

- Nie śpisz jeszcze? - zdziwiłem się. Wziąłem Mię na ręce i ruszyłem do salonu. Tam ujrzałem całą trójkę, która wpatrywała się w ekran monitora. Odchrząknąłem, ale to nic nie dało. - Jestem! - Rosalie zerknęła na mnie.

- Cześć. - Tylko na tyle było ją stać. Nie chciałem już pytać, dlaczego Mia nie śpi o tej porze, teściowie nadal zabierają mi moje cenne powietrze, a ogród wygląda jak pobojowisko. Ruszyłem wprost do łazienki, z zamiarem wykąpania mojej córki. Jeśli tak ma wyglądać opieka Rose nad Amelią, to wolę żeby moja żona pracowała...

Gdy Mia zasnęła, byłem niesamowicie wykończony. Padłem na łóżko, porzucając chęć wykąpania się.

- Pod prysznic... - zażądała Rose.

- Jutro rano, jestem zmęczony... - wtuliłem nos w poduszkę. Nagle przypomniałem sobie coś. - Jutro lecimy wszyscy do Cardiff. Malarz zaprosił nas do siebie na kolacje. Nie mogłem odmówić...

- Nigdzie nie idę - zapowiedziała Rosalie.

- Rose, błagam, nie zaczynaj...

- Rodzice zostają do przyszłego tygodnia. - Westchnąłem ciężko, słysząc te słowa. W tym tempie ta pijawka wyssie ze mnie wszystkie siły życiowe. - Weź Amelię i idźcie sami. - Zmarszczyłem brwi, a moja irytacja zwiększyła się.

- Czy Mia ci przeszkadza? - uniosłem głowę, by spojrzeć na kobietę, która ostatnimi czasy doprowadzała mnie do szału.

- Tak - odparła bez wahania. Gwałtownie usiadłem. W mojej głowie kłębiło się wiele myśli.. Tylko.. Czy jest to pora, żeby się kłócić? Kiedy  ta ropucha jest piętro niżej? - Co z ciebie za matka.. - spojrzałem na blondynę z niemałą pogardą.

- Nie pozwalaj sobie, Zayn... - ignorując jej słowa, zabrałem kołdrę i poduszkę. Skierowałem się do pokoju gościnnego, który jako jedyny pozostał wolny. Mnie i moją żonę, czeka niedługo poważna rozmowa...

###

- Witam. - Drzwi otworzył artysta we własnej osobie. Chwyciłem rączkę Mii, po czym weszliśmy do środka. W domu unosił się miły zapach kolacji. Na środku salonu znajdował się nakryty stół, a na puszystym dywanie siedzieli dwaj chłopcy. Gdy tylko mnie zobaczyli podeszli przywitać się. Oboje mieli oczy mojej Louise. Spodziewałem się, że Amelia będzie się wstydzić i całą kolację przesiedzi przy mnie, lecz jeden z bliźniaków wziął ją za rękę i zaprowadził do kącika z zabawkami.

- Mike, możesz jeszcze... - w drzwiach pojawiła się osoba, która prawdopodobnie była najmniej zadowolona z mojego przybycia. - Oh... Jest pan już... Proszę siadać, zaraz podam kolację...

Lawyer - Second Chance || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz