8.

338 73 54
                                    

Gerard został przeniesiony do pobliskiego szpitala, gdzie odzyskał przytomność. Stracił dużo krwi, ale operacja się udała.
Podczas pobytu tam, gdy nie odróżniał jeszcze snu od jawy, usłyszał w radiu, które stało w pokoju pielęgniarek pewien komunikat :

,,Rodacy!
Walka o wyzwolenie naszego kraju trwa!
Władza zdecydowała o wystąpieniu zbrojnym w dniu dzisiejszym.
Ostatnie dni walki z okupantem przyniosły nam wielkie sukcesy taktyczne i moralne..."

Dalej już nie słuchał. Zasnął z myślą o walczących przyjaciołach.

***


-Pan Way jest w sali obok. - odparła niska pielęgniarka po czym zaprowadziła Iero do sali gdzie leżał jego najlepszy przyjaciel.

-Dziękuję.- powiedział, gdy dotarli na miejscę.
W łóżku leżał poobijany Gerard, który na jego widok szeroko się uśmiechnął.

-Frank?- zapytał jakby nie dowierzał, że jego przyjaciel naprawdę tam stał. Niższy uściskał Way'a w którym zostali trochę za długo. W końcu Iero rozluźnił lekko uścisk i usiadł obok łóżka na drewnianym, zniszczonym krześle.

-Jak się czujesz Gee?- zapytał.

-Dobrze. Rany powoli się goją...- nastała chwila ciszy, którą przerywał tylko śpiew ptaków na zewnątrz. - Chciałem ci podziękować... Że zachowałeś spokój i dotarłeś na miejsce i za to, że mnie uratowałeś.

-Podziękowania należą się lekarzom. Ja tylko cię tutaj zaniosłem.

-To i tak dużo, Frank.- położył swoją dłoń na dłoni Franka przez co młodszy wzdrygnął się.- Chcę, żebyś wiedział, że to co robisz dla mnie przez całe życie jest dla mnie bardzo ważne. Zwłaszcza przez ostatnie miesiące... Chyba jednak nie znam siebie w stu procentach.

-Chyba nie rozumiem...

-A myślisz, że ja rozumiem?- Way ściszył głos.- Nigdy nie sądziłem, że będzie to coś poważniejszego.

-Dla ciebie rzadko kiedy coś jest poważne.- przewrócił oczyma złotooki. Gerard z grymasem bólu na twarzy podniósł się do siadu. - Po za tym chyba już wiesz jaka jest moja pozycja w tej sprawie.

-Chyba wiem... I nie miałem wcześniej pojęcia.

-Ja też nie pomyślałbym, zwłaszcza po naszej ostatniej rozmowie, że ty...

-Broniłem się, ok? Zresztą, nieważne.

-Zatem co chcesz z tym zrobić?- Gerard wzruszył ramionami i długo patrzył się w złote tęczówki swojego przyjaciela. Po chwili niepewnie zbliżył swoją twarz do Franka i czekał na jego reakcje. Iero rozejrzał się wokoło i dzieliło ich już tylko kilka centymetrów, ale usłyszeli czyjeś rozmowy na korytarzu. Do pomieszczenia wszedł Brendon, Ray, Pete, Josh i Tyler.

-Matko, wyglądasz jak trup!- wykrzyknął Brendon i uściskał dłoń lekko zszokowanego Way'a. Mężczyźni zaczęli wypytywać o samopoczucie mężczyzny oraz o parę innych spraw, ale i tak czuć było napiętą atmosferę. Bo zielone i złote oczy nie wyjaśniły sobie wszystkiego.

The Ghost Of You |FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz