Rozdział 6

1.4K 70 191
                                    


~Bellamy~

Właśnie zabierałem się za rozpakowywanie bagażu, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. Byłem tym faktem porządnie zdziwiony, wszyscy raczej po prostu wchodzili do mojego pokoju bez zbędnych grzeczności. Podszedłem, żeby otworzyć, ujrzałem pijanego Jaspera.

-Bellamy! -Rzucił się na mnie. -Chłopie, jak mi ciebie brakowało...

-Po co przyszedłeś? -Zapytałem, odpychając go od siebie.

-Porozmawiać... Wiesz, o życiu... -Zaczął rozglądać się po suficie i nieświadomie usiadł na łóżku.

-Jestem zajęty, możemy pogadać rano?

-Rano już nie będę miął weny...

-A po co ci wena?

Jasper wykonał gest niczym średniowieczny grajek, domyśliłem się, że zamierza śpiewać.

-Jasper proszę, oszczędź mi tego.

Chłopak wydał z siebie pisk, po czym głośno zakaszlał.

-Powinieneś iść spać.

-O Mój Boże! -Wykrzyknął i wskazał palcem moje krzesło. -Czy to są damskie majtki?

Miałem wrażenie, że zaraz spalę się ze wstydu, musiała je przez przypadek zostawić jeszcze przed wyjazdem, bo nawet nie otworzyłem plecaka.

-Tak... Yyyy... To moje. -Nie byłem pewien dlaczego to powiedziałem.

-Serio? -Jasper podszedł do krzesła, wziął je na palec i omal nie włożył mi w oko. -Myślałem, że jakaś dziewczyna je zostawiła.

,,Rzeczywiście... To byłaby lepsza wymówka".

-Chyba musisz już iść...

-Stary... -Chłopak złapał mnie za ramiona i spojrzał głęboko w oczy. -Pamiętaj, że czegokolwiek byś nie robił i kimkolwiek byś nie był... Jestem z tobą i to zaakceptuje, reszta na pewno też. Jeżeli chcesz nosić damską bieliznę... Mi to nie przeszkadza.

-Dobranoc Jasper! -Wypchnąłem chłopaka za drzwi.

Nasz sekret wiele mnie kosztował, nie podobało mi się to... Usiadłem na łóżku i spojrzałem na torbę, było już późno, ja byłem cholernie zmęczony, na dodatek Jasper odebrał mi przed chwilą ostatnie chęci do życia. Zdjąłem buty i kurtkę, po czym zapadłem w głęboki sen.

***

Wracałem właśnie z lekcji strzelania, ustaliliśmy z Lincolnem, że będziemy prowadzić zajęcia na zmianę, więc jutrzejszy dzień miałem cały wolny, poza jednym patrolem. Nie zdążyłem rano zjeść śniadania, więc skierowałem się od razu do stołówki, licząc na to, że nikogo tam nie będzie. Jak bardzo się myliłem...

-Kiedy tu nie przyjdę, zawsze tu jesteś... Mieszkasz tu Jasper? -Rzuciłem z przekąsem.

-Ty się lepiej pilnuj Blake... Dużo o tobie wiem...

-Na przykład co? -Usłyszałem głos Clarke, która właśnie się do nas przysiadła.

-Wierz mi... Nie chcesz wiedzieć.

-Też nie chciałem... ale pamiętaj, ja zawsze będę z tobą! -Chłopak poklepał mnie po ramieniu.

Nim zdążyłem się obejrzeć w stołówce zrobił się ogromny tłok. Nie byłem pewien czy aż tak długo jadłem, że zrobiła się już pora obiadu, czy ci wszyscy ludzie wzięli się znikąd. Raven podeszła do stolika i zaczęła nam wszystko tłumaczyć.

More than just FRIENDS *ZAWIESZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz