Mimo licznych problemów, które jakimś dziwnym trafem ostatnio dość tajemniczo zaczęły się mnożyć, Winchesterowie postanowili powrócić do regularniejszych polowań. Od dłuższego czasu tęsknili za swoim nietypowym zajęciem, więc gdy tylko Sam natrafił na artykuł o dziwnych i nie wyjaśnionych przez policję morderstwach, niemal natychmiast ruszyli w drogę. Praktycznie tak, jak dawniej.
Jazda zajęła im nie więcej niż godzinę. W tym czasie powierzchownie ustalili, co według każdego z nich może stać za tajemniczymi atakami. Informacji podano niewiele. Służby potraktowały całą sprawę dość ogólnikowo, może nie chcąc martwić mieszkańców.
Młodszy z braci nie jeden raz podczas rozmowy zauważył, że Dean błądzi myślami zupełnie gdzie indziej. Trudno było wyczytać jakiekolwiek emocje z jego twarzy, gdyż udawał, iż poświęca temu drugiemu całą swoją uwagę. Sam był gotów się jednak założyć o czym albo raczej o kim aż tak intensywnie rozmyśla łowca.
Już dawno temu zaczął zdawać sobie sprawę z uczuć, jakimi blondyn darzy znajomego im anioła. Początkowo wyglądało to na zwykłą przyjaźń w wyjątkowo dosłownym tego słowa znaczeniu. Dopiero kilka miesięcy temu zauważył pewne zmiany, które nie bezpodstawnie świadczyły o znaczącym pogłębieniu się relacji tej dwójki. Po ostatnich kilku tygodniach obserwacji ich podczas zwykłych, codziennych sytuacji, był gotów poprzeć wyciągnięte wnioski odpowiednimi argumentami.
Na przykład to nagłe, pojawiające się właściwie znikąd zdenerwowanie Deana, gdy tylko Cas przebywał gdzieś w pobliżu. Dawniej potrafił bez najmniejszych przeszkód omawiać z nim każdy temat, lecz teraz starannie odnajdywał idealny pretekst, byleby tylko się wymknąć.
Gdyby tak skrajnie głupie zachowanie działało tylko w jedną stronę, Sam dałby radę jeszcze to znieść, ale oczywiście nie. Jego skrzydlatemu przyjacielowi Winchester również nie wydawał się być obojętny.
Czasem ilość nagromadzonego między nimi napięcia stawała się nie do wytrzymania. Dzięki Bogu, zawsze któryś z "zakochanych w sobie i nie mających o tym pojęcia idiotów" przerywał okropnie niewygodną sytuację.
Żeby nie było, szatyn niejednokrotnie próbował opuścić jako pierwszy pomieszczenie, zostawiając tych zaplątanych w swoje uczucia sam na sam. Wtedy jakby oboje zmówili się przeciw niemu. Jak na zawołanie Dean ratował sytuację swoją chęcią skosztowania miejscowych fast-foodów. Ewentualnie to Castiel nagle odlatywał, rzucając zaledwie jedno krótkie zdanie, z którego i tak nic nie można było wywnioskować.
W każdym razie, jeśli w najbliższym czasie nie dojdzie do jakiegokolwiek rozwiązania na pierwszy rzut oka niewidocznego konfliktu, Sam weźmie sprawy we własne ręce.
Po przybyciu na miejsce wynajęli pokój w pierwszym lepszym hotelu. Chwilę później, ubrani w garnitury, wyruszyli prosto do tutejszej kostnicy w celu dokładniejszego przyjrzenia się ciałom ofiar. Te fałszywe odznaki agentów FBI okazywały się niezawodne w chwilach podobnych tej. Dzięki nim wpuszczono ich do środka bez zbędnych pytań.
Niedawna pełnia plus brak serca u delikwentów oznaczało tylko jedno. Przynajmniej dla Winchesterów, gdyż policja wysuwała wnioski, jakoby mieli do czynienia z kolejnym na przestrzeni lat seryjnym mordercą. Niektóre czasopisma, wspominające choćby pokrótce o niejasnych zabójstwach, pokusiły się nawet o porównanie tegoż zbrodniarza do Kuby Rozpruwacza. Tak jak wtedy, tym razem również nikt nie miał pojęcia, kto mógł się czaić w mroku nocy.
Udali się do hotelu, nie zapominając po drodze o zatrzymaniu się w niewielkiej knajpce. Dean, co mocno zdziwiło jego brata, odpuścił sobie podrywanie atrakcyjnych kelnerek. Sprawa także niezbyt go interesowała, czego podobnie jak wcześniej w samochodzie, starał się nie okazywać. Szło mu niezwykle opornie. Nawet Sam, zazwyczaj cierpilwy i starający się znaleźć wspólną płaszczyznę, miał serdecznie dość jego zachowania. Zdecydował się wygarnąć mu wszystko jak leci.
CZYTASZ
Trucizna - Destiel/Sabriel/Samifer
FanficWinchesterowie od dawna parali się polowaniami na wszelakiej maści istoty nie z tego świata. Zmierzenie się więc z kolejnym nadnaturalnym stworem nie stanowiło dla nich żadnego wyzwania. Jednak czasem nawet logiczne myślącemu łowcy zdarzy się przece...