Kai
Ja tu zaraz zwariuję! Siedzę z Zanem w tej bibliotece już od dobrych 3 godzin i wciąż nic nie mamy. Przyznaję, z początku plan Lloyda brzmiał rozsądnie i pomógł mi skupić na czymś myśli. Ale z czasem cały entuzjazm wyparował i teraz mam wrażenie, że tylko niepotrzebnie marnujemy tu czas. Moglibyśmy robić coś, co rzeczywiście pomogłoby odnaleźć Nyę, ale to? Czy to rzeczywiście w czymkolwiek nam pomoże? Przejrzeliśmy przecież naprawdę sporą stertę książek i nie mamy z tego zupełnie nic! Nawet nie wiedziałem, że nasza bibloteka jest taka... pojemna.
Obecnie ślęczę nad jedną z tych głupich książek i bez większego zainteresowania przewracam strony. Szczerze, to już od jakiegoś czasu nie zwracam na to większej uwagi. Nic tu nie znajdziemy, tylko marnujemy czas. Jay miał pójść się rozejrzeć. Mówił, że ma jakiś plan, ale nie chciał nam powiedzieć nic więcej. Tylko, że... to Jay. No sami rozumiecie? Jednak mimo wszystko i tak wolałbym iść z nim. Ta cała sytuacja jest dla mnie nowa i bardzo nie na rękę. Martwię się o Nyę jeszcze bardziej niż przedtem. Wtedy mógłbym jej jakoś pomóc, a teraz? Nawet jeśli znajdziemy jakiś trop, to i tak nie będę mógł z tym nic zrobić. A jako starszy brat, powinienem ją chronić. Obiecałem to sobie już całe lata temu i choć zazwyczaj ona sama potrafi o siebie zadbać, w takich sytuacjach jak ta, zaczynam myśleć, że jednak robię zbyt mało.
-Kai, stój!- nagle z rozmyślań wyrwał mnie krzyk Zane'a. A on rzadko kiedy podnosił głos.
-Co?- spytałem, zdziwiony podnosząc na niego nie do końca jeszcze obecny wzrok. O mało też nie zatrzasnąłem trzymanej właśnie książki. Jednak Zane szybko mi ją zabrał i zaczął czytać. Przez pewien czas nic nie mówił, a ja nie chciałem mu przeszkadzać. Jednak nagle pokazał mi konkretną stronę i wskazał na nią entuzjastycznie.
-Zobacz. Ten obrazek przedstawia smoka, z którym walczyliśmy.
Przyjrzałem mu się uważnie i faktycznie Zane miał rację. Co nie było zresztą niczym zaskakującym. Jak ja mogłem tego nie zauważyć? Przecież to było tak oczywiste.
-W sumie racja.- przyznałem, zirytowany na samego siebie. Gdyby nie szybka reakcja przyjaciela, cały nasz wysiłek poszedłby na marne. I to z mojego powodu. Chcąc skierować myśli na nieco inne tory spytałem z wyczuwalną nadzieją w głosie.-A pisze tam coś o nim?
-Niestety, niewiele. Jednak to zawsze jakiś początek.- odpowiedział biały ninja, podchodząc do sprawy na tyle optymistycznie, na ile było to możliwe. Chyba zrobił to zresztą po części z mojego powodu.
-Obyś miał rację. Ale jak ty to zobaczyłeś?- spytałem, bo naprawdę byłem tego ciekaw.
-Już od pół godziny przeglądam swoją część i jednocześnie obserwuję to co sam przeglądasz. Wydawałeś się nieobecny, więc pomyślałem, że to rozsądne.- odparł spokojnie i bez ciebie zarzutu. Do którego zresztą miał prawo, o czym doskonale wiedziałem.
-Od pół godziny pracujesz na dwa fronty?- pytanie to nie było konieczne, bo obaj znaliśmy na nie odpowiedź. Poczułem palący wstyd, że zamiast pomagać Zane'owi, to jeszcze bardziej utrudniłem mu pracę. On jednak zdawał się czytać w moich myślach i próbując mnie pocieszyć, odparł z uśmiechem.
-Owszem, ale nie martw się. W końcu jestem nindroidem, to nie było dla mnie takie trudne, jak mogłoby się wydawać- wciąż się uśmiechał, chcąc dać mi do zrozumienia, że nie ma mi tego za złe.- Jeżeli jesteś zmęczony to wyjdź się przejść, a ja to dokończę i do ciebie dołączę.- zaproponował, widząc też moją niechęć zarówno do tego zadania, jak i miejsca. Jednak ta opcja nie wchodziła nawet w grę.
-Nie ma mowy. Razem to dokończymy.- odpowiedziałem poważnie, zamierzając tym razem porządnie przyłożyć się do zadania, by jakoś wynagrodzić Zane'owi moją, dotychczas raczej znikomą, pomoc.
CZYTASZ
LEGO NINJAGO- przyjaciel czy wróg ?
أدب الهواةNinja mieli nadzieję odpocząć po ostatnich walkach, jednak nie będzie im to dane. Powróci ktoś kogo nie spodziewali się już ujrzeć. Pytanie tylko czego znów od nich chce i jak na to wszystko zareagują ninja. Czy wprowadzi to mały podział w ich druży...