Lloyd
Po swobodnej, radosnej atmosferze nie pozostał nawet ślad. Wszyscy milczeli, nie wiedząc jak, a przede wszystkim czy w ogóle wypada się teraz odezwać. Z jednej strony wolałbym, aby któryś z nich stanął po mojej stronie i odciążył z roli "tego złego". Jednak w głębi wiedziałem, że to musiałem być ja. To była rozmowa między nami dwoma. Tylo nami. I reszta chyba również zdawała sobie z tego sprawę.
Najgorsze było to, że mimo tej okropnej sytuacji, wciąż musiałem poprowadzić tę naradę. Nie mogłem pozwolić by moje samopoczucie wpływało na obowiązki jako kapitana. Taka już moja rola.
Mimo wszystko nie miałem pojęcia, jak powinienem ponownie zacząć tę naradę.
Przetoczyłem wzrokiem po każdym z kolei, jednak prawie wszyscy odwracali spojrzenia w bok, widocznie nie wiedząc jak pomóc. Wszyscy poza Morro. On nawet na moment nie spuszczał ze mnie swojego badawczego wzroku. Albo nie odczuwał ogólnie panującego skrępowania, albo po prostu świetnie to ukrywał.
Ten jeden raz nawet mu tego zazdrościłm.
Wziąłem głębszy wdech w nadziei, że dzięki temu łatwiej będzie mi ponownie zabrać głos. Ale pech chciał, że się myliłem. To wcale nie pomogło.
Jednak na szczęście, ktoś inny przejął inicjatywę i odezwał się, odwracając przez to uwagę ode mnie.
- Do ostatecznego starcia dojdzie już za trzy dni, więc nie ma powodu do obaw. Gdy to wszystko się skończy, nie będziesz musiał się dłużej martwić. Więcej mnie już nie zobaczysz.- mistrz wiatru mówił spokojnie i patrzył wprost na osobę, która jawnie darzyła go nienawiścią.
Musiałem przyznać, że jego postawa była imponująca. Nie miałem pojęcia jakim sposobem znajduje w sobie siły by nie dać ujścia emocjom, które pewnie się w nim gotowały.
Tymczasem on mówił dalej. Teraz jednak zwracał się już do wszystkich zebranych. Widocznie sprawę z Kaiem uznał za skończoną. Przynajmniej na tę chwilę.
- Powracając do sprawy. Na zwoju, który przyniósł Lloyd, znalazłem coś ciekawego.- mówiąc to sięgnął po leżący na stole przedmiot, który widocznie musiał za wczasu przygotować, po czym rozwinął go. Następnie wskazał na niewielki napis w prawym rogu kartki.- Być może to nic nie znaczy, ale po przeczytaniu go na myśl od razu nasówa się pewna rzecz.
Czworo z nas podeszło bliżej Mistrza Wiatru, aby lepiej przyjżeć się temu o czym akurat mówił. Ja co prawda trzymałem się nieco z tyłu, wciąż przybity z powodu niedawnej kłótni, ale... To zabrzmi nieco dziwnie. Musiałem wziąć przykład z Morro i również odłożyć emocje na bok, a w zamian skupić się na grożącym nam niebezpieczeństwie.
- Zauważyłem ten napis już wcześniej, ale niestety nie potrafiłem go odczytać. Ale jak się domyślam, dla ciebie to żaden problem.- odezwał się Zane. No tak, jemu mało co umyka.
Brązowowłosy skinął głową na potwierdzenie słów nindroida.
- Pisze tu :"Ukryta moc wskarze drogę do zwycięstwa. Nie ufaj rozumowi lecz sercu."
- Jaka znowu ukryta moc?- wtrącił się Jay, patrząc to na Morro, to znów na mnie zapewne mając nadzieję, że któryś z nas będzie wiedział więcej.
Cóż, to miłe iż tak we mnie wierzył, ale niestety tym razem wiedziałem tyle co i on. Widocznie Morro to zauważył, ale na jego twarzy zauważyłem szczere zaskoczenie.
- Każdy z żywiołów ma tak zwaną ukrytą naturę, a władająca nim osoba zyska jeszczewiększą moc, gdy ją zrozumie. Naprawdę o tym nie wiecie?- mówił tonem, jakby było to coś oczywistego, a następnie spojrzał po wszystkich pokolei, ale chyba żaden z nas nie wiedział o czym właśnie mowa.
CZYTASZ
LEGO NINJAGO- przyjaciel czy wróg ?
FanfictionNinja mieli nadzieję odpocząć po ostatnich walkach, jednak nie będzie im to dane. Powróci ktoś kogo nie spodziewali się już ujrzeć. Pytanie tylko czego znów od nich chce i jak na to wszystko zareagują ninja. Czy wprowadzi to mały podział w ich druży...