22

1K 72 2
                                    


W swoim życiu uczestniczyłam w setkach rozpraw. Jednak jeszcze nigdy, serce nie biło mi tak bardzo jak dziś. Spojrzałam na Michael'a, który siedział po drugiej stronie. Nie patrzył na mnie. Podczas rozprawy ani razu na mnie nie spojrzał. Przypomniałam sobie dzień naszego ślubu. Byłam wtedy szczęśliwa, sądziłąm, że ślub będzie ostatecznym odcięciem od starego życia, od Zayna. Skromna uroczystość odbyła się w ogrodzie willi, która należała do ciotki Michael'a. Nie chciałam wystawnego wesela, głównie z tego powodu, że nie miałam kogo zapraszać. Była tylko rodzina Campbella. 

- Sąd orzeka, że dzieci Anthony Michael Campbell i Samuel Josh Campbell zostają pod opieką matki Louise Amelii Campbell. Ojciec, Michael Steven Campbell ma prawo spędzać czas z synami w każdy weekend, za zgodą Louise Campbell... - Odetchnęłam. To właśnie na te słowa czekałam całą godzinę. Po wyjściu z sali uściskałam Malika. Nie wiedziałam do końca dlaczego... samo tak wyszło. Podeszłam do Michaela. 

- Po drodze do domu, wejdę po chłopców. 

- Dobrze... - kiwnął głową. 

Michael

Ta rozprawa uświadomiła mi, jak wiele straciłem. Byłem tak cholernie głupi. Miałem wszystko, a Lou mnie kochała. Teraz muszę oddać jej Tony'ego i Sama. 

Odwróciła się na pięcie i ruszyła do wyjścia. Bez namysłu poszedłem za nią. Chciałem złapać ją za rękę, przeprosić. Paść na kolana i prosić o wybaczenie... Powstrzymał mnie jej telefon. Odebrała, a przez ton jej głosu mogłem wyobrazić sobie niesamowity uśmiech Lou. 

- I co? Jak poszło? Tak? Bardzo się cieszę! To naprawdę wspaniale, Zayn... - zamarłem w pół kroku. - Tak, chłopcy zostają z nami. - Z nami? Co tu się dzieje...? - Ja ciebie też. Do zobaczenia. - Poczułem się, jakby ktoś wylał na mnie wiadro wody. Szybko się pocieszyła... Chociaż.. to przecież moja wina. Ja wszystko spieprzyłem. Zachowałem się jak ostatni gówniarz i tchórz, uciekając z dziećmi. Wygląda na to, że sam sobie zapracowałem na ten rozwód. Ciężko opadłem na krzesło. Musze zadzwonić do matki, żeby spakowała chłopców. Wybrałem numer.

- I jak Mikey? 

- Spakuj chłopców.

- CO? Na pewno przekupiła sędziów, Mike! Przecież to..

- Mamo, przestań! - warknąłem. - Spakuj Tony'ego i Sama, gdy Lou po nich przyjedzie, zachowaj się proszę z godnością. Nie wiem, o której wrócę, nie czekaj na mnie...

- Michael, nie rób niczego głupiego, rozumiesz? Michael?! Mike!


Louise


- Witajcie w domu, panowie.. - zamknęłam drzwi. Chłopcy pobiegli do salonu, a plecaki porzucili w korytarzu. - Zayn, jesteś? - zawołałam. Gdy weszłam do salonu, zaniemówiłam. Na stole stał obiad,  a Zayn akurat wyszedł z kuchni w białym fartuszku. Nie mogłam się powstrzymać, wybuchłam niepohamowanym śmiechem.

- Co? 

- Ten.. f.. fartuszek! 

- Jest szalenie seksowny - mężczyzna przełożył sobie ręcznik przez ramię i pomógł Mii usadowić się na krześle. - Panowie? - zwrócił się do zdziwionych chłopców. - Frytki na obiad... - Tony i Sam zajęli miejsca. Zayn obsłużył całą trójkę, po czym stanął przy mnie. - Uważnie nas posłuchajcie - poprosił. - To, co teraz powiemy jest nieco skomplikowane... 

- Od dzisiaj, zamieszkamy wszyscy razem...

- A tata? - ożywił się od razu Sam. 

- Spokojnie, Sammy. Tata będzie mieszkał z babcią, ale będziecie do niego jeździć w soboty i niedziele. Nie martw się...

- Przecież się tu nie zmieścimy... - wtrącił Tony, podnosząc frytkę z ziemi. 

- Przeprowadzimy się do mojego domu - dokończył Malik. - Jest bardzo duży, każdy z was dostanie własny pokój... Ponadto... Tony, lubisz pływać? - Brunet energicznie pokiwał głową. - Mamy nawet basen. 

- Mia staje się waszą siostrzyczką...

- A Tony i Sam, to twoi bracia, Perełko... Musicie się sobą opiekować...

- Ciocia będzie moją nową mamą? - zapytała Mia, przerywając jedzenie. 

- Twoja mama zawsze będzie twoją mamą, kochanie.. - Zayn podszedł do córki. - Do Louise możesz mówić dalej ciocia, chociaż będzie moją żoną... Ale to nie zmienia faktu, że twoja mama i tak bardzo cię kocha. Z resztą, Louise też...

- Ja już mam tatę - wyszeptał Tony, który nie zrozumiał całej sytuacji. 

- Nikt ci nie zabierze taty - zapewniłam. - Wujek Zayn, zostaje wujkiem Zaynem, a twój tata dalej będzie twoim tatą, tylko że nie będzie mieszkał już z nami. Kocha was bardzo mocno i dlatego będzie zabierał was na weekendy. Już rozumiesz?

- Chyba tak.

***

- To już ostatni karton - postawiłam pudło na ziemi. - Zayn? 

- Tu jestem! - wyszłam z naszej sypialni, rozglądając się za Malikiem. W końcu znalazłam go w pokoju Tony'ego. - Gotowe. Podoba ci się? - zwrócił się do mojego syna. Podeszłam bliżej i dopiero wtedy zauważyłam, że Zayn wieszał ramkę ze zdjęciem moich synów i Mike'a. 

- Fajnie! 

- To teraz idźcie się ubierać, bo za chwilę przyjedzie tata. - Chłopcy pognali na dół. Uśmiechnęłam się do Zayna. 

- Jesteś wspaniały, wiesz? - wymruczałam, gdy mulat mnie przytulił. 

- Kocham cię, Lou.

- Ja ciebie też, Zayn. - Pocałowałam Zayna już chyba trzydziesty raz dzisiaj. Byłam szczęśliwa. W pełni szczęśliwa. Mam przy sobie Tony'ego i Samuela, mężczyznę, którego kocham nad życie, a dodatkowo zyskałam córkę. Nie mogłam wymarzyć sobie piękniejszego życia. Po wielu latach nieszczęść, rozstań, pozornego szczęścia, zaznałam prawdziwego uczucia. - Jesteś już tylko mój... Nikomu cię nie oddam.

Lawyer - Second Chance || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz