Rozdział 38.

469 16 1
                                    

RUBY

Następnego dnia wstałam dosyć późno, korzystając z okazji, że Andrew nie szedł dzisiaj na żadne spotkania. Była godzina jedenasta, więc to czas wstania. Dzisiaj sobota i to idealny dzień na sprzątanie i zakupy, dlatego wyciągnę chłopaka po południu i nie będzie miał nic dogadania. Przeciągnęłam się na łóżku, uważając na brzuch, który pomasowałam.

– Dzień dobry, maluszku. To kolejny dzień. – powiedziałam. – Bez taty. – westchnęłam a jedna łza chciała spłynąć mi po policzku, ale szybko ją starłam.

Może jednak ja nadal go kochałam, tylko nie chciałam tego przyznać?

Wstałam z łóżka, kierując się do szafy. Po wybraniu na dzisiaj ubrań, czyli zwykle dresy ze swetrem oraz bielizny, udałam się do łazienki, gdzie wykonałam codzienną rutynę po wstaniu.

– O, w końcu wstałaś. Brawo. – Andrew zaczął mi bić brawo, kiedy pojawiłam się w kuchni.

Zaśmiałam się, zakładając mu do garnka, gdzie coś gotował. Dostałam za to po łapach, na co posłałam mu oburzony spojrzenie.

– Co?

– Gówno. – odpyskował. Jak dziecko, jak dziecko. – Ja ci do garnków nie zaglądam, jak jedzenie robisz.

– Ale ja jestem w ciąży i muszę patrzeć, czy przypadkiem żadnej trucizny mi dam nie dodajesz. – klepnęłam go w tyłek, po czym nalałam sobie soku jabłkowego do szklanki.

– Kurde, nie pomyślałem. – mruknął, drapiąc się po głowie.

– Ty w ogóle nie myślisz Andrew, więc nie mam pojęcia o czym ty gadasz. – brunet zmrużył na mnie oczy i tupnął nogą, a po chwili wyostrzył oczy, mówiąc na cały dom "kurwa" . – Co ty masz jakieś upośledzenie umysłowe? – uniosłam czoło, siadając przy stole.

– Cicho, kobieto. – machnął na mnie ręką, szukając czegoś, bo chodził po całej kuchni i salonie. – Zapomniałem się spotkać z takim jednym kumplem, któremu miałem dać laptop do naprawy, bo go kilka dni temu zalałem i nie działa. A jest mi bardzo potrzebny.

– Typowy Andrew Clark. – powiedziałam dama do siebie.

– Słyszałem! – krzyknął, na co się zaśmiałam.

– Pojadę z tobą! Muszę jakieś zakupy zrobić, bo lodówka pusta! – wstałam od stołu i poszłam na górę do swojego pokoju, bo telefon i portfel, w którym było 50 euro.

Problem polegał na tym, że jak bym była z Harry'm to bym się nie musiała martwić, że zaraz nie będę miała co jeść, albo trafię pod most. Nie zrozumcie mnie źle, nie byłam z nim tylko, że był bogaty. Nawet od niego nie brałam żadnej kasy, bo źle się z tym czułam. Chodzi mi o to, że gdyby Styles tu był to by mi pomógł w utrzymaniu mieszkania i tyle. Kilka tygodni przed jego wyjazdem do Los Angeles pracowałam w salonie fryzjerskim od dwóch lat. Niestety właścicielka zamknęła zakład, bo zbankrutowała, a ja od tamtego czasu nie mogłam nic znaleźć.

– Ruby! – wzdrygnęłam się na głos Andrew'a. Odwróciłam się w jego stronę z telefonem i portfelem.

– Co się stało?

– Znowu się zamyśliłaś. – westchnął. – Przestań w końcu o nim myśleć i żyj od nowa.

– Ale ja wcale nie...

– Dobrze wiem, że tak, Ruby. A teraz się zbieraj, bo za pięć minuty jedziemy!

***

– Jeszcze weź trzy kartony mleka i moje ulubione płatki. – poleciłam chłopakowi, będąc z nimi w sklepie.

Sławne życie według Harry'ego Stylesa || h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz