Jay
Po wszystkim co się wydarzyło byłem wykończony! Najpierw ta cała nieszczęsna walka. Potem kłótnia z Kai'em. Rany, co go takiego ugryzło? Znaczy wiem, że może nie lubić Morro, w końcu ja sam na początku też symparią go nie darzyłem, ale jednak pokazał już, że tym razem jest po naszej stronie. W końcu uratował Kai'owi życie! I nie doczekał się z jego strony nawet głupiego "dziękuję". Czasami Kai bywa naprawdę irytujący.
Ale w tej chwili nie chciało mi się nad tym jakoś specjalnie rozwodzić. Marzyłem tylko o jednym. Żeby choć na chwilę pójść spać i wreszcie zapomnieć o wszystkich problemach. O Cieniach, o tajemniczej przeciwniczce i ogólnie o wszystkim co teraz zaprzątało moje myśli.
Jednak kiedy już leżałem w łóżku, to sen wcale nie miał zamiaru przychodzić. Wręcz przeciwnie. Leżałem tak, a co za tym idzie, przez cały ten czas myślałem wyłącznie o Nyi. Tak strasznie się o nią bałem. A co jeśli ktoś zrobił jej krzywdę? Nawet byśmy o tym nie wiedzieli. Chociaż może wtedy byłoby tylko gorzej? I tak nic nie moglibyśmy na to poradzić. Zaraz, co ja wygaduję?! Oczywiście, że byśmy ją ratowali! Zrobiłbym wszystko byle tylko ją ochronić.
Przewróciłem się na drugi bok z nadzieją, że może to mi pomoże zasnąć. Jednak znów się pomyliłem. Bez przerwy nachodziły mi same ponure scenariusze. A co jeśli to? A co jeśli tamto? Ja tu zaraz oszaleję! Powstrzymałem się od krzyku tylko i wyłącznie dlatego, żeby nie obudzić śpiących już Zane'a i Kai'a. Chociaż może oni też nie śpią i też martwią się o resztę?
A. Może wreszcie sam przestałbym się tak zamartwiać? Czasami naprawdę nie znosiłem tej części siebie.
Ale nagle wpadłem na pewien pomysł. Zamiast myśleć o niezbyt optymistycznych scenariuszach, skupiłem się na wszystkich miłych wspomnieniach o Nyi, jakie tylko mogłem sobie teraz przypomnieć. Nasze pierwsze spotkanie, pierwsza randka w wesołym miasteczku, to niezadowolenie Kai'a kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić, a na koniec cała historia z Nadakhanem, której nawet nikt nie pamięta. W sumie to trochę szkoda. Niektóre rzeczy układały się tam całkiem ładnie...
Nim się obejrzałem, mój plan poskutkował i wreszcie udało mi się zasnąć, nadal nie przerywając miłego wspominania o dziewczynie.
Morro
Po dość nietypowej wymianie zdań z Lloydem ruszyłem w kierunku głównego centrum dowodzenia, gdzie ninja nadal przetrzymywali książkę i zwój. W zasadzie to dobrze wiedziałem, że nie wyczytam tam niczego dla mnie nowego, ale czymś musiałem się zająć. Chciałem to wszystko jeszcze raz na spokojnie przemyśleć.
Muszę przyznać, że nadal czuję się nieswojo, swobodnie poruszając się po kwaterze ninja. W końcu łączą nas dość napięte relacje... ale nie na tym chciałem się teraz skupić.
Wszedlem do sporego pomieszczenia i bez zastanowienia chwyciłem za książkę i zwój. Następnie usiadłem przed ekranem, na którym wyświetlona była cała mapa Ninjago. Może to pomoże mi coś wymyślić lub chociaż ustalić cokolwiek co mogłoby nam w tej chwili pomóc. Wróć, od kiedy ja mówię w formie "my"? Coś złego zaczyna się ze mną dziać.
Ale zacznijmy od początku. Najpierw trzeba ustalić fakty. Bez dwóch zdań to Darkness stoi za moim atakiem na ninja. Chociaż byłoby łatwiej gdybym cokolwiek z tego pamiętał. To jest myśl! Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem? Zacząłem szukać tego co mnie w tej chwili interesowało, a mianowicie nagrań z tamtej walki. Na szczęście nikt ich od tamtej pory nie usunął, więc po chwili już mogłem je spokojnie obejrzeć. I przyznaję, że to było naprawdę dziwaczne uczucie, oglądać własną walkę, z której kompletnie nic nie pamiętałem.
CZYTASZ
LEGO NINJAGO- przyjaciel czy wróg ?
FanfictionNinja mieli nadzieję odpocząć po ostatnich walkach, jednak nie będzie im to dane. Powróci ktoś kogo nie spodziewali się już ujrzeć. Pytanie tylko czego znów od nich chce i jak na to wszystko zareagują ninja. Czy wprowadzi to mały podział w ich druży...