16

992 67 4
                                    

- Chyba nie za bardzo rozumiem - Mike zatrzasnął walizkę, w którą akurat pakowałam swoje rzeczy. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na mężczyznę.

- Czego znowu nie rozumiesz?

- Jedziesz z obcym facetem do Francji!

- Włoch.. - sprostowałam, wyszarpując mu bagaż. Zapięłam go i ruszyłam na dół. W połowie drogi Mike złapał mnie za rękę.

- Zdradzasz mnie? - prychnęłam. - Zdradzasz?!

- Louise, wszystko dobrze? - usłyszałam zaniepokojony głos Zayna.

- To jest mój brat, idioto... - Szok, malujący się na twarzy Michaela był cholernie satysfakcjonujący. - Wracamy za kilka dni, po pogrzebie naszego przyjaciela. -  Zostawiłam mężczyznę samego na schodach. Przekazałam torbę Zaynowi, a sama podeszłam do chłopców, by się z nimi pożegnać.

- Wracam niedługo, panowie - ucałowałam bliźniaki. - Bądźcie grzeczni i słuchajcie taty. Zajmijcie się też Mią, dobrze? Żeby nie tęskniła za wujkiem Zaynem...


***

Zayn

Zaniepokoił mnie ten krzyk Mike'a. Mógł być zdziwiony, że Lou tak nagle wyjeżdża, ale nie daje mu to powodu, by krzyczeć. Louise jest dorosła, a on nie ma prawa jej ograniczać. Podałem bagaże taksówkarzowi, przekazując jednocześnie, by jeszcze poczekał. Wróciłem się po Lou, jednak w drzwiach zatrzymał mnie Michael.

- Nie wiedziałem, że jesteście rodzeństwem... - wyjaśnił. - Przepraszam, Zayn... Lou nigdy nie wspominała, że ma brata...

- Bo nie wiedziała - sprostowałem. Blondyn zmarszczył brwi. - Długa historia. Opowiemy ci po powrocie.

- Ja... przepraszam jeszcze raz...

- Spokojnie, nic się nie stało.

***

Droga na lotnisko minęła nam w ciszy. Louise nie chciała rozmawiać, a ja postanowiłem to uszanować, choć od wyjazdu dręczyło mnie jedno pytanie. Odważyłem się je zadać dopiero w samolocie.

- Dlaczego powiedziałaś Mike'owi, że jesteśmy rodzeństwem? - Louise spojrzała na mnie, lecz po chwili spuściła głowę. Uznałem, że nie chce odpowiadać. Sięgnąłem po telefon. Cztery nieodebrane połączenia. Wszystkie od Rosalie.

- Powinieneś oddzwonić.

- Raczej nie - mruknąłem, chowając urządzenie do kieszeni. - Jej i tak nie obchodzą moi przyjaciele. Mia tym bardziej...

- Nie oceniaj jej tak surowo. - Przyjrzałem się kobiecie.. Oh, Louise... Moja słodka Louise... - Jest matką twojego dziecka. Mimo wszystko. Może kocha, ale... nie potrafi tego okazać... - Prychnąłem, słysząc te słowa.

- Nie znasz jej tak, jak ja. W ogóle jej nie znasz.

- Ale ja też jestem matką i...

- To nie ma nic do rzeczy! - warknąłem. - Czemu za wszelką cenę chcesz udowodnić mi, że ona jest warta Amelii, co? Boisz się, że po tym wszystkim znów zacznę za tobą latać? Lou, przecież widzę, że ty kochasz tego skur... - starsza kobieta siedząca po prawej stronie, uderzyła mnie torebką. Westchnąłem ciężko, próbując się uspokoić. - Nie zrobię nic, czego byś nie chciała.

- A jeśli... Jeśli nie wiem, czego chce?


Michael

Gdy Zayn i Louise odjechali, natychmiast wpakowałem całą rozwydrzoną trójkę do samochodu i zawiozłem do mojej matki. Ponarzekała, bo tym razem było jedno w gratisie, ale przecież nie odmówi swojemu synkowi. Właściwie, to z jakiej paki mam się zajmować tą Maią? Nie moje dziecko. Pędząc przez miasto, zastanawiałem się, czy to, co powiedziała Lou, jest prawdą. Cholera.. Nie wierzę jej już. Nie wierzę, że są rodzeństwem. Dlaczego nie powiedziała mi o tym już po pierwszym spotkaniu? Dlaczego zachowywali się tak, jakby sie nie znali? I to przytulanie w naszej kuchni... Już nie wiem, w co mam wierzyć. 

Wpadłem do restauracji, rozglądając się za kumplem. Dostrzegłem go, siedzącego w samym kącie.

- Michael - wstał, by się przywitać.

- Cześć, Daniel - usiadłem naprzeciw mężczyzny.

- Dzwoniłeś, mówiąc, że masz pilną sprawę. Odwołałem dla ciebie ostatnie spotkanie, więc..

- To cholernie ważne - ściszyłem głos. - Masz wtyki... praktycznie wszędzie.. - zacząłem, przeszukując galerię w telefonie. Po chwili znalazłem pożądane zdjęcie i pokazałem je Rogersowi.

- Wyeliminować? - uśmiechnął się lekko.

- W żadnym razie - machnąłem ręką. - Przyniesie mi spory dochód. Najpierw dowiedz się o nim wszystkiego, Dan. Dosłownie wszystkiego. Od narodzin, do teraz...

- Cóż.. - mężczyzna przyjrzał się fotografii. - Ten facet to nie byle kto. Jesteśmy kumplami, więc dostaniesz zniżkę, ale... cały życiorys...

- Z najdrobniejszymi szczegółami.

- Będzie cię to sporo kosztować...

- Zapłacę.

- Jeśli jednak postanowisz, że nadejdzie pora... pozbyć się delikwenta... Nie jestem pewien, czy się tego podejmę...

- Póki co, wypełnij pierwszą część planu. Pieniądze dostaniesz po zadaniu.

Lawyer - Second Chance || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz