4.

438 73 73
                                    

[UWAGA! Wydarzenia w tym ff nie są adekwatne do wydarzeń z drugiej Wojny Światowej! Tutaj Amerykanie mają identyczną sytuację do Polski w 1944. Jeśli ci to nie pasuje to masz problem, buzi. ]

Wszyscy byli na wyznaczonych miejscach. Czwórka przyjaciół miała za zadanie zlikwidować wszystkich panoszących się Niemców na ich dzielnicy. Dwadzieścia celów.

Mikey przełknął ślinę. Cholernie się bał tej akcji. Czuł, że ich plan jest zbyt... prosty.

Każdy z nich miał schowaną broń za paskiem od spodni.

W oddali było widać już trzech nazistów.

Ray, Frank i Gerard podbiegli po cichu od tyłu i przeciągnęli ostrzami głęboko po gardłach przeciwników. Niemcy upadli na kolana jak kłody i wyzionęli ducha.

-Wspaniały widok, prawda?- szepnął Gerard z ogromnym uśmiechem. Frankowi nie było tak do śmiechu. Obrzydzała go myśl zabijania ludzi.
Ale takie zasady panują na wojnie.

Kolejny, tym razem młody cel. Mikey szybko podbiegł do niego i równie szybkim ruchem wbił ostrze w skroń niemieckiego żołnierza.

Reszta poszła im równie sprawnie, aż do czasu gdy została im najważniejsza gnida do zlikwidowania. Ray dał znak Frankowi, aby ten stanął na przeciwko Niemca. Wyciągnął broń, celując w jego głowę.

-W imieniu Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej skazuję cię na śmierć, tak jak resztę twoich towarzyszy.- pociągnął za spust.

Ludzie w pobliżu uciekali, a mężczyzna padł martwy. Frank zobaczył jego gasnący wzrok, wyraz zdziwienia na twarzy i powoli spływającą krew.

Iero wraz z braćmi Way i Rayem uciekli z miejsca zbrodni najszybciej jak się dało. Nagle zza rogu budynku wyłoniło się jeszcze dwóch szkopów. Tego nie było w planie.

- Aufhalten!- krzyczeli Niemcy.

Czwórka przyjaciół biegła ile sił w nogach. Adrenalina dodała im sił, żeby biec, żeby uciec.

Niespodziewanie młodszy Way potknął się o wystającą płytę chodnikową i upadł.

-Mikey!- wrzasnął Gerard, który chciał do niego podbiec, ale Ray odciągnął go w porę. Trójka mężczyzn uciekała dalej, dopóki nie usłyszeli strzału.

Nagle zapadła okropna cisza.

Jakby cały świat nie mógł uwierzyć w to, co przed chwila się stało.

Starszy Way miał łzy w oczach, widząc swojego leżącego brata, którego otaczali śmiejący się niemieccy żołnierze.

-NIE! NIE! MIKEY!- krzyknął Gerard próbując wyrwać się z uścisku swojego przyjaciela. Chciał podbiec i uratować brata, ale Ray nie chciał go puścić.

Esesmani spojrzeli na trójkę chłopaków, a gdy zaczęli się do nich zbliżać, Frankowi i Rayowi zapaliła się czerwona lampka w głowie.

-Gerard musimy uciekać!- Ray pociągnął za sobą zdruzgotanego przyjaciela.

Biegli tak z kwadrans, gdy wreszcie udało im się zgubić pościg.
Ray położył się na trawie, ciężko oddychając. Frank spojrzał na zielonookiego. Młodszemu krajało się serce na widok swojego najlepszego przyjaciela w takim stanie.

Nic nie mówiąc położył swoją dłoń na ramieniu Gerarda.

Way'em wstrząsnął głośny szloch. Obrócił twarz do Iero i wtulił się w jego tors. Złotooki ledwo powstrzymywał łzy.

Cała trójka była zdruzgotana.







WIEM, ŻE POŁOWA Z WAS JUŻ MNIE NIENAWIDZI

The Ghost Of You |FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz