*17.*

365 58 34
                                    

Wtorek, 31 października.

Nad miastem świeciło jesienne słońce, ale czuć było lekki mrozek przez ten głupi wiatr.

Gerard powolnym krokiem kierował się do celu. Znał drogę na pamięć i mógłby ją recytować swoim wnukom na dobranoc. Powoli przed siebie, potem w prawo, a potem milion zawijasów które rozumiał tylko stary Way.
Włożył dłonie do kieszeni płaszcza, klnąc przy tym na ten mroźny wiatr.
Tylko niektórzy patrzyli w jego stronę, ale nie jak na dziwaka. Raczej jak na poczciwego sąsiada. W końcu przychodził tu kilka razy w miesiącu pomimo swojego stanu zdrowia.
Wreszcie zobaczył figurę matki Bożej która wskazywała mu zawsze, że jego cel jest bardzo blisko. Uśmiechał się szeroko i skręcił zza pomnikiem.
Przed jego oczami stał grób.
Strzepnął z płyty wszystkie liście i usiadł na ławeczce która była postawiona po lewej stronie nagrobka Iero.

-Witaj Franiu.- powiedział Gerard.- Zimno w te twoje urodziny. Dzisiaj miałbyś już 78 lat. Niesamowite. Czuję się jakbym dopiero wczoraj pierwszy raz cię pocałował.

Starszy mężczyzna starł pojedyńczą łzę, która spływała mu po policzku.

-Mam coś dla ciebie kurduplu.- Zielonooki wyciągnął z plecaka wiązankę kwiatów i kostkę do gitary i położył je na kamiennej płycie. -Ray stwierdził, że to głupie... Ale czego nie robi się z miłości?

Po tych słowach mężczyzna wstał i przyłożył dłoń do wygrawerowanego imienia i nazwiska swojego ukochanego.

-Wszystkiego najlepszego kochanie.- wyszeptał ze łzami w oczach Gerard.

The Ghost Of You |FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz