Szłaś na spotkanie z twoim chłopakiem, znanym jako Żółty Błysk Konohy. Drobnym krokiem stąpałaś, by nie wywrócić się na wysokich obcasach. Piękna [kolor] sukienka, która podkreślała wszystkie twoje kobiece atuty, delikatny makijaż i skromna biżuteria idealnie się komponowały z twoją urodą.
Byłaś niesamowicie zadowolona z efektu, tym bardziej że kreacje i dodatki dobierałaś do złotego wisiorka z serduszkiem, na którym były wygrawerowane twoje inicjały oraz jego.
Na twojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, którym wręcz zarażałaś ludzi wokół siebie. Nawet nie zauważyłaś, kiedy zaczęłaś mówić przechodniom „dzień dobry" i jeszcze pewniejszym krokiem szłaś przed siebie.
Jednak twoja wizja spotkania różniła się od obecnie trwającego...
Czekałaś na blondyna już cztery godziny, a jego dalej nie było. Zniecierpliwiona zaczęłaś chodzić w tę i z powrotem, spoglądając nerwowo co jakiś czas na przechodzących obok ludzi, którzy patrzeli na ciebie z zainteresowaniem albo cię ignorowali. Wkurzona w końcu usiadłaś na ławce i z jękiem ściągnęłaś niewygodne buty, rozmasowując obolałe stopy.
– Głupi Minato! Co on sobie myśli... – warknęłaś wściekła. Dzisiaj była wasza rocznica związku, a on nawet w tak ważny dzień się spóźniał.
Prawda jest taka, że kilka waszych ostatnich spotkań również skończyły się tak samo. Oczywiście rozumiałaś, że jest wojna i mężczyzna ma wiele na głowie, ale ostatnio rozmawiałaś z nim na jakieś luźne tematy rok temu! Z pewnością, gdy się zjawi, znów będzie cię przepraszał i użalał z ostatnich wydarzeń.
Może jemu już na mnie nie zależy..., pomyślałaś, na powrót zakładając szpilki i czując, jak łzy rozmazują cały twój makijaż. Nie miałaś zamiaru już czekać, korzystając z tego, że jesteś niedaleko baru, szybkim krokiem do niego powędrowałaś. Postanowiłaś, że się upijesz i zabawisz przy okazji.
Wchodząc do budynku, zauważyłaś mnóstwo osób. Jakieś tam kobiety i to, co cię najbardziej ucieszyło... Wielu mężczyzn i to nawet ładnych. Podeszłaś do blatu i poszukałaś portfela w torebce.
– Sześć butelek sake, poproszę – powiedziałaś, kładąc na blacie kilka banknotów. Barman spojrzał na ciebie, uśmiechając się współczująco.
– Alkohol nie jest dobry na smutki.
– A do zabawy? – spytałaś, zaczynając tracić cierpliwość. Westchnął tylko i podał ci to, co zamówiłaś. – Reszty nie trzeba.
Wraz z „zestawem antydepresyjnym" usiadłaś sobie przy jednym z wolnych stolików i otworzyłaś jedną z butelek, by po chwili spróbować opróżnić ją duszkiem.
~*~
Obudził cię jakiś trzask. Natychmiastowo się podniosłaś do pozycji siedzącej, czego szybko pożałowałaś.
– Kac jak nic – mruknęłaś do siebie, chwytając się za bolącą głowę.
Nie pamiętałaś, co się stało, ale miałaś co do tego mieszane uczucia. Twoje oczy przyjrzały się otoczeniu i bez problemu rozpoznały mieszkanie Namikaze. Spojrzałaś na budzik, wskazujący godzinę szóstą dwadzieścia cztery, przypominając sobie powód, przez który się upiłaś. Wstałaś, prychając i odkrywając, że jesteś ubrana w białą bluzkę, która była na ciebie trochę za duża, i czarne bokserki.
Muszą należeć do niego, przeszło ci przez głowę i przyciągnęłaś kawałek materiału do nosa, napawając się ich delikatnym zapachem.
Kiedy skończyłaś, wolnym krokiem ruszyłaś najpierw do łazienki, by wykonać swoją poranną rutynę, a później skierowałaś się do kuchni, gdzie krzątał się błękitnooki. Oparłaś się o drewnianą framugę i w ciszy przyglądałaś się ruchom mężczyzny.
CZYTASZ
One-shoty z Naruto
FanfictionKrótkie opowiadania z Waszymi ulubionymi postaciami z anime Naruto.