Rozdział IV - Spotkanie

1.6K 109 273
                                    

Miesiąc w domu państwa Sangsterów upłynął mi szybko i przyjemnie. Mark i Tasha, którzy oznajmili, że jeśli nie będę do nich mówić po imieniu, to równie dobrze mogę się do nich już nigdy nie odezwać, zaglądali do mnie codziennie przed wyjściem do pracy, podrzucając smakołyki i miłe słowa, a Ava zajmowała się mną przez resztę dnia - przynosiła herbatę, podawała książki i podpinała laptopa, żebym mogła oglądać filmy. Dużo rozmawiałyśmy, bo Ava z natury była otwarta i pełna życia. Dowiedziałam się, że przytulny, utrzymany w niebiesko-białym kolorycie pokój, w którym chwilowo mieszkałam, należał do jej brata, Thomasa. Wydawała się zżyta z rodziną, co zresztą obserwowałam przy każdej jedzonej wspólnie z familią Sangsterów kolacji. Bardzo tęskniła za bratem, który wyjechał z niejasnych dla mnie przyczyn na dwa miesiące.

Któregoś dnia koło południa Ava oznajmiła mi, że wychodzi na zakupy. Postawiła w zasięgu mojej ręki ogromny kubek z herbatą i całą serię "Więźnia Labiryntu" Jamesa Dashnera. Miałam nadzieję, że będzie się dobrze bawić w towarzystwie swojej najlepszej przyjaciółki, Chloe, o której słyszałam same superlatywy. Czułam, że Ava powinna odpocząć od zajmowania się mną choć na chwilę.

Pogrążyłam się bez reszty w lekturze, świat Streferów okazał się fascynujący i szalenie absorbujący. Z lekkiego transu czytelniczego wyrwało mnie dopiero kliknięcie zamka. Byłam pewna, że nie minęło więcej niż pół godziny, więc, nie podnosząc wzroku znad ksiązki, zapytałam zdziwiona:

- Już wróciłaś? Myślałam, że wybierasz się na dłuższy shopping - uśmiechnęłam się. Odpowiedziała mi cisza, co nie bardzo pasowało do Avy. Zmartwiona podniosłam głowę i zamarłam. W drzwiach stał wysoki, szalenie przystojny blondyn z szokiem wymalowanym w brązowych oczach. Jego ramiona opinała czarna skórzana kurtka, spod której widać było biały T-shirt z ciemnymi okularami obciążającymi wycięcie podkoszulka na tyle, że widać było obojczyki. Na nogach miał zwykłe dżinsy i okropnie brudne trapery. Z ramienia zsunął mu się mały plecak turystyczny i w nienaturalnej ciszy upadł na ziemię.

- Ugh, przepraszam. Myślałam, że to Ava - wyjąkałam, nie mogąc oderwać od niego wzroku.

- Ja też przepraszam. Myślałem, że to mój pokój - uniósł pytająco brew, a ja poczułam, że jego głos to mój nowy ulubiony dźwięk.

- Oczywiście, że twój. Znaczy chwilowo mój, ale tak naprawdę to twój - co się ze mną działo? Musiałam przestać zachowywać się jak idiotka. Chłopak posłał mi dziwne spojrzenie.

- Czytasz "Więźnia Labiryntu"? - zapytał, rzucając plecak pod biurko.

- Tak, bardzo mi się podoba - wreszcie udało mi się złożyć normalne zdanie.

- To moja ulubiona seria - uśmiechnął się, sięgając do szafy po nowy zestaw ubrań. Swoboda, z jaką poruszał się po pokoju i rysy twarzy, które przywodziły na myśl Avę, sprawiły, że coś w mojej głowie zaskoczyło.

- Ty musisz być Thomas - oznajmiłam tryumfalnie, siadając na krawędzi łóżka.

Odwrócił się do mnie i przekrzywił głowę.

- A ty musisz być moją zaginioną siostrą, o której nigdy nie słyszałem.

Zaśmiałam się z jego nieśmiesznego żartu.

- Jestem ofiarą wypadku drogowego, która znalazła tu schronienie. Elisabeth Brooks - wyciągnęłam do niego rękę.

- Bardzo mi kogoś przypominasz, Lizzy Brooks - przyjrzał mi się uważnie, przytrzymując moją rękę w silnym, męskim uścisku trochę dłużej niż wypada. Spuściłam wzrok, bo nie mogłam wytrzymać jego intensywnego spojrzenia. Okropnie się bałam, że odkryje moją drugą tożsamość.

- Znasz taką aktorkę, Glorię Evans? - zapytał, siadając w nogach łóżka. - Powiedziałbym, że jesteś jej sobowtórem.

Moja twarz pozostała spokojna, ale umysł pracował gorączkowo.

- Nie ty pierwszy mi to mówisz - uśmiechnęłam się krzywo. - Ktoś kiedyś nawet chciał mój autograf, bo myślał, że to ona - skłamałam gładko. Thomas położył się w poprzek łóżka i westchnął.

- Autograf Glorii... Chciałbym ją kiedyś zobaczyć na żywo, to taka cudowna osoba - rozmarzył się, a ja siedziałam oniemiała. Znalazłam swojego fana, a nawet nie mogłam mu o tym powiedzieć. - To moja celebrity crush - wyznał, a mnie opadła szczęka.

Odchrząknął i energicznie podniósł się z posłania.

- Taki już ze mnie dziwak, książki i filmy to właściwie całe moje życie. Jadłaś obiad, Lizzy?

Pokręciłam głową, a on przyjrzał mi się ze zdziwieniem.

- Ja konam z głodu. Ubierz się ciepło, czekam w kuchni - rzucił mi szarą bluzę i zniknął za drzwiami.

Przez chwilę siedziałam jeszcze na materacu próbując przetrawić informacje. Westchnęłam i przyjrzałam się bluzie. Zauważyłam, że wyjął wcześniej spodnie od kompletu i zachichotałam na myśl, że będziemy "dopasowani", zaciągając się jego perfumami, unoszącymi się znad jego ubrania i odkrywając, że to mój nowy ulubiony zapach.

~~~~~~~~~~~~

No, to pierwsze spotkanie mamy za sobą. Jakieś uwagi, spostrzeżenia?

Każdy odzew z Waszej strony jest bardzo cenny!

Głosujcie/komentujcie - to mega motywacja dla mnie!

Od następnego rozdziału będzie się działo trochę więcej - na razie i ja, i Elisabeth potrzebowałyśmy oddechu po pierwszych dwóch akcjach XD

Do następnego spotkania!
H. xx

Celebrity Crush || Thomas SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz