Rozdział 34.

450 16 1
                                    

ELEANOR

- Cześć, Ruby. Dawno się nie odzywałaś. Jak tam u ciebie? - mówiłam cicho, gdyż Harry zaraz mógł usłyszeć z kim rozmawiam.

Znaczy, chciałabym aby między nimi było wszystko w jak najlepszym porządku i układało im się, ale nie chce aby w tych okolicznościach na przykład rozmawiali, choć w sumie to ja nie wiem o czym mówię, ponieważ Harry dał jasno do zrozumienia mojej przyjaciółce, że to nie jego dziecko, a ona też nie ma zamiaru za nim latać i go przekonywać, że jest inaczej.

Aczkolwiek, Styles jest teraz w szpitalu i nie chce, żeby Jones się niepotrzebnie martwiła, zwłaszcza w jej stanie. Może i jest zła, nawet wkurzona na loczka, ale dokładnie wiem, że się o niego martwi i nadal kocha, bo tak od razu nie da się odkochać.

- Po staremu. Nic nowego. - mruknęłam i jestem pewna, że teraz wzruszyła ramionami.

- Dlaczego wyjechałaś? - wypaliłam, wychodząc z sali, ponieważ Harry podejrzanie się na mnie patrzył. Nie chce żadnej kłótni, czy czegoś podobnego, za dużo tego w ostatnim czasie.

- Dobrze wiesz, dlaczego, El. I nie zamierzam się z tego tłumaczyć. - odpowiedziała, chyba zmieniając miejsce siedzenia, bo słyszałam jakiś szmer. - Na razie jest dobrze tak jak jest.

- Ru, ja cię w pełni rozumiem, że chciałaś odpocząć od tego wszystkiego. Od Harry'ego. - tu westchnęłam. - Ale nie mogłaś mi powiedzieć? Chętnie bym się z tobą zabrała na takie wakacje. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Masz Louis'a, którego bardzo długo nie widziałaś i pracę. Chciałam sama to zrobić. - nacisnęła na drugie słowa w ostatnim zdaniu.

- Ruby...

- Nie, Eleanor. - przerwała mi stanowczo. - Może źle zrobiłam, bo z jednej strony stchórzyłam i uciekłam, lecz wiem, że to będzie dobre i dla mnie i dla dziecka. Odresetujemy się i gdy będę gotowa, wrócę.

- Kiedy? Gdy już dziecko się urodzi? - prychnełam, delikatnie zirytowana.

- Nie denerwuj się.

- Ja się wcale nie denerwuje, tylko martwię.

- Obiecuje ci, że wrócę. Tylko potrzebuje czasu.

- Ile? Bo takie słowa 'potrzebuje czasu' mogą oznaczać tydzień, miesiąc, nawet rok. - syknełam, może nie powinnam tak na nią naciskiwać, ale trochę mnie zdenerwowało zachowanie brunetki, po mimo, że rozumiem jej wyjazd.

- Na pewno przed porodem wrócę. Zamierzam urodzić w Londynie. - oświadczyła.

Nie byłam do końca pewna jej słów, ale nic innego nie mogłam zrobić.

Westchnełam, siadając na krześle.

- Przepraszam. - mruknęłam. - Nie chciałam tak na ciebie naciskiwać. To z nerwów. Przepraszam. - przetarłam zmęczoną twarz rękoma.

- Nic się nie stało. - powiedziała delikatnie, a ja miałam wrażenie, że zaraz się rozpłacze. - Rozumiem twoje zdenerwowanie. Gdybyś ty tak zrobiła, jak ja...

- Nie gdybajmy. To nic nam nie pomoże.

- Dobrze. - zgodziła się ze mną.

Miałam z tyłu głowy takie małe, ale ważne pytanie do przyjaciółki, jednak bałam się o nie spytać, bo albo się zdenerwuje i rozłączy, albo po prostu zmieni temat nie chcąc mi odpowiedzieć.

- Powiesz mi tylko, gdzie wyjechałaś?

Nastała chwilowa cisza i już wiedziałam, że nie dostane odpowiedzi.

Sławne życie według Harry'ego Stylesa || h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz