~Bellamy~
Kiedy tylko drzwi w miarę szeroko się otworzyły, ujrzałem małego, około pięcioletniego, chłopca z twarzą schowaną w dłoniach, płakał. Zauważyłem, że krew, o którą cały ten hałas, cieknie mu z lewego ramienia. Podszedłem bliżej i przykucnąłem przy nim, dopiero wtedy podniósł na mnie wzrok.
-Cześć maluchu. -Uśmiechnąłem się. -Jak masz na imię?
-A ty? -Patrzył na mnie smutno.
-Ja jestem Bellamy.
-M... Mike. -Wyszlochał.
-Okej, Mike. Powiesz mi, co ci się stało w rączkę?
Mały szatyn chwilę przymierzał się do odpowiedzi, w końcu otworzył usta, jednak w tym momencie oboje usłyszeliśmy, jak ktoś wchodzi do łazienki. Chłopiec cały się zatrząsł i ponownie schował twarz. Przyciągnął kolana bliżej brzucha i po cichu załkał. Widać było, że się kogoś boi.
-Bellamy?! Jesteś tu?!
Kiedy tylko usłyszałem ten głos, podniosłem się i wyszedłem do niej. Blondynka najwyraźniej mnie nie zauważyła, stała tyłem. Podszedłem powoli, tak, żeby nie usłyszała, po czym złapałem ją za nadgarstek i zmusiłem do spojrzenia na mnie.
-Chcesz żebym zawału dostała?!
-Bardzo rozważna pani Griffin. Idzie za śladami krwi i drze się na cały korytarz. Gdybyśmy grali w horrorze, już byłabyś martwa. A teraz chodź, przydaj się na coś.
Skierowałem się z powrotem do chłopca, nakazując jej ruchem dłoni, żeby udała się za mną.
-O mój Boże. -Dziewczyna bez zastanowienia podeszła bliżej Mike'a i złapała jego rękę. -Co ci się stało?
Malec spojrzał na mnie zdezorientowany. Ja natomiast przykucnąłem obok blondynki po raz kolejny się do niego uśmiechnąłem.
-Spokojnie. To jest Clarke. -Wskazałem palcem dziewczynę. -Jest lekarzem, pomoże ci.
Chłopiec, po moich zapewnieniach, nieco się rozluźnił i pozwolił Clarke zająć się ręką. Jednak nadal się trząsł.
-Sam to sobie zrobiłeś? -Spojrzała na niego, ale nie doczekała się odpowiedzi.
-Rana jest rozcięta? -Zapytałem.
-Tak i na dodatek strasznie posiniaczona. Podaj mi tę apteczkę, która stoi w rogu.
Wyszedłem z kabiny i sięgnąłem średniej wielkości, czerwoną skrzyneczkę. Clarke w tym czasie wyprowadziła Mike'a na zewnątrz i usadziła na metalowej ławeczce naprzeciwko jednej z kabin. Postawiłem apteczkę obok i przyjrzałem się chłopcu uważniej. Miał podbite prawe oko i rozciętą wargę. Blondynka również to dostrzegła, bo jej wzrok wylądował w tych samych miejscach, co mój. Postanowiłem usiąść obok niego i zadać kilka niezbędnych pytań.
-Kto ci to zrobił?
-Nie mogę powiedzieć... -Przyznał smutno, po czym syknął, kiedy Clarke zaczęła przemywać jego ranę.
-Wiesz... Jestem strażnikiem i moim obowiązkiem jest ci pomóc.
-Też chciałbym być kiedyś strażnikiem. Myślisz, że bym mógł? -Spojrzał na mnie z nadzieją.
-Oczywiście, że tak. Potrzeba nam nowych strażników. Ale wiesz, strażnik musi pomagać ludziom, rozumiesz?
Skinął głową.
-Jeżeli chcesz, nauczę cię kiedyś strzelać. -Jego oczy zaświeciły się, niczym malutkie diamenty. -Ale musisz ze mną współpracować i powiedzieć mi, co tak naprawdę się stało.
CZYTASZ
More than just FRIENDS *ZAWIESZONE*
FanfictionBellamy i Clarke są parą dobrych przyjaciół. Jednak pewnej nocy, po pewnej nieudanej uroczystości, dochodzi między nimi do pewnego zbliżenia. Czy to zmieni ich przyjaźń w coś więcej, czy zniszczy całkowicie ich relacje?