Rozdział 8.

532 19 3
                                    

HARRY

- Poproszę dwie butelki wódki i wina. - powiedziałem do kasjerki, będąc w sklepie z alkoholami. Kobieta dziwnie się na mnie spojrzała, nie wiem dlaczego, ale szczerze powiedziane mam to gdzieś, niech sobie myśli co chcę. Ja mam prawo się upić.

Ale z umiarem, kretynie.

Zamknj się. Jestem wkurwiony i mnie to nie obchodzi.

- Wino czerwone czy białe? - zapytała, podając dwie butelki wina. Zirytowała mnie tym pytaniem, ale odpowiedziałem.

- Białe. Albo nie, czerwone. Da pani jednak obydwa. - zmieniałem co chwilę zdanie, przez co kobieta miała taką minę, jakby chciała mi przywalić. Jednak co poradzę, jak mam ochotę na alkohol?

Sklepikarka podała mi czerwone i białe wino z niezadowoloną miną i nabija wszystkie cztery produkty, gdy przypominało mi się jeszcze o jednym.

- A i jeszcze papierosy proszę te co zawsze. - rzuciłem, a gdy się na mnie spojrzała, uśmiechnąłem się.

Minute później wyszłem ze sklepu i skierowałem się w stronę parku. Tam się porządnie upije i może zapomnę o tym, że straciłem przyjaciela.

Nie wiem, jak on takie rzeczy o Ruby mógł powiedzieć, ale niech wie, że nie mam zamiaru się z nim widywać. Jedynie w studiu, lub przy nagrywaniu teledyskach, albo w trasie, która jeszcze tak szybko nie nadejdzie, więc będę miał więcej czasu na ochłonięcie.

Jednakże za kilka dni wyjeżdżamy do Los Angeles i będę musiał jakoś przecierpieć w towarzystwie z Zayn'em.

Usiadłem na ławce, będąc w parku i rozejrzałem się dookoła. Nie było za wiele ludzi, ale to dobrze. Mogłem w spokoju posiedzieć i pomyśleć. Wyjąłem papierosa i zapaliłem jednego, po czym otworzyłem butelkę wódki i wypiłem za jednym dużym haustem prawie połowę. Ah, ale parzy w gardle.

Odetchnąłem głęboko.

Dopiero teraz zrozumiałem, jak bardzo brakowało mi alkoholu. Nie wytrzymał bym bez niego dłużej.

Mój telefon cały czas dzwonił, ale miałem to w dupie. Wyjąłem go z kieszeni, by go wyłączyć, jednak zauważając na ekranie 'Ruby' zawiesiłem się. Nie wiedziałem czy odbierać, bo gdybym to zrobił zaczęły by się pytania gdzie jestem i wiele innych, a ja przyszedłem tu specjalnie by mieć ciszę.

Ostatecznie rozłączyłem się z dziewczyną i wyłączyłem telefon.

Podniosłem rękę i wypiłem znowu dużym haustem wódkę. Strasznie mnie marzyło w gardle, ale o to mi chodziło. Spojrzałem się na butelkę i uśmiechnąłem się do niego. Może wyglądało niemal to idiotycznie, albo psychicznie, ale to też miałem w dupie.

Chciałem się tylko uchlać i tylko to mam w głowie.

- Ty mi zawsze umiesz pomóc. Kocham cie za to. - mruknąłem i znowu wziąłem dwa łyki.

Kocham ten stan.

- Harry? Co ty tutaj robisz? - usłyszałem głos za mną, odwróciłem się w tamtą stronę.

Zobaczyłem Liama, który był w piekarni, bo trzymał reklamówkę z bułkami.

- Nie kurwa, Anioł Stróż. - wybełkotałem, biorąc ostatni łyk wina.

- Ja pierdole, ty się upiłeś. - powiedział nie zadowolonym głosem.

- Nic bardziej mylnego...Sherlocku. - baknąłem, wyjmując koleją butelkę wódki, chyba. Nie ważne, ważne że by był to alkohol. Otworzyłem ją i wziąłem dwa łyki.

- Nie żartuj sobie nawet. - powiedział poważnie i zabrał mi wódkę. Oburzyłem się, bo zapłaciłem za nią sporo kasy, a po za tym alkohol zajebiście smakuje.

