Rozdział 3.

931 28 2
                                    

Zanim wróciłem od chłopaków, po drodze wstąpiłem do kwiaciarni, aby kupić bukiet kwiatów dla Ruby. Wiem, że spieprzyłem i bardzo tego żałuję, gdy rozmawiałem z Ruby, wydawało mi się, że trochę przesadza, ale gdy rozmawiałem z chłopakami, to dopiero oni mnie uświadomili, że przeginam. Kurwa, nawet nie miałem pojęcia, że moi fani mają mnie już kurwa dość. Muszę naprawdę skończyć już z tymi imprezami.

Gdy kupiłem najładniejszy i największy bukiet, jaki był w kwiaciarni, pojechałem do domu.

Zaparkowałem samochód na podjeździe, wziąłem kwiaty i skierowałem się do domu. W korytarzu usłyszałem dźwięki dochodzące z kuchni, więc stwierdziłem, że moja ukochana tam właśnie się znajduje, od razu się tam udałem. Stanąłem w progu w kuchni. Zobaczyłem, że moja najdroższa stoi tyłem do mnie, patrząc przez okno, równocześnie pijąc zapewne herbatę, którą tak bardzo uwielbia.Podszedłem do niej i dałem jej buziaka w policzek.

- Cześć, kochanie. - powiedziałem.

- Cześć. - od razu zauważyłem, że jest na mnie jeszcze zła za mój wybryk. Odetchnąłem głęboko, aby po chwili zacząć mój monolog.

- Skarbie. - zacząłem niepewnie. - Chciałem Cię jeszcze raz przeprosić. Masz rację, nie powinienem tak dużo imprezować. Ja się naprawdę zmienię, tylko proszę, wybacz mi.-powiedziałem na jednym wdechu.

Ruby powoli odwróciła się do mnie i teraz staliśmy twarzą w twarz, no prawie, bo Ruby była o głowę ode mnie niższa. - To dla Ciebie. - wręczyłem jej bukiet.

- Harry ja nie jestem pewna, czy ty potrafisz się zmienić. - usłyszałem jej smutny głos.

- Potrafię się zmienić, zaufaj mi, musisz mi zaufać. Kurwa Ruby tak bardzo Cię kocham, nie mogę Cię stracić. - widziałem, jak się skrzywiła na moje słownictwo, nienawidzi, jak przeklinam, kiedyś mnie nawet upominała, żebym tego nie robił, ale dała sobie już spokój, zważając na to, że i tak nic nie wskóra.

- Nie wiem Harry, naprawdę nie wiem, tyle razy ci zaufałam, a ty nadal mnie zawodziłeś.

- Wiem, skarbie naprawdę żałuję tego, co zrobiłem. Nie mogę sobie wybaczyć tego, że znowu spieprzyłem, że znowu przeze mnie płakałaś, choć sobie obiecałem, że nigdy do tego nie doprowadzę.

- Wybaczyłam ci, ale ty musisz mi obiecać, że dotrzymasz tego, co mi obiecałeś i naprawdę się zmienisz. Ja nie chcę dla Ciebie źle, ja naprawdę się o ciebie martwię, nigdy bym sobie nie wybaczyła, jak by ci się coś stało, a ja nie potrafiłabym temu zapobiec. Wiesz, jak bardzo cię kocham i nienawidzę, gdy się kłócimy.- powiedziała, a ja widziałem, jak po jej policzkach spływają łzy.

- Nie płacz kochanie. - otarłem jej policzki. - Obiecuję, że się zmienię, tak bardzo cię kocham. Proszę, nie płacz już. - mocno ją do siebie przytuliłem i w uspakającym geście zacząłem pocierać jej plecy.

Nie wiem, ile tak staliśmy, ale tę wspaniałą chwilę przerwał nam dzwoniący telefon. Odsunąłem się od niej, aby zobaczyć, kto ma takie zajebiste wyczucie czasu. Gdy zerknąłem na ekran urządzenia, zobaczyłem, że dzwonił Zayn, co mnie naprawdę zdziwiło, gdyż mówił, że ten dzień chce spędzić z Gigi, zanim ona wyjedzie na pokaz mody do Nowego Jorku. Spojrzałem pytającym wzrokiem na brunetkę, a ona tylko pokiwała tylko głową, że się zgadza. Uwielbiam to, jak umiemy porozumieć się bez słów. Bez zastanowienia odebrałem telefon.

- Hej, co jest?

-Skąd wiesz, że coś musi być, abym do Ciebie zadzwonił. Zadzwoniłem tylko, bo chciałem porozmawiać z moim najlepszym przyjacielem.

- Nie pierdol głupot, wiem, że dzwonisz z jakąś sprawą. - kątem oka zauważyłem, jak Ruby szuka czegoś w lodówce.

- Dobra, dobra. Jutro rano jest spotkanie z szefostwem, mamy się tam wszyscy stawić na 9.

Sławne życie według Harry'ego Stylesa || h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz