Ciche skrzypienie śniegu towarzyszyło ci przez całą wędrówkę. Powolnym krokiem brnęłaś do przodu, jak prowadziła droga. Twoje ciało drżało, a usta stały się sine, ale ty wciąż szłaś przed siebie. Miałaś już dość życia i kłamstw swojego obecnego chłopaka. Zdradzał cię na lewo i prawo, a w głowie huczało ci od imion jego kochanek.
Aiko, Chiyuki, Hana, Kana, Hotaru, Mari, Tsuya, Ayame, Rina, Yuri, Sayuri, Himeko, Ayano, Hiyori, Mei, Rin, Sumire, Keiko, Kyou, Nagisa, Reiko...
Było ich więcej, ale tylko te po tym, jak się dowiedziały, że są kochankami cudzego mężczyzny i nie były jedyne, od razu przyszły do ciebie z przeprosinami i powiedziały prawdę o tym łajdaku. Doceniałaś ich szlachetność i szczerość wobec ciebie, ale żadna nie wiedziała, że to nie pierwszy raz, kiedy twój „ukochany" cię zdradza. Miałaś kilku partnerów, którzy byli z tobą dla wygody i robili dokładnie to samo. I z każdym miałaś nadzieję, że będziesz żyła, jak w bajce.
– Jaka ja byłam głupia... – szepnęłaś, czując płynące po twoich policzkach łzy.
Nagle twoja stopa poślizgnęła się, a ty upadłaś na ziemię. Z twojego gardła wydobył się koszmarny szloch. Leżąc na brzuchu, zacisnęłaś ręce w pięści, zbierając trochę śniegu i uderzyłaś nimi o podłoże z krzykiem. Chciałaś odejść, jak najdalej od swojej wioski, i taka drobnostka jak potknięcie ci w tym nie przeszkodzi.
Zebrałaś w sobie siły i wstałaś powoli. Otrzepałaś się ze śniegu, który już zdążył wsiąknąć w ubrania, ale nie przejęłaś się tym zbytnio. Nic już się dla ciebie nie liczyło. Miałaś ochotę umrzeć, ale nie miałaś odwagi wziąć kunai do rąk i podciąć sobie nim żył, czy wbić sobie go w brzuch.
Słońce już dawno zaszło, dając miejsce księżycowi i gwiazdom ukrytym za wielkimi chmurami, które sypały miliony płatków śniegu. Śnieżyca wpadała ci w oczy, przez co ciężko było ci patrzeć. Drugą przeszkodą był wiatr. Zimne powietrze przyprawiało cię o dreszcze. Nie byłaś w stanie normalnie iść. Czułaś, jak twoje mokre policzki przykrywa lód, a oczy robiły się ciężkie. Traciłaś przytomność.
Słyszałaś, jak ktoś cię woła, następnie lekko tobą potrząsa, aż w końcu zostałaś wzięta na ręce...
~*~
Otworzyłaś delikatnie powieki i zamknęłaś je na wskutek promieni słonecznych.
– Obudziła się, dattebayo! Sakurcia!
Usłyszałaś nad sobą czyjś głos. Kiedy twoje [kolor] oczy przyzwyczaiły się do światła, przyjrzałaś się otoczeniu. Nie musiałaś długo myśleć, że to sala szpitalna, ale bardziej cię męczyły pytania: Co się stało? Jak się tu znalazłam?
Błądziłaś wzrokiem po pomieszczeniu, aż zatrzymałaś się na przystojnym blondynie o błękitnych oczach, pod którymi miał ciemne wory. Chłopak wpatrywał się w ciebie z uśmiechem oraz ulgą wymalowaną na twarzy.
– Idę, idę, a ty wypad... Za chwilę będziesz mógł z nią porozmawiać.
Odwróciłaś się w stronę dziewczyny o jasnych różowych włosach, ubranej w biały fartuch.
Nieznajomy, bez marudzenia, wyszedł z pomieszczenia, a zielonooka zaczęła przeglądać papiery.
– Jak się czujesz? – spytała po chwili milczenia.
– Um, dobrze – odparłaś niepewnie. – Przepraszam, jak się tutaj znalazłam?
Zielonooka spojrzała na ciebie z pochmurną miną.
– Nie mam pojęcia, co ci się stało, ale wiem jedno... Gdyby nie Naruto, to byś zamarzła na tym mrozie – powiedziała cicho.
A więc to nie był sen... Ja naprawdę chciałam popełnić samobójstwo przez tego dupka, pomyślałaś, czując w kącikach oczu łzy.
CZYTASZ
One-shoty z Naruto
FanficKrótkie opowiadania z Waszymi ulubionymi postaciami z anime Naruto.