- Ej! Oddawaj! -krzyknąłem, wstając z ławki, by mu odebrać butelkę, jednak tylko się zachwiałem i Payne ponownie mnie usadził.

- Nie, nie oddam ci tego, a raczej zrobię to. - oznajmił, biorąc moją reklamówkę z alkoholem i wszystko wyrzucił do kosza, w efekcie czego wszystko się potłukło.

No i moja kasa poszła na marne.

Dobrze, że chociaż jedną butelkę wypiłem do końca.

- Dlaczego to...z-zrobiłeś? - chciałem to powiedzieć poważnie, ale oczywiście jąkałem się, nie mogąc się wysłowić.

- Bo coś obiecałeś Ruby. A teraz idziemy do domu. - odparł i podniósł mnie. Wziął moją lewą rękę przerzuciłam sobie na kark, a jedną swoją trzymał mnie w tali.

- Wiesz, że ja lubię kobiety i nie zamierzam się z tobą pieprzyć?

- Oh, boże, Harry. Ty się lepiej nie odzywaj.

Zaśmiałem się jedynie i nagle oślepiło mnie jakieś światło.

- Kurwa, to paparazzi! - krzyknął Liam i zaczął szybko biec. Troszkę za nim nie zadąrzałem, ale mam usprawiedliwienie.

Jestem upity i mam prawo nie umieć biegać.

Chłopak wrzucił mnie mnie do samochodu i ruszył z piskiem opon.

- Po co te nerwy? - zapytałem.

- Po co? Wiesz, że jak te zdjęcie się znajdzie w internecie, to jesteś zniszczony? Simon cię udupi normalnie. - powiedział poważnym tonem.

- Simon srimon. W dupie go mam. Wiesz co on mi może zrobić? W tym rzecz, że właśnie nic! - całkiem roześmiany, klasnąłem w ręce.

RUBY

Obudziłam się jeszcze przed dziewietą, gdyż pies siąsiadki w żaden sposób nie pozwalał mi pospać dłużej, gdy tego chciałam. Zdziwiona spojrzałam na drugą stronę łóżka, nie czując, że Harry mnie obejmuje. Jego połowa łóżka była już zimna, więc musiał juz dawno wstać.

Pewnie poszedł zrobić śniadanie - pomyślałam nie wzruszona.

Zwlekłam się z łóżka, które później pościeliłam i udałam się do łazienki, wykonując poranną toaletę. Ubrałam się, umyłam twarz oraz umalowałam się i wyszłam. Schodząc na dół było strasznie cicho, a Styles robiąc cokolwiek w kuchni strasznie hałasował.

- Harry? Jesteś? - odezwałam się głośno, rozglądając się dookoła. Krzyknełam jeszcze raz, jednak nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, wiec zadzwonilam do loczka. Jeden sygnał, drugi syngał, trzeci, czwarty...

Postanowiłam napisać do niego sms'a.

Harry❤: Gdzie ty jesteś? Odezwij się.

Po czym dzwoniłam jeszcze do mojego chłopaka, aż odbierze, jednak przy szóstym razie zwyczajnie rozłączył się i chyba wyłączył telefon, bo jak próbowałam się do niego znowu dodzwonić, to nie było żadnego sygnału.

Jedna łza poleciała po moim policzku, ale szybko ją wytarłam wchodząc do kuchni.

Dwadzieścia minut później odkładając talerz na którym jadłam jajecznice z boczkiem ktoś zadzwonił do drzwi. Podbiegłam do nich, żeby szybko je otworzyć.

Przede mną stał Liam, który przytrzymywał półnieprzytomnego Harry'ego.

- Znowu? - westchnęłam, opierając się o framuge drzwi.

- Niestety. - mruknął i było po nim widać, że jest zawstydzony zachowaniem swojego przyjaciela.

- Chyba nie muszę ci mówić, gdzie masz go położyć. - powiedziałam, robiąc przejście, by mógł razem z moich nachlanym chopłakiem wejść do środka.

- Nie. Już znam ta drogę na pamięć. - zaśmiał się, ja jedynie się uśmiechnełam.

To oznaczało, że Harry ma mnie gdzieś i liczy się dla niego tylko alkohol.

***

Miłego dnia!

/Paulina

Sławne życie według Harry'ego Stylesa || h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz