Konohamaru x Reader ~ Tajemnicza wybawicielka

425 17 0
                                    

Ciężko dyszał, a po jego twarzy spływał pot. Słone krople cieczy wpadały mu do oczu, które od razu zamykał. Starał się odzyskać jasność rozumu. Po co mu było udawanie kozaka? Teraz odczuwał skutki swojego zachowania na własnej skórze.

Wyciągnął przed siebie kunai. Jeśli to miał być jego koniec, to chciał pokazać swoim przeciwnikom, że pomimo bycia idiotą, jest też dobrym shinobi... Shinobi, który przyjął na swoją klatę porażkę i walczył do końca.

– Zapamiętajcie moje imię – powiedział, wycierając pot z twarzy. – Nazywam się Konohamaru z klanu Sarutobi!

~*~

Jęknął cicho, czuł, jak jego rany się zasklepiają dzięki medycznemu ninjutsu. Otworzył szerzej oczy i spojrzał na ochraniacz obcej wioski. Gwałtownie podniósł się do pozycji siedzącej.

– Nie ruszaj się. Za chwilę będzie po wszystkim. – powiedziała miękko nieznajoma. Dłonią delikatnie powstrzymała go od dalszego poruszania. Mimo łagodnego głosu i udzielania mu pomocy mogła mieć złe zamiary. Konohamaru nie raz był ostrzegany przed takimi przypadkami. A co jeśli sprawia wrażenie miłej, wyciągnie za moment kunai i go zabije?

Teraz w Konosze był organizowany egzamin na chūnina. Chociaż wszystko było dobrze zabezpieczone, to prześlizgnięcie się szpiega lub kryminalisty, było możliwe. Cztery lata temu jego dziadek zginął w walce z własnym uczniem, niesławnym Orochimaru. Biały wąż zaplanował inwazję Wioski Dźwięku i Wioski Piasku na Konohę. Do dziś Konohamaru pamiętał skutki tamtego ataku. Może coś znowu zagraża jego osadzie?

Choć poprosiła go o bezruch na czas leczenia. Nie potrafił teraz zachować się spokojnie. Mając przed oczami te okropne myśli, zaczął się wiercić i próbował odsunąć od dziewczyny.

– Nie ruszaj się. - powtórzyła ostrzej. Ścisnęła go za ramię i wbiła stanowcze spojrzenie. – Chcę ci tylko pomóc.

Wziął głęboki oddech i oddał dalszemu zabiegowi. Kiedy dziewczyna była zajęta ranami, on ostrożnie obserwował każdy jej ruch. Staranie opatrzyła zranione części ciała. Biały bandaż znalazł się na jego ręce i głowie. Kiedy skończyła, wstała i otrzepała się z kurzu.

– Miałeś wiele szczęścia, uważaj na siebie – powiedziała, chowając swoje rzeczy. – Powodzenia w dalszej walce o tytuł chūnina.

I zniknęła. Odetchnął głęboko, chyba się pomylił, co do nieznajomej. Szkoda, że nie miał szansy podziękować i poznać imię swojej wybawicielki. Podniósł się i rozejrzał dookoła. Jeśli dobrze pamiętał, to kilometr od tego miejsca, pokłócił się z Moegi i Udonem, na pewno już ich tam nie ma, ale musiał ich poszukać. Westchnął ciężko, czeka go opieprz od rudej koleżanki za kozakowanie...

~*~

Zdał! Naprawdę zdali! Cała trójka właśnie stała w gabinecie Hokage, wraz z innymi shinobi, i słuchała gratulacji. Mimo ciężkiej przeprawy przez drugi etap egzaminu, który niemal nie skończył się dla Konohamaru śmiercią... Trzecia część egzaminu była bardzo ciekawa. Przez zbyt dużą ilość drużyn, która zaliczyła misję w Lesie Śmierci, przywódcy wiosek zadecydowali o zorganizowaniu ostatniego etapu – turnieju – na terenie swoich osad. Konohamaru przez ten miesiąc ciężko trenował ze swoim idolem i starszym bratem – jak nazywał go z drużyną – Naruto. Dzięki jego pomocy udało mu się dojść do finału. Co prawda przegrał tę walkę, ale był z siebie dumny.

Teraz, po odczekania dwóch tygodni na decyzję, stał wyprostowany i uśmiechał się szeroko do Kakashiego Hatake. Mężczyzna skończył swój monolog i uścisnął każdemu z osobna dłoń oraz klepnął na pocieszenie w plecy tych, których czekało jeszcze jedno podejście do zdobycia tytułu chūnina.

One-shoty z NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz