Rozdział V - Naleśniki

1.3K 101 29
                                    

Kiedy weszłam do kuchni, Thomas już się tam kręcił w czarnym tym razem podkoszulku i szarych spodniach od dresu.

- Lubisz naleśniki? - zapytał przez ramię.

- Tylko na słono - zaśmiałam się, siadając na wyspie kuchennej. Posłał mi takie spojrzenie, jakbym ogłosiła straszną herezję, niszczącą cały jego światopogląd.

- Naleśniki je się na słodko. Z sosem czekoladowym - oznajmił kategorycznie. Wywróciłam oczami, nie zamierzając się kłócić.

Obserwowałam, jak spokojnie przyrządza danie i machałam swobodnie nogami, bo z powodu nie najwyższego wzrostu nie dostawałam do ziemi. Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka.

- Nalałabyś mi soku? Szklanki są w szafce - drewnianą łyżką wskazał drzwiczki nad moją głową. Rozejrzałam się i zobaczyłam karton kawałek dalej na blacie. Będąc z natury leniwa, wychyliłam się, żeby do niego dosięgnąć, nie wstając z miejsca. Pech chciał, że źle oceniłam dystans i byłabym spadła, gdyby nie silna dłoń, która przytrzymała moje biodro. Odwróciłam się, żeby utonąć w zatroskanych czekoladowych oczach.

- Uważaj - powiedział cicho Thomas.

Zagryzłam wargę i odsunęłam się delikatnie, mając wrażenie, że jego dotyk rozpala mi skórę do czerwoności.

- Nie musisz się mnie bać - podniósł ręce w uspokajającym geście.

- Muszę już iść - wymamrotałam niezręcznie, zeskakując z blatu. Zaskoczony chłopak odprowadził mnie spojrzeniem aż do drzwi sypialni.

Słowa Thomasa odbijały się echem w mojej głowie. Czy się go bałam? Nie. Sam jego głos dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Więc dlaczego uciekłam? W zamyśleniu dotknęłam miejsca, gdzie wcześniej spoczywała jego ręka i spłynęło na mnie olśnienie. Bałam się uczuć. Bałam się poczuć coś do tego cudownego chłopca. Bałam się wytworzenia więzi i wzajemności. Bałam się powtórki z Ruperta i toksycznego związku. Chociaż sama myśl, że Thomas mógłby mnie skrzywdzić, wydawała się niedorzeczna, nadal bałam się zaufać obcej osobie. Obcemu mężczyźnie. Bałam się Thomasa i jednocześnie pragnęłam jego towarzystwa. Jęknęłam i ukryłam twarz w poduszce.

Z salonu dobiegały mnie urywki radosnych powitań ("Tom, co ty tu robisz?! Myślałam, że wrócisz za miesiąc!"), opowieści i żarcików, zaniepokojonych pytań. W pewnym momencie drzwi pokoju otworzyły się, więc udałam, że śpię. Usłyszałam przyciszoną rozmowę, z której wybił się głos Thomasa:

- No bez przesady. Prześpię się na kanapie, Lizzy zasługuje na odrobinę prywatności.

Uśmiechnęłam się do siebie, słysząc jego troskę.

Wreszcie w mieszkaniu zapadła cisza. Nie miałam ochoty na spotkanie z kimkolwiek, dalej byłam trochę roztrzęsiona i nie chciałam tłumaczyć się Avie albo Tashy, które z pewnością zauważyłyby mój stan. Przemknęłam bezszelestnie do łazienki. Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam kurek z gorącą wodą. Zawsze lubiłam czuć krople spływające po mojej skórze, zmywające ze mnie rozterki i błędy całego dnia. Westchnęłam i poczułam się trochę lepiej. Potrząsnęłam głową, a mokre kosmyki oblepiły moją twarz. Roześmiałam się i puściłam oczko do swojego odbicia w szybie kabiny. Nie przejmując się suszeniem czy rozczesywaniem włosów wyszłam na korytarz i cichutko otworzyłam drzwi do sypialni. Mój dobry nastrój prysł jak bańka mydlana. W panującej w pomieszczeniu ciemności na tle rozgwieżdżonego nieba za oknem wyraźnie odcinała się męska sylwetka.

~~~~~~~~~~~~~~

Dzień dobry, ludziki!

Uuuuu zrobiło się groźnie! Jakiś facet zakradający się do pokoju Lizzy??? Na pocieszenie macie gif w mediach - jest genialny 😂


Głosujcie/komentujcie - każdy odzew się liczy!

C YA
H. xx

Celebrity Crush || Thomas SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz