Niebo zrzucało duże krople deszczu, mocząc cienki płaszcz, którym byłaś okryta. Nie przejmując się własnym zdrowiem oraz zimnym powietrzem, przyprawiającym cię o gęsią skórkę, brnęłaś dalej, prosto do domu twojego byłego partnera. Twoje stopy delikatnie stąpały po mokrej, obłoconej ścieżce, a dłonie próbowały ogrzać, chociaż centymetr drżącego ciała. Cichutko nuciłaś sobie swoją ulubioną piosenkę, chcąc dodać sobie odrobinę odwagi przed rozmową z ukochanym.
Będąc już pod jednym z bloków mieszkalnych centrum Konohy, wdrapałaś się z mocno bijącym sercem po schodach. Już miałaś zapukać do dużych białych drzwi, na których widniała tabliczka z imieniem i nazwiskiem mężczyzny – Kakashi Hatake... Ale zdając sobie sprawę z własnej głupoty, zawróciłaś.
– Co ja sobie myślałam? Że go przeproszę i powiem, że wszystko przemyślałam? – szepnęłaś do siebie, przeskakując przez barierkę na ziemię – Minęło już pięć lat... Pewnie już dawno kogoś sobie znalazł i być może ma dzieci...
Spojrzałaś tęsknie na okno, w którym wciąż świeciła się lampa. Miałaś nadzieję zobaczyć w nim właściciela mieszkania, ale przez kilka minut stania w deszczu, z przyklejonymi do twarzy włosami, odwróciłaś się na pięcie i powędrowałaś do pierwszego, lepszego hotelu.
Miałaś niesamowity mętlik w głowie. Co prawda to twoja wina, odrzuciłaś jego zaręczyny, bo wolałaś niezależność i podróże. Uwielbiałaś przygody, dreszczyk adrenaliny podczas wspinaczki na wysoki szczyt, bez wspomagania czakry – nawet chwilach, które tego wymagały – i strach gdy wrodzy shinobi cię atakowali... Ale pamiętałaś też dni, kiedy byłaś szczęśliwa u boku osoby, którą tak bardzo kochasz. Czułaś się wtedy kochana i ważna. Bardzo chciałaś wrócić do tamtego czasu, ale nie możesz teraz się wpakować z buciorami w jego życie.
Westchnęłaś ciężko, czując, jak w oczach pojawia się coraz to więcej łez, które spływając po twarzy, mieszają się z deszczem.
~*~
Następnego dnia wykonałaś swoją poranną rutynę, ubrałaś się i po zjedzeniu ciepłego śniadania, wyszłaś z hotelu, kierując swoje nogi w stronę budynku administracyjnego Wioski Ukrytego Liścia. Idąc powoli, rozglądałaś się po ludziach, sklepach i domach, przypominając sobie tę magiczną atmosferę, w której się zakochałaś, kiedy po raz pierwszy przekroczyłaś próg osady wraz z rodzicami, by zacząć nowe życie.
Wciągnęłaś do płuc świeże powietrze i wypuściłaś je z głośnym westchnieniem, podnosząc głowę i spoglądając na skałę z wyrytymi głowami Hokage. Z plotek opowiadanych przez wędrownych kupców, których spotkałaś w drodze, stanowisko wciąż obejmuje Sarutobi Hiruzen. Na samą myśl o przywódcy, zaczęłaś się zastanawiać, kto może być następnym. Twoje myśli tak cię pochłonęły, że nawet nie zauważyłaś, kiedy znalazłaś się pod drzwiami gabinetu Hokage.
Westchnęłaś cicho, pukając trzykrotnie i słysząc ciche, donośne „Proszę", weszłaś do środka. Pomieszczenie prawie nic się nie zmieniło od ostatniego razu, kiedy tu ostatni raz zawitałaś.
– Dzień dobry, czcigodny Trzeci – przywitałaś się, grzecznie się kłaniając. – [Imię] [Nazwisko] melduje się.
Staruszek podniósł na ciebie wzrok znad książki i uśmiechnął się życzliwie.
– Och, [Imię]... Miło znów cię widzieć – odparł, wkładając zakładkę do książki – Zostajesz już na stałe?
– Tak – odpowiedziałaś pewna swojej decyzji.
~*~
Od twojego powrotu minęło już kilka dni, wynajęłaś sobie małe mieszkanie i masz za sobą dwie misje. Byłaś zadowolona z początku nowego życia w Konosze i miałaś dobre wizje przyszłości w tym miejscu, a jeśli chodzi o Kakashiego, to jeszcze z nim nie rozmawiałaś. Co prawda miałaś wiele okazji, żeby z nim porozmawiać, ale unikałaś go, jak żywego ognia z nadzieją, że cię nie widział.
W tej chwili przygotowywałaś obiad dla ciebie i twojej przyjaciółki, która miała do ciebie wpaść. Spotkałaś się z nią przypadkiem na ulicy i gdy tylko cię zobaczyła, to od razu na ciebie naskoczyła, przytulając mocno i piszcząc do ucha. [Imię przyjaciółki] chciała z tobą dłużej porozmawiać, ale z powodu dziecka i innych obowiązków, umówiłyście się na obiad u ciebie w nowym mieszkaniu.
Krojąc drobno warzywa do sałatki, usłyszałaś pukanie. Zaskoczona przerwałaś obecne zajęcie i umywszy ręce, wytarłaś je o nałożony, [kolor] fartuch.
– Tak szybko? Powinna być za godzinę... – mruknęłaś do siebie, podchodząc szybkim krokiem do drzwi i otwierając je szeroko – Kakashi? – szepnęłaś, spoglądając na przybysza.
– Cześć, [Imię]... Wybacz, że cię nachodzę bez uprzedzenia, ale dopóki z tobą nie porozmawiam, to stąd nie odejdę – powiedział, patrząc prosto w twoje [kolor] oczy.
Skinęłaś głową, wpuszczając go do środka. Mężczyzna ściągnął buty i ruszył wolnym krokiem w stronę salonu, a ty powlokłaś się za nim. Przystanęłaś, opierając się o framugę i obserwując, jak twój gość delikatnie siada na oparciu kanapy.
– Więc? – ponaglił cię.
– Ja... Tak bardzo mi przykro, że odrzuciłam twoje zaręczyny i opuściłam wioskę, ale znasz mnie... – słyszałaś, jak twój głos drży, nie byłaś mentalnie gotowa na tę rozmowę. Przełknęłaś głośno ślinę, wzdychając cicho i zamykając oczy. – Wiesz, jak bardzo kocham przygody, adrenalinę i walki... Ryzyko, że to może być ostatnia chwila w moim życiu. Wiem, że schrzaniłam nasze relacje, choć chciałabym, żeby były takie same, jak kiedyś... Kakashi, ja już po przekroczeniu progu Konohy, chciałam z tobą porozmawiać, ale się bałam twojej reakcji. Wciąż się boję. – Mimo mocno zaciśniętych powiek, łzy spływały po twojej twarzy strumieniami, spadając na drewniane panele podłogowe. – Przecież nawet nie wiem, czy już nie masz żony, czy dzieci...
– Nie mam – wtrącił się krótko.
– Nawet jeśli... Kiedy znów zaczęłam ryzykować życie, mając na uwadze, że to są moje ostatnie chwile życia, coś we mnie pękło. Jak ja mam umrzeć, wiedząc, że złamałam serce osoby, którą kochałam i kocham. Mimo że wróciłam do mojego ekstremalnego trybu życia, to nie byłam szczęśliwa, bardzo mi brakowało chwil spędzonych razem. I wiem, że moje słowa nic nie zmienią i nie będę cię nawet prosić o szansę, bo na nią nie zasługuję... – zakończyłaś wypowiedź, drżąc i łkając.
Co prawda nigdy nie wyobrażałaś sobie tej rozmowy jako łatwą i dobrym zakończeniem. Chciałaś mu tylko przekazać swoje uczucia do niego i spróbować wyjaśnić całą sytuację, ale to, co powiedziałaś, nawet się kupy nie trzyma! Nie tak ona wyglądała w twojej głowie. To było dla ciebie tak ciężkie, że nie zważając na obecność srebrnowłosego, wolnym krokiem ruszyłaś w stronę sypialni. Już nie miałaś siły na nic... Nawet na obiad z przyjaciółką. Chciałaś tylko się położyć, schować pod kołdrą i zasnąć. Będąc już przy łóżku, poczułaś, jak Hatake obejmuje cię w pasie i przyciąga do torsu.
– Każdy zasługuje na drugą szansę, [Imię] – szepnął ci do ucha, zagłębiając twarz w zgięciu między ramieniem, a szyi – Spróbujmy zacząć od nowa.
CZYTASZ
One-shoty z Naruto
FanfictionKrótkie opowiadania z Waszymi ulubionymi postaciami z anime Naruto.