Rozdział 11

1.2K 74 101
                                    


~Bellamy~

Byliśmy tak blisko siebie. Nie wiem czemu, ale nadal czułem taką samą ekscytację, co na początku naszego ,,związku". Pocałowałem chyba każdy możliwy skrawek jej skóry, za każdym razem jak odrywałem moje usta od jej delikatnej skóry, jej serce zdecydowanie przyśpieszało, a ona dostawała gęsiej skórki. Powoli wsunąłem prawą rękę pod nią i zacząłem błądzić po jej plecach. W końcu złapałem za zapięcie od stanika i zdecydowanym ruchem rozdzieliłem jeden koniec od drugiego. Tą samą ręką uniosłem dziewczynę, usiedliśmy na moment, a ja szybko pozbyłem się górnej części bielizny. Poczułem jak obie jej dłonie powędrowały na moje pośladki. Nachyliłem się do przodu, co zmusiło blondynkę do powrotnego położenia się na materacu, jednak jej ręce zostały w tym samym miejscu. Postanowiłem nie pozostać jej dłużny i zrobiłem to samo. Lewą dłonią ścisnąłem jej pośladek mocniej niż prawą. Dziewczyna jęknęła i przysunęła się bliżej mnie, powoli wzięła się za zdejmowanie mojej bielizny, ja jednak byłem szybszy. W końcu oderwałem moje wargi od jej szyi, gdzie zdążyłem zrobić dość pokaźnej wielkości, malinkę. Przeniosłem moje usta w okolice jej piersi, a ona zaczęła męczyć się ze zdjęciem moich bokserek. Jej ciało ponownie zadrżało, a ona ponownie jęknęła, kiedy moje wargi zaczęły przemieszczać się w dół jej smukłego ciała. Po chwili zdałem sobie sprawę, że sprawa z moją bielizną utknęła w martwym punkcie, więc szybko się podniosłem i zdjąłem je za nią. Palce Clarke zanurzyły się w moich włosach, tak samo, jak na początku, kiedy byliśmy jeszcze w ubraniach. Tym razem to ja wydałem z siebie cichy jęk, po czym przeszliśmy już do konkretniejszych rzeczy.

***

Zamknąłem drzwi, najciszej jak tylko mogłem, żeby nie obudzić Clarke. Przejście z jej pokoju na korytarz zresetowało mi myślenie. Będąc za tymi masywnymi drzwiami liczyła się tylko ona i ja, a teraz przed moimi oczami ukazał się ten przerażający obraz. ,,Ja i Jaha... Śpiewamy razem w duecie... To będzie jakaś tragedia". Do tego, że on robi z siebie debila wszyscy się już przyzwyczaili, jednak ja uchodziłem za raczej normalnego i zrównoważonego psychicznie człowieka. ,,A to wszystko już w przyszłym tygodniu...".

Stanąłem przed drzwiami od mojej sypialni, kiedy usłyszałem dziwne odgłosy dochodzące z kabiny mojego sąsiada. Z początku pomyślałem, że nie będę przeszkadzał, bo nie chce nikogo nakryć w jednoznacznej sytuacji i wypalić sobie oczu. Jednak po chwili zdałem sobie sprawę, że to przecież pokój Murph'ego, z kim on by niby mógł się tam ,,ten tego''? Podszedłem bliżej drzwi i usłyszałem znajomy głos. Próbowałem sobie przypomnieć, gdzie go słyszałem. ,,Już pamiętam! Kiedy wjeżdżając do garażu wjechałem w jakąś maszynę, wtedy Raven..." -Przerwałem swoje przemyślenia, kiedy połączyłem wątki. Pokój Murphy'ego, krzyki Raven... Z powrotem skierowałem się do mojej kwatery, kiedy drzwi z naprzeciwka otworzyły się z ogromnym impetem, a ze środka wybiegła brunetka. Chłopak wyszedł za nią tylko kawałek, a potem zwrócił się do mnie.

-Co tutaj robisz? Zabawiasz się w szpiegowanie, Blake?! -Mocno trzasnął drzwiami, nie dając mi nawet czasu na odpowiedź.

Wzruszyłem tylko ramionami i udałem się na zasłużony spoczynek.

Z samego rana miałem patrol, razem z Monty'm, Lincolnem i Octavią. Kiedy tylko wyszliśmy poza bramy Arkadii, zaczęły się niewygodne pytania.

-Widziałam ostatnio Jahe... -Zaczęła Octavia. -Powiedział mi coś bardzo ciekawego.

,,No to jestem skończony".

-Co takiego? -Spytał zaspany Azjata.

Nawet nie zdałem sobie sprawy, kiedy zacząłem się czerwienić, moja siostra dostrzegła to dość wcześnie i wysłała mi jeden ze swoich szyderczych uśmieszków.

More than just FRIENDS *ZAWIESZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz