Rozdział XIV - Newt

1.2K 93 8
                                    

MEGA WAŻNA NOTKA NA KOŃCU!!! PRZECZYTAJCIE PLS! PLUS W ROZDZIALE SPOILERY Z "LEKU NA ŚMIERĆ" I "KODU GORĄCZKI"!!! PRZEPRASZAM.

Stałam na dnie uroczej kotlinki, obserwując wysoką, pionową ścianę skalną, częściowo porośniętą bluszczem. Poczułam ramię oplatujące moją talię i z uśmiechem oparłam głowę na ramieniu Thomasa. Minęły dwa tygodnie od wesela Ann i były to najpiękniejsze czternaście dni mojego życia - dokładne spełnienie marzeń, których istnienia nie podejrzewałam. Był moją bezpieczną przystanią i odpoczynkiem po ostatnich, wycieńczających latach.

- Jesteś pewna, że to wypali? - zapytał nerwowo. Uśmiechnęłam się szerzej. Jego niepewność była wręcz urocza, biorąc pod uwagę jego talent.

- Jasne. Nagramy to i wyślemy do Hollywoodu, a ty zostaniesz gwiazdą filmową - stwierdziłam z całą pewnością.

Plan był prosty - zbieramy całą paczkę przyjaciół Thomasa, jedziemy do tego zapomnianego przez ludzi miejsca, nagrywamy jedną scenę z "Więźnia Labiryntu", a ja wysyłam ją do Vince'a, żeby wypchnął moją gwiazdeczkę na szczyt. Nie wiedziałam, czy się uda, ale wierzyłam w nas z całej siły.

- I myślisz, że w Hollywood mnie zauważą? - to zdanie aż kapało sceptycyzmem. Zapomniałam, że Thomas nie wie, że mam tam znajomości.

- Wyluzuj, stary - odezwał się za nami niski głos. Odwróciliśmy się, żeby stanąć twarzą w twarz z Alastairem. - Wszyscy wiemy, że jesteś stworzony do tej roli.

Tommy podziękował przyjacielowi skinieniem głowy i odszedł w stronę wołającej go Mii, która dobrowolnie zgłosiła się do roli charakteryzatorki.

- Widzę po tobie, że coś ukrywasz, Beth - mruknął mi do ucha szatyn. - Uważaj, bo takie ukrywanie części prawdy nigdy nikomu nie wyszło na dobre.

Przyjrzałam mu się uważnie. Zastanawiało mnie, jakim cudem ten chłopak wydaje się widzieć i wiedzieć więcej niż wszyscy inni.

- Nie mam przed Thomasem żadnych tajemnic - oznajmiłam kategorycznie.

- Oh, doprawdy... Glorio? - z tym chłopak oddalił się, zostawiając mnie zupełnie zbitą z pantałyku i niespokojną.

Po kilku głębszych oddechach odwróciłam się w stronę ekipy. Prawie wszystko było gotowe i właściwie każdy stał na swoim miejscu. Stanęłam obok kamerzysty i z podziwem obserwowałam, jak Thomas wchodzi do małego zagajnika, gdzie zorganizowaliśmy prowizoryczny streferski cmentarz i klęka na ziemi. Szybkie ujęcie na jego twarz, a na niej niesamowita gra emocji - najpierw tępe spojrzenie, potem bezgraniczna rozpacz. Nie musiałam nic mówić, bo on nie grał. On był Newtem, przeżywał jego ból.

Szybkie przejście przez "Strefę", paru uśmiechniętych Streferów dla kontrastu i... cięcie.

- Scott, byłabym wdzięczna, gdybyś nie stał w kadrze. Mało pasujesz do tamtych realiów - uśmiechnęłam się do blondyna, machnięciem ręki wyganiając go z pola widzenia kamery. Odwróciłam się do Tommy'ego. Był lekko zdezorientowany wybiciem z aktorskiego transu, ale widziałam w jego oczach, że coraz bardziej mu się to podoba. Kiedy tylko Mia skończyła poprawiać niezauważalne braki w jego wyglądzie, ruszyliśmy dalej.

- Okej, ponieważ nie mamy labiryntu, tylko jeden, nazwijmy to, korytarz... - zaczęłam, wskazując naturalny wąwóz po mojej prawej.

- Wiem, jak to zrobić - zawołał radośnie Kevin. Jako jedyny z nas ogarniał kwestię montażu i byłam mu ogromnie wdzięczna, że podjął się tego zadania.

- Zmontuję to, potrzebuję tylko, żeby Thomas przeszedł się parę razy w tą i z powrotem wąwozem.

Zaaranżowanie tej sceny pozostawiłam Kevinowi, wzrokiem szukając Alastaira. Bardzo chciałam, żeby wyjaśnił mi... w zasadzie wszystko.

Chłopak siedział na kamieniu parę metrów dalej, obserwując wszystko w milczeniu. Na mój widok uniósł przekłutą brew, jakby dziwiło go, że chcę z nim rozmawiać.

- Skąd wiesz? - wypaliłam od razu, stając przed nim w rozkroku dla dodania sobie pewności.

- Słoneczko, ja wiem różne rzeczy. Dużo widzę, wiele słyszę... Przez te wszystkie lata na tym świecie udało mi się nauczyć wychwytywać informacje - wzruszył ramionami.

- No tak, zapomniałam. Nieśmiertelność  - prychnęłam, wywracając oczami.

- Tobie naprawdę się wydaje, że cię okłamuję - pokręcił z podziwem głową. - Posłuchaj Beth - spoważniał nagle. - Ze mną twoje sekrety są bezpieczne. To nie mnie powinnaś się obawiać.

Jego oczy wyrażały tak wiele, a zarazem nic. Byłam pewna, że coś mi przekazuje, ale nie potrafiłam określić znaczenia wiadomości. Kogo powinnam się bać? Gdzieś za moimi plecami Kevin krzyczał do mnie, że skończył i mogę kontynuować, więc otrząsnęłam się z dziwnych przeczuć  wróciłam na plan.

Ustawiłam Thomasa i kamerę w odpowiednim stosunku do siebie nawzajem i zaczęliśmy na nowo. Byłam pod wrażeniem faktu, że żadna powtórka nie wynikała z winy Thomasa, a raczej z naszych niedociągnięć. Szczere uczucia na jego twarzy utwierdzały mnie w przekonaniu, że dobrze robię.

Blondyn zatopił rękę w bluszczu, a potem zaczął się wspinać. Tego momentu bałam się najbardziej - nie chodziło o to, czy chłopak sobie poradzi, raczej martwiłam się, że naprawdę coś sobie zrobi.

- Tommy, trzymaj się tam, musimy przenieść kamerę - krzyknęłam do niego, koordynując działania kilku techników. Odwrócił tylko głowę i puścił mi oczko, po czym spojrzał z powrotem w prawidłowo już ustawioną kamerę.

- Nie wiem, kim jesteście, ale mam nadzieję, że dobrze się bawicie.Mam nadzieję, że patrzenie, jak cierpimy, sprawia wam cholernie dużąfrajdę. A potem możecie zdechnąć i iść do piekła. Teraz patrzcie, cozrobię - wychrypiał do mikrofonu, a potem puścił pnącza. Zdusiłam w sobie okrzyk przerażenia. Na szczęście chłopak zatrzymał się tuż poniżej pola widzenia kamery i bezpiecznie wylądował na ziemi.

Podbiegłam i przytuliłam się do niego mocno.

- Co jest Lizzy? Chyba nie myślałaś, że naprawdę spadnę, co? - zaśmiał się, obejmując mnie jedną ręką.

- Zabiłabym cię, gdybyś to zrobił - uderzyłam go pięścią w ramię, a on udał obrażonego. Na przeprosiny cmoknęłam krótko jego usta, na co natychmiast odpowiedział uśmiechem.

Zostało nam już tylko kilka ujęć, tych ostatecznych i niesamowicie ważnych. Zachodzące słońce i wydłużające się cienie potęgowały nastrój, o który nam chodziło.

Miałam łzy w oczach, kiedy Thomas leżał na ziemi obejmując "złamaną" nogę i płacząc z bólu i rozpaczy, a jego pełen bólu krzyk "nienawidzę was. nienawidzę was!" jeszcze długo rozbrzmiewał w moich uszach.

Kiedy uprzątnęliśmy cały sprzęt, rozpaliliśmy sobie małe ognisko i wpakowaliśmy się do śpiworów. Większość szybko zapadła w sen, zmęczona intensywnym dniem na świeżym powietrzu, ale ja i Thomas jeszcze przez chwilę leżeliśmy, po prostu patrząc w gwiazdy.

- Źle się czuję - pomyślałam na głos.

- Coś cię boli? Gdzie? - zaniepokoił się Tommy.

- Nie nie, źle się czuję żyjąc na koszt twoich rodziców. Muszę znaleźć pracę.

- Oni cię kochają jak córkę, wierz mi, że nie mają najmniejszych problemów z płaceniem za twoje wydatki.

- Mimo wszystko... czas poszukać pracy. Dobranoc Tommy.

Po długim i namiętnym buziaczku na dobranoc ułożyłam się na jego klatce piersiowej, gotowa na sen. Ostatnim, co dotarło do mojej świadomości, były błyszczące od ognia, wwiercające się w mój mózg ciemne oczy Alastaira.



~~~~~~~~~~~~~~

Ludziki, wiem, że znowu jest piątek, a miało być w czwartki, ale ostatnio turbo-czwartki mnie dobijają.

Do tego jeszcze zajęłam się innym projektem. Razem z @LostInHopexx tworzymy książkę z muzycznymi one shotami na zamówienie - szczegóły na jej profilu. Będę wdzięczna, jeśli tam zajrzycie, bo tam tylko Mendes Army! 

Kocham Was

H. xx

Celebrity Crush || Thomas SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz