Rozdział 23.

424 14 1
                                    

Jeżeli chcesz wiedzieć, kiedy opublikuje rozdział, dodaj mnie na snapie.

Snapchat: lovmeharry


Dwa dni później. Piątek.

RUBY

– Wiesz, że ja nie odpuszczę? – powiedziała Eleanor, patrząc na mnie tymi swoimi dużymi oczami na mnie.

– Wiem. – westchnęłam, siadając obok niej.

– W takim razie... – zaczęła Rosie, która razem z Calder przyszły do mnie, porozmawiać o mojej ciąży. – Trzymaj telefon i dzwonisz do ginekologa. – przysunęła w moja stronę mój telefon, leżący na stoliku.

– Nie. – powiedziałam jedynie, przystawiając sobie rękę do czoła, które wydawało mi się, że jest strasznie gorące. – Ja nie dam rady. – powtórzyłam swoje słowa z przed kilku dni.

– Ruby! – podniosła głos El, na co się wzdrygnęłam. – Dasz rade, wierze w ciebie.

– I ja też, Ruby. – odezwała się dziewczyna Nialla. – Jak nie chcesz zrobić tego dla siebie, zrób to dla nas, dla dziecka. Dla Harry'ego.

– Ale, czy wy nie rozumiecie, że ja nie potrafię tak po prostu zadzwonić do ginekologa i się umówić na wizytę?

– A co w tym takiego trudnego? – Rosie uniosła brew.

– Może dla tego, że... – zacięłam się, przygryzając wargą, gdyż nie wiedziałam co miałam powiedzieć.

– No widzisz? Sama nie wiesz. – odparła dziewczyna Louisa. – Bierz ten telefon i dzwoń. – rozkazała mi, patrząc ostrym spojrzeniem razem z Rosie na mnie.

Westchnęłam i wzięłam telefon do rąk.

– Dobrze.

Dziesięć minut później odłożyłam telefon na rękę, gdy wreszcie miałam to za sobą.

– I jak? – obie spytały w tym samym czasie.

– Umówiłam się na środę na jedenastą. – uśmiechnęłam się, choć nie dziwie się, jak wyszedł z tego grymas.

– To super! Akurat nic nie robię wtedy, to pójdę z tobą. – powiedziała radośnie Calder.

– Ja mam wolne, wiec też pójdę. – uśmiechnęła się Rosie.

– Nie. Dziękuję, że się tak martwicie i w ogóle, ale przepraszam, poradzę sobie sama. – powiedziałam cicho i spokojnie, prawie szeptem. Nie dziwie się jakby mi głos drżał.

Dziewczyny pokiwały głową, zgadzając się ze mną.

***

I nastał ten dzień. Środa. Myślałam, że zwymiotuje wszystko, choć nie zjadłam jeszcze śniadania, bo nie miałam ochoty. Miałam tak skurczony żołądek, że miałam ochotę tylko siedzieć w łazience przed kiblem, ręcznikiem i woda do popijania.

Westchnęłam, widząc godzinę dziewiątą czterdzieści. Czas się zbierać, chociaż tak bardzo mi się nie chciało.

Wstałam ociężale z łóżka i pościeliłam go. Znowu mi się nie dobrze zrobiło, więc pobiegłam do łazienki. Jednak nie takiego nie nastąpiło, wiec umyłam twarz i zrobiłam delikatny makijaż, w postaci korektora i tuszu do rzęs, po czym wyszłam z łazienki.

I teraz to już nie mam pojęcia czy to z powodu stresu, czy ciąży. Może to i to.

Stanęłam w miejscu widząc jak Harry dzwoni do mnie na telefon.

Sławne życie według Harry'ego Stylesa || h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz