Rozdział 42.

451 13 2
                                    

HARRY

- Harry! - ktoś krzyknął, kiedy wyszedłem z sali Ruby, gdyż ta postanowiła się zdrzemnąć. Odwróciłem się i zobaczyłem chłopaków, nawet Zayn'a, którego bardzo dawno nie widziałem. Szli szybko w moją stronę, gdy ja czekałem na nich.

- Siema. - kiwnąłem wszystkim głową, na powitanie. Lecz oni patrzyli się tylko na mnie i nawet nie wiem, czy byli źli na coś, czy po prostu robili sobie żarty. Można powiedzieć, że ich miny były obojętne. - Co się tak na mnie patrzycie? - patrzyłem po kolei na każdego z nich a na Zayn'a zawiesiłem wzrok na dłużej. Wyglądał na zirytowanego.

- Chcesz odejść z zespołu? - pierwszy odezwał się Liam grubym i mocnym głosem.

- Czy ciebie już do reszty popierdoliło? - tym razem Louis się wtrącił, nie pozwalając mi odpowiedzieć na pytanie Payne.

- Nie odejść. A zrobić sobie przerwę. - w końcu dali mi dojść do głosu. - Chce trochę odpocząć, zwłaszcza, że to nie był najlepszy dla mnie czas. - ukradkiem spojrzałem się na mulata, który tylko przewrócił oczami, opierając się o ścianę. Niech wie,że po części to też jego wina.

- A trasa MITAM? Fani i tak już długo czekają. - powiedział Niall.

- Trasa może poczekać. Zrobimy ją po przerwie. A w między czasu można by było wypuścić kilka piosenek i teledyski do singlów. - wytłumaczyłem im. Miałem nadzieję, że się zgodzą na tą przerwę, bo naprawdę tego mi brakowało przez ostatnie kilka miesięcy. Odpoczynek jest mi teraz bardzo potrzebny. A przede wszystkim, gdybyśmy zrobili sobie wolne od naszego podróżowania to bym miał wiecej czasu dla Ruby i naszego synka.

- No dobra, a ile byś chciał tej przerwy? - zapytał blondyn. Liam z Louisem spojrzeli się na niego z uniesionym czołem, na co ten machnął na nich ręką.

- Myślałem o roku. Jednak to też od was zależy. - odparłem. Nie wiedziałem jeszcze co oni tym sądzą i też nie wiedziałem, jak się zachować. Do tego Malik jeszcze patrzył się na mnie wrogim wzrokiem, jakby chciał mnie tym zabić.

- W sumie... - zaczął Louis. - Rok to nie tak dużo i naprawdę byśmy wszyscy odpoczęli. Fani będą musieli zrozumieć. - dokończył, spoglądając na Liam'a.

- Simon się wkurzy. - rzekł, wzdychając.

- Simon nie będzie miał tu nic dogadania. - warknąłem, bo ten stary koleś już od kilku miesięcy mnie bardzo denerwował. Myślał, że jesteśmy jakimś robotami i będziemy na każde jego skinienie głową a ten sobie będzie po prostu leżał. O, nie, skończyło się. - On myśli, że będziemy przez cały rok zapierdalać a ten sobie będzie odpoczywał, chwaląc się, że to jego zasługa, że jesteśmy tak dobrzy w tym co robimy. Chce wam tylko powiedzieć, że idziemy na przerwę i koniec kropka.

I tym chciałem zakończyć rozmowę, odchodząc od nich, jednak podbiegł do mnie Malik.

- To ta Ruby cię do tego namówiła, co nie? - powiedział nawet się niekrępując z kpiącym uśmiechem.

- Zayn, przestań. Nie mam ochoty teraz na kłótnie. - oznajmiłem mu.

- Uwierz mi, ja też nie. Ale jak widzę, że Ruby tobą manipuluje...

- Nie dokończaj. Lepiej tego nie rób. - przerwałem stanowczo, po czym odszedłem.

***

Dwie godziny później.

- Harry, masz rację. Potrzebujemy tej przerwy i wszyscy muszą to zrozumieć. - powiedział Liam, gdy pakowałem rzeczy Ruby do samochodu, ponieważ dzisiaj już wychodzi. Na szczęście rodzice, jak i ona sama pozwolili mi ją odwieść do domu.

- W końcu ktoś dobrze mówi. - uśmiechnąłem się delikatnie co brunet odwzajemnił.

- Postanowiliśmy, że poinformujemy o tym fanom na Twitterze w filmiku. Może też zrobimy ostatni koncert. - mówił dalej, na co ja się zgodziłem z nim. Ustaliliśmy też, że pojedziemy do jutro Simona i powiemy mu o wszystkim a następnie się pożegnaliśmy, gdyż chłopak musiał już iść i ja również, gdyż zauważyłem, jak Ruby wychodzi ze szpitala, że swoją torebką.

Podszedłem do dziewczyny, odbierając od niej torebkę, ignorując oburzone spojrzenie i słowa, że sobie sama poradzi. Wolałem nie ryzykować i nie myśleć tak głupio, jak kilka dni wstecz przez sklepem. Dobrze, że to było tylko omdlenie, bez innych, poważniejszych konsekwencji. Wsiedliśmy oboje do samochodu a ja ruszyłem z parkingu.

- Jedziemy do domu, w którym mieszkam z Andrewem. - oznajmiła.

Spojrzałem w jej stronę prze chwile, od razu wracając wzrokiem na jezdnię. Nie patrzyła na mnie, nawet nie na jezdnię, a w bok, jakby naprawdę bała się patrzeć gdziekolwiek przez wypowiedziane te zdanie. Nie ukrywam, zabolało mnie to i miałem nadzieję, że brunetce chodzi o nasz dom, przed tym całym zdarzeniem. Zacisnąłem dłonie na kierownicy, kiwając głową. Nawet nie macie pojęcia, jak mnie to wkurzyło, ale nic z tym nie mogę zrobić. Ruby nie wybaczy mi tak szybko, a już w ogóle nie zapomni o tym co jej zrobiłem.

Jones wytłumaczyła mi drogę jak mam jechać, chociaż ja praktycznie ją znałem przez śledzenie przydupasa Andrewa. Wolałem jednak udawać, że nie znam drogi. Kilka minut później byłyśmy już przed jej domem. Wysiadłem szybko z auta, by otworzyć jej drzwi, lecz jedynie co dostałem to drzwiami. Złapałem się szybko za nos, w akompaniamencie pisku ciężarnej. Podeszła do mnie szybko, łapiąc mnie za ramiona.

– Przepraszam, nie chciałam...  – ciągle mówiła i mówiła, a ja nie wiedząc co zrobić, pochyliłem się, tak jakbym chciał ją pocałować. Nie zrobiłem tego jednak, więc patrzyliśmy sobie w oczy. – Harry... – niestety ktoś jej to przerwał.

– Ruby, co ty robisz? – odsunęliśmy się od siebie, chociaż nie bardzo mi to pasowało. Chciałem pokazać temu dupkowi, że Ruby jest moja, a nie jego.

– Harry odwiózł mnie do domu. – powiedziała jedynie.

– To widzę. Z resztą...nie ważne. Chodź lepiej do domu, przygotowałem kolacje. – chłopak zbliżył się do mojej byłej dziewczyny, łapiąc ją w taki, bardzo blisko tyłku. Przy minąłem na chwilę oczy że zdenerwowania. – Może byś tak przyniósł walizkę Ruby a nie stoisz i udajesz wielkiego pana?

Zaraz mu przypierdolę - pomyślałem.

Westchnąłem, wyjmując bagaż brunetki. Prawie dostałem skurczu szczęki, widząc jak on całuje ją w czoło. Nie wytrzymałem i podbiegłem do nich, rzucając się na niego. Przywaliłem mu w twarz kilka krotnie, a on nie będąc mi dłuższy oddał mi w brzuch. Ruby zaczeła już krzyczeć, byśmy przestali się zachowywać, jak dzieci, jednak ja byłem zbyt bardzo wkurzony, po czym uderzyłem go również w brzuch. Chłopak zajęczał, a ja poczułem jak ktoś dotyka mojego ramienia. Spojrzałem za siebie, widząc zmartwioną twarz i załzawione oczy Ruby. Od razu odsunąłem się od Andrewa.

– Auć, boli. – mruknąłem, kiedy Ruby opatrywała moja ranę na policzku. Ja siedziałem na krześle a brunetka stał między moimi nogami, przez co nie widziałem co zrobić z rękoma. Strasznie mnie korciło, żeby złapać ją w tali. Gdybyśmy byli razem od razu bym to zrobił.

– Było się nie bić. – odgryzła mi. Przybliżyła się do mnie jeszcze bardziej, żeby widzieć dokładniej ranę jaką mi zrobił Andrew, który po naszej bójce, gdzieś zniknął. Gdy dziewczyna oznajmiła, że skończyła, odkładając rzeczy na szafkę, złapałem ją szybko za biodra, przez co upadła na moje prawe kolano mając blisko twarz mojej.

Nie wiem jak to się stało, ale to chyba przez nasze emocje, że właśnie w tej chwilę się całujemy, błądząc dłońmi po naszym ciałach.

***

Hejo! ;D

Jak tam u was? Ja nie czuje w ogóle dzisiaj piątku, nie wiem dlaczego :(

I niby mam ochotę napisać rozdział, ale nie wiem jak się na to zebrać, ughh...

A kto ma wolne w poniedziałek? Jaaaaa ;D

Miłego dnia!

All of Love, Paulina xx

Sławne życie według Harry'ego Stylesa || h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz