Natychmiast otworzyłam szeroko oczy, próbując wyswobodzić się z żelaznego uścisku. Zobaczyłam, jak Thomas walczy z trzema przeciwnikami i w końcu upada pod naporem ich ciał.
- Myślałeś, że damy ci spokój, co? - odezwał się zza mnie niski, przepalony głos, a po chwili na skraju mojego pola widzenia pojawił się średniego wzrostu, barczysty mężczyzna. Odbijający się od jego łysiny blask latarni tworzył dość komiczny efekt, ale nikomu nie było do śmiechu.
- Może i minęło parę lat, ale ja nie zapomniałem - kontynuował mężczyzna, bawiąc się umieszczonym w wardze złotym kolczykiem.
- Fajnie się siedziało w więzieniu? Czego chcesz, Victor? - warknął Thomas, nadal szarpiąc się z przeciwnikami.
- Spłaty długu, przyjacielu - Victor uśmiechnął się paskudnie, a jego czarne oczy spoczęły na mnie i długim spojrzeniem zlustrowały całe moje ciało - i zdaje się, że znalazłem odpowiednią zapłatę.
Podniósł wytatuowaną rękę i strzepnął z mojej twarzy prowizoryczny knebel z dłoni trzymającego mnie mężczyzny.
- Zostaw ją! - krzyknął Thomas, za co otrzymał solidnego kopniaka w brzuch.
- Tommy! - szarpnęłam się rozpaczliwie. Nie mogłam pozwolić, żeby ktokolwiek go skrzywdził. Jednocześnie mój umysł odtwarzał z zaskakującą dokładnością ból, który zadał mi Rupert. Czułam się, jakby to mnie bito, a Victor poniekąd zlał się w jedno z okrutnym reżyserem.
- Tommy? - Victor uniósł brwi, wyraźnie rozbawiony sytuacją, po czym odwrócił się w stronę leżącego na ziemi chłopaka. - Widzę, że znalazłeś sobie nową zabawkę. I to całkiem uroczą... Mam dla ciebie deal. Wezmę dziewczynę i dam ci spokój, co ty na to?
- Po moim trupie - warknął przez zaciśnięte kurczowo zęby chłopak.
Victor obojętnie wzruszył ramionami.
- Okej - i z tym jednym słowem wyszarpnął zza paska pistolet. - Postawcie go.
Kiedy jego polecenie zostało spełnione, spokojnie wycelował w pierś Thomasa. Czułam się, jakby moje ciało zamieniło się w beton. Nie byłam w stanie wykonać najprostszego ruchu, nie mogłam nawet krzyczeć. Jednocześnie przez mój mózg przemknęła makabryczna myśl, że przecież łatwiej byłoby zabić, strzelając w głowę. Miałam wrażenie, że zapadła nienaturalna cisza, w której moje wyostrzone zmysły wyłapały szybkie, ciche kroki. Patrzyłam, jak Victor umieszcza palec na spuście, wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Przed moimi oczami mignął cień i w chwili, gdy usłyszałam huk wystrzału, zamiast jednego, jak podpowiadałaby logika, zobaczyłam dwa osuwające się ciała. Gdzieś w oddali rozległ się dźwięk syreny policyjnej.
- Szefie? - odezwał się niespokojnie któryś z mężczyzn.
- Zwijamy się - warknął mężczyzna, splunąwszy na swoje ofiary. - A co do ciebie, księżniczko...
Zadrżałam pod jego spojrzeniem, a on podszedł bliżej i delikatnie pogłaskał mój policzek, po czym pochylił się i pocałował moje usta.
- Ciebie jeszcze znajdę - wyszeptał w moje rozchylone z zaskoczenia wargi.
Kiedy tylko mnie puścili, podbiegłam do Thomasa. Klęczał na ziemi, cały i zdrowy, tylko trochę poobijany, ze łzami w oczach ściskając zakrwawioną dłoń. Mój wzrok powędrował dalej i zobaczyłam drugie ciało - oddychającego ciężko Alastaira. Po lewej stronie jego białej koszulki stopniowo powiększała się szkarłatna plama krwi.
- O Boże - dopiero kiedy zakrztusiłam się łzami, zorientowałam się, że płaczę. Jak przez mgłę słyszałam Thomasa dzwoniącego po pomoc.
- Mówiłeś, że jesteś nieśmiertelny - wykrztusiłam z wyrzutem.
- No to jeszcze przecież nie umarłem - z trudem wykrzesał z siebie krzywy uśmiech.
Poczułam jak Thomas klęka obok mnie. Pozornie był już spokojny i opanowany, ale ból w jego oczach i drżenie opartej na moim ramieniu ręki świadczyły o jego prawdziwych, dobrze ukrytych emocjach.
- Pogotowie jest już w drodze - powiedział cicho.
Alastair tylko skinął głową. Przez chwilę ciszę przerywały tylko nasze urywane oddechy, bo nie potrafiliśmy znaleźć odpowiednich dla takiej chwili słów. Nagle brunet złapał kurczowo dłoń Thomasa.
- Tom, może już nie być do tego okazji, więc powiem ci teraz. Gdyby chcieli cię oskarżyć o zabójstwo, na moim telefonie mam nagraną całą sytuację, odkąd was napadli - Thomas chciał coś powiedzieć, ale Alastair nie dał mu dojść do słowa. - Pamiętaj o tym, jak bardzo kochasz swoją dziewczynę. Niezależnie od tego, co zgotuje wam los, nie pozwól jej sobie odebrać. Obiecaj - uścisnął mocniej jego rękę.
- Obiecuję - w drżącym głosie Thomasa słuchać było pewność. Brunet skinął głową.
- Beth, pamiętaj, że sekrety nikomu nie pomagają - chłopak zwrócił się do mnie, więc złapałam jego drugą dłoń. - A jak już musisz jakieś mieć, to lepiej zabrać je do grobu. Uważaj na... - zerknął szybko na Thomasa - obcych, którzy wydają się bliscy.
Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć. Nie rozumiałam go; o kogo mu chodziło? Miałam się bać Tommy'ego? Dlaczego?
Moje chaotyczne rozmyślania przerwał dźwięk nadjeżdżajacej karetki pogotowia i słowa Alastaira:
- Dobro wraca, Beth.
I cichy szept, kiedy ratownicy zbierali go z chodnika:
- Kocham cię, bracie.
~~~~~~~~~~
Przepraszam.
H. xx
CZYTASZ
Celebrity Crush || Thomas Sangster
FanfictionDręczona przez psychopatycznego partnera gwiazda Hollywood ucieka na drugi koniec świata w poszukiwaniu wolności. W wyniku zbiegu różnych okoliczności trafia do domu państwa Sangsterów i poznaje ich syna - Thomasa. Czy przeciętny nastolatek wzbu...