6

1K 70 0
                                    

- Oskarżony twierdzi, że jego siostra sama przebiła sobie gardło nożem, podczas gdy na narzędziu zbrodni odnaleziono również odciski palców oskarżonego. Zeznania świadków potwierdzają winę oskarżonego. Czy strony zgłaszają wnioski?
- Ja dziękuję. - Prokurator wstał i kiwnął głową.
- Pani Mecenas? Pani Mecenas!
- Tak? - spojrzałam na sędziego, który dziwnie mi sie przyglądał.
- Pytałem, czy zgłasza pani jakies wnioski?
- Nie - pokręciłam głową.
- A więc zarządzam piętnaście minut przerwy. - Korzystając z wolnej chwili, opuściłam salę, by udać się do toalety. Niestety na drodze stanął mój szef, który postanowił sobie, że akurat dziś sprawdzi, jak pójdzie mi rozprawa.
- Louise, co z tobą? Jeszcze chwila i wlepią mu najwyższą karę! Nasza kancelaria jest najlepsza w tym obrębie!
- Wiem, wiem... - westchnęłam.
- To weź się do pracy, albo pogadamy inaczej.

###

Wróciłam do domu wściekła. Przegrałam tę cholerną sprawę. Mój klient trafił za kratki na dwadziescia pięć lat, szef wziął mi trzy poważne sprawy z tego miesiąca i zabrał premię. Po prostu cudownie. Przeciez każdemu może powinąć się noga! Mnie też! Zwłaszcza teraz, kiedy tyle w moim życiu sie dzieje... Co chwila kłótnie z Michaelem, chłopcy coraz rzadziej widują swoją matkę, a wisienką na torcie jest mój drogi brat, pojawiający sie nagle po tylu latach.
- Mamo! Mamo! - cienki głosik Sama roznosił się po całym domu.
- Jestem kochani! - zawołałam, odkładając rzeczy na komodę. Tony zbiegł ze schodów i wpadł w moje ramiona. Przytuliłam chłopca do siebie. Mój syn przyniósł ze sobą zapach soku owocowego. - Tony... Oblałeś się? - bardziej stwierdziłam, niż zapytałam. Odsunęłam go od siebie. Cała koszulka kleiła sie od napoju. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawe, że przytulając Tony'ego, skazałam swoją koszulę na poklejenie sokiem arbuzowo truskawkowym. - Cholera jasna... - wyminęłam synka i ruszyłam na górę, chcąc natychmiast zamoczyć ubranie. Kiedy tylko sie przebrałam, weszłam do pokoju chłopców, by zabrac sie za ubranie Tony"ego. Przeżyłam szok, gdy na środku pokoju zastałam siostrę mojego męża, która leżała na dywanie i słuchała muzyki. Była tym tak zajęta, że nie zwracała uwagi na to, co dzieje się w środku.
- Tess, wstawaj! - stanęłam nad szesnastolatką. Uśmiechnęła się serdecznie i podniosła z dywanu.
- Jak tam, pani mecenas? Kolejny proces zaliczony? - usiadła na skraju łóżka.
- Raczej przegrany... - syknęłam. Ucałowałam Samuela, ktory bawił się pociągiem i otworzyłam szafę w poszukiwaniu ubrań dla drugiego bliźniaka. Nagle coś mnie zastanowiło. - Gdzie jest Mike? - odwróciłam się to Tess.
- Na spotkaniu z jakimś palantem od hoteli. Ponoć to tak cholernie ważne, że musiałam przełożyć wyjście z Ethanem...
- Tym gotem na motorze? - przytaknęła.
- Wiem, wiem... Motory są niebezpieczne.. Jesli chcesz mi podarować wykład to sie nie krempuj...
- Wcale nie.. - wzruszyłam ramionami, gdy juz ostatecznie wybrałam ubrania dla synka. - Kiedyś miałam ukochanego, który... Ścigał się...
- Pieprzysz... - Tess zdjęła słuchawki.
- Anthony! Chodź się przebrać! Za... Zack był naprawdę uroczy, kiedy się go bliżej poznało... Ścigał się, wygrał mistrzostwa... Byłam z niego cholernie dumna...
- A potem?
- Potem... Wszystko sie posypało.. Wyjechał... A ja poznałam twojego brata.
- Nudnego gościa z farbą olejną na nosie.. - prychnęła blondynka.
- Dokładnie - roześmiałam się.
- Na czym Zack jeździł? - przed oczami przemknęła mi Blue. I szczęście Zayna, gdy tylko miał okazje jej dosiąść.
- Kawasaki ZZR-1400 - wyrecytowałam. - Nazywał ją Blue. Swoją pierwszą i jedyną miłością... - z uśmiechem wspominałam tamte czasy, kiedy wszystko wydawało sie cholernie proste.. Inne...
- Ethan woli Suzuki Hayabusa... Nie może żyć bez tej swojej kupy złomu...
- Zayn tez nie mógł...
- Zayn?
- Znaczy się Zack.

###

Zayn

- Dobrze, panie Campbell. - Zebrałem papiery ze stolika i wrzuciłem je do teczki. - Niech da mi pan znać, gdy obrazy na pierwsze piętro będą gotowe. Bardzo mi zależy, żeby trzymał się pan...
- Naszych ustaleń - dokończył blondyn. Uśmiechnąłem się.
- Czuję, że będzie nam sie dobrze pracowało - przyznałem zgodnie z prawdą. Skoro jest to mąż Louise, to musi być naprawdę dobrym człowiekiem. Moja mała Lou nie związała by się z przypadkową osobą.
- Może przejdźmy na 'ty'.. - zaproponował malarz, wyciągając do mnie dłoń. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko ją uścisnąć. - Mike.
- Zayn.
- A więc, Zayn, zapraszam cie do nas na kolacje. Sobota o siódmej. Przyjdź z żoną i córką. Wyśle ci dokładny adres... - mężczyzna wstał i zabrał kurtkę. Zanim zdążyłem zareagować, opuszczał budynek.
- Kolacja? - szepnąłem sam do siebie. Mam patrzeć na piękną, dojrzałą kobietę, którą kiedyś tak kochałem, a która będzie tulić sie do tego faceta? Mam patrzeć na dzieci, które jemu zrodziła? Mam zjeść z nimi kolacje,mając świadomość tego, że po moim wyjściu będą sie przytulali, śmiali, całowali... Kiedy jestem sam z Campbellem, nie czuje sie zazdrosny, ale gdy przy jego boku widzę Lou, to mam ochote wydrapać mu oczy...

Lawyer - Second Chance || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